Ruth Ware, mistrzyni wciągających kryminałów, po raz kolejny daje nam możliwość przeczytania nienagannie opisanej historii, która wyszła spod jej pióra. Śmierć pani Westaway to jej najnowsze dzieło – zabawne, przenikliwe – które porywa na długie godziny.
Śmierć pani Westaway jest kolejną, niezaprzeczalnie dobrą książką Ruth Ware. Ciekawa, zabawna i wciągająca opowieść o rodzinnych konfliktach, moralnych wyborach i tajemnicy w tle sprawia, że trudno oderwać się od czytania.
FABUŁA
Na początku książki poznajemy Hal Westaway – młodą tarocistkę, pracującą na molu w Brighton. Dziewczyna ledwo wiąże koniec z końcem. W obskurnym mieszkaniu trudno znaleźć schronienie przed okrutnym światem, a stos listów i wezwań do zapłaty czynszu i długów wywołuje w Hal negatywne myśli i emocje. Sytuacja pogarsza się, kiedy dopada ją typ spod ciemnej gwiazdy, żądający oddania pieniędzy, których ona nawet nie posiada.
Wkrótce los Hal ma się jednak odmienić, bowiem w stosie reklam i listów znajduje wiadomość od notariusza. Pan Treswick powiadamia ją, że jest spadkobierczynią majątku w Kornwalii po swojej babci.
Ludzie pomyśleliby, że to jakiś szczęśliwy znak z niebios, sęk jednak w tym, że Hal była pewna, iż jej krewni umarli dobre dwadzieścia lat temu…
Mimo wszystko dziewczyna postanawia pojechać do Penzance, tłumacząc sobie, że zastrzyk gotówki to coś, czego najbardziej w tej chwili potrzebuje. W ten właśnie sposób autorka zabiera nas do wielkiej, wiekowej posiadłości Trepassen w Kornwalii, która skrywa mroczną tajemnicę. Nim się zorientujemy, zostajemy wciągnięci w rodzinny spór o spadek niejakiej Hester Mary Westaway – domniemanej zmarłej babci Hal.
KLIMATYCZNA, NASTROJOWA
Liczne opisy ogromnego willi Trepassen zdecydowanie działają na wyobraźnię czytelnika. Z jednej strony poznajemy ciepłe, wakacyjne oblicze posiadłości. Jednak widniejący na pocztówce urokliwy biały dom mija się z jego realnym obrazem.
Przymiotniki i określenia wykorzystane przez autorkę kreują w głowie czytelnika obraz niezadbanego, porzuconego i zapomnianego budynku, skrywającego masę sekretów. Drzwi z zamkiem na zewnątrz. Brak ogrzewania. Wyryty w drewnie napis „pomocy”. Kraty i dziwne wąskie przejścia… Brzmi trochę jak Hogwart, choć pozbawiony magii i uroku.
PODSUMOWANIE
Co tu dużo mówić – Śmierć pani Westaway zaskakuje dobrze wykreowanymi bohaterami, którzy potrafią być zarówno wyrachowanymi draniami, jak i zabawnymi, sarkastycznymi wujami.
Dzięki lekkiemu stylowi historię czyta się szybko i z ogromną przyjemnością, co jest ogromnym plusem przy takiej ilości tekstu. Klimat książki wprawia czytelnika w świetny nastrój i zachęca do dalszego poznawania fabuły.
Pomimo dużej ilości opisów powieść nie nudzi, nie usypia. Za jej sprawą czytelnik może przenieść się w sam środek toczącej się akcji i czynnego rozwiązywania tajemnicy rodziny Westaway. Zdecydowanie polecam!
Szukasz innej książki z tego gatunku? Zajrzyj do zakładki kryminał/thriller na naszej stronie!