Strona głównaPopkulturaZbrodnia z ekranu: Sprawa 5 – Helter Skelter (1976 vs 2004)

Zbrodnia z ekranu: Sprawa 5 – Helter Skelter (1976 vs 2004)

Sierpień 1969. Kobieta w ciąży błaga o życie, a jej oprawcy tańczą w rytm fałszywej rewolucji. Charles Manson nie trzymał noża, ale to on pociągał za sznurki. I choć minęły dekady, jego historia wciąż ściska gardło.

Nie wypuszczajcie mnie!

To nie cytat z thrillera, tylko autentyczne słowa Charlesa Mansona – wypowiedziane, gdy miał wyjść z więzienia. I wiesz co? Miał rację. Powinni go tam zostawić. Bo wszystko, co przyszło potem, nie było przypadkiem. To była lawina. I jak to zwykle bywa – najgorsze rzeczy zaczynają się od pozornie nic nieznaczących wydarzeń.

Zawsze mnie to zastanawiało: czemu akurat Manson? Przecież są większe potwory. Breivik – 77 ofiar. Czikatiło – 56. Gacy – 34. A Manson? Technicznie rzecz biorąc – zero. Nigdy nikogo nie zabił własnoręcznie. A mimo to, gdy zapytasz kogokolwiek o najsłynniejszego mordercę świata, jego nazwisko pada jako jedno z pierwszych. I to nie przypadek. Bo on nie zabijał ciałem. On zabijał głową. I cudzymi rękami.

Mały człowiek w wielkim świecie

Charles Manson nie był geniuszem. Nie był jakimś demonicznym Hannibalem Lecterem z IQ 160. To był raczej zlepek porażek, traumy i potrzeby bycia kimś. Syn prostytutki, niepiśmienny włóczęga z zapleśniałych cel i sierocińców. Gdy trafił w końcówce lat 60. do San Francisco – w środek hipisowskiej euforii – odnalazł swoje miejsce jak kawałek puzzla z innej układanki. Seks, LSD, duchowe bzdury i dzieciaki, które nie wiedziały, czego chcą – tylko że chcą „czegoś więcej”.

I wtedy Manson im to „więcej” dał. Swoją wizję świata, którą posklejał z Biblii, teorii spiskowych, halucynacji po kwasie i piosenek Beatlesów. Helter Skelter – jego przepowiednia wojny rasowej, końca świata i nowego porządku. A oni mu wierzyli.

Dwie wersje tej samej choroby

Ekranizacje tej historii powstały dwie. Obejrzałem je obie. I każda przeraża na swój sposób.

🟥 Helter Skelter (1976) jest jak  zimny prysznic. Film dokumentalny w formie fabuły – bez krwi, bez efektów, bez taniego grania na emocjach. A jednak siadasz i czujesz, jak ściska cię w gardle. Steve Railsback jako Manson – to nie jest aktorstwo. To seans z obłędem. Kiedy patrzy ci w oczy, masz wrażenie, że zaraz cię wciągnie.

🟦 Helter Skelter (2004) jest zupełnie inny. Psychologiczny, głębszy. Pokazuje, jak to wszystko się zaczęło. Życie w komunie, narkotykowy trans, manipulacje, powolne odcinanie ludzi od świata. Jeremy Davies jako Manson nie krzyczy. On szepcze. A to znacznie bardziej przerażające. Największe ciary miałem, patrząc na Marguerite Moreau jako Sadie. Ona nie zabija z nienawiści. Ona wierzy, że to miłość. I to mnie zniszczyło.

Co ważne – obie wersje oparte są na bestsellerowej książce Vincenta Bugliosiego, prokuratora, który oskarżał Mansona i jego sektę. To on pierwszy zrozumiał, że nie walczy z człowiekiem, ale z jego legendą. I właśnie to – tę legendę – próbował rozbroić słowami. Z różnym skutkiem.

A wszystko przez przypadek?

Brzmi jak plan? A jednak to się nie zaczęło od żadnej ideologii. Tylko od jednego źle rozegranego spotkania z dilerem. Potem strach, potem panika, potem spiralna paranoja. Manson uwierzył, że Czarne Pantery go dorwą. A potem, kiedy jeden z jego ludzi zabił naprawdę – reszta miała tylko „odwrócić uwagę”.

Zabójstwo Sharon Tate i jej przyjaciół w willi Polańskiego. Potem państwo LaBianca. Wszystko – z zimną logiką paranoika. Manson nie zadawał ciosów. On tylko wskazywał kierunek. A reszta – ślepo podążała.

Proces stulecia? Nie. Spektakl.

Proces był szopką. Dosłownie. Dziewczyny Mansona tańczyły przed sądem. On sam wyciął sobie swastykę na czole. Prasa oszalała. Ludzie stali w kolejkach, żeby dostać się na salę. To nie była sprawiedliwość. To było reality show, zanim ten gatunek się narodził. I to właśnie wtedy Manson stał się legendą. Bo nie chodziło o to, co zrobił. Chodziło o to, jak to sprzedał.

Mroczne lustro Ameryki

Dlaczego Manson stał się ikoną? Bo wszyscy tego chcieli.

Władza – żeby zdyskredytować kontrkulturę. Media – żeby zrobić z tego sensację. Młodzież – żeby mieć nowego „idola”. A potem było już za późno. Koszulki z jego twarzą, fanpejdże, głupie cytaty i całe pokolenia, które zapomniały, że za tą historią są prawdziwe ofiary. Sharon Tate. Dziecko, które miała urodzić. I wiele innych istnień zgaszonych przez jedno wielkie ego.

Nie ma zakończenia

Oglądając dziś Helter Skelter, nie widzę tylko zbrodni. Widzę pytanie, które zadaję sobie za każdym razem: jakim cudem ten człowiek w ogóle wyszedł kiedyś na wolność? I dlaczego potem uczyniliśmy z niego mit? I choć Charles Manson nie żyje – zmarł 19 listopada 2017 roku w szpitalu w wieku 83 lat, po dekadach spędzonych w więzieniu – to mit, który wokół siebie zbudował, wciąż krąży po świecie. Bo nie wszystko, co umiera, naprawdę znika. Niektóre rzeczy trzeba zrozumieć, żeby przestały straszyć.

To nie tylko opowieść o Charlesie Mansonie. To opowieść o nas samych. O tym, jak bardzo jesteśmy podatni na głupotę, jeśli dobrze się ją sprzeda. I właśnie dlatego ta historia wciąż nie daje mi spokoju.

Piotr Małek
Piotr Małek
Piotr Małek – twórca Ekranomanii 🎬 Gadamy tu o filmach na luzie, jak przy kawie. Kocham kino, futbol i rodzinne seanse.
Newsy o kulturze

Przeczytaj także

Zostaw komentarz

Wprowadź swój komentarz
Wprowadź swoje imię

Dodaj do kolekcji

Brak kolekcji

Tutaj znajdziesz wszystkie wcześniej stworzone kolekcje.