Po przeczytaniu pierwszego tomu Heaven, czyli Bad Boys Bring Heaven, wiedziałam, że będę chciała sięgnąć po drugą część, gdy tylko zostanie wydana. Rok po debiucie C.S. Riley ukazała się jego kontynuacja, Good Boys Go To Heaven!
Good Boys Go To Heaven to powieść o nastoletniej Leah Preston, która lata wcześniej została zmuszona do opuszczenia domu i wyjazdu do Kanady. Zostawiła wszystko, co kochała. Najbardziej zabolała ją utrata Isaaca Cloneya, z którym przyjaźniła się od najmłodszych lat. Dziewczyna po czterech latach wróciła do Kalifornii, ciągle skrywając w sobie żal do osoby, przez którą musiała zapomnieć o dotychczasowym życiu.
Trauma z przeszłości
C.S. Riley nie byłaby sobą, gdyby nie stworzyła swojej postaci tragicznej przeszłości. Zrobiła to tak dobrze, że momentami odnosiłam wrażenie, jakbym to ja znajdowała się na miejscu Leah. Dzięki świetnie opisanym emocjom i rozmyślaniom bohaterki mogłam wczuć się w jej sytuację tak bardzo, że niemal zapominałam, że tylko czytam książkę. Duchem byłam gdzieś dalej, jakby to wszystko, co zostało opisane, rozgrywało się wokół mnie, a nie na stronach powieści.
Szkoda tylko, że autorka nie dała nam poznać dokładniej przeszłości Isaaca. Dostaliśmy zaledwie kilka rozdziałów z jego perspektywy. Ten chłopak miał jednak tyle do zaoferowania, że w miejsce niektórych momentów czy często powtarzających się opisów, które niekiedy robiły się nudne, można było wcisnąć Cloneya, dzięki czemu historia byłaby bardziej urozmaicona.
Styl, styl, styl…
Jak wspomniałam, w Good Boys Go To Heaven bywały momenty, które nudziły. Książka mogłaby być o kilkadziesiąt stron krótsza, bo niektóre wątki przed finalną akcją wydawały się naciągane. Fajnym rozwiązaniem byłoby pociągnięcie traumy Isaaca związanej z opuszczeniem go przez matkę.
Nie można powieści zarzucić, że wcześniej także czułam zmęczenie i nudę. Właściwie wręcz przeciwnie, przekładałam kartkę za kartką. Lekki i przyjemny styl autorki sprawił, że niemal płynęłam, czytając słowo po słowie. Wszystko zostało do siebie tak idealnie dobrane, że nawet opisy na kilka stron nie sprawiły, że byłam zmęczona.
Humor w dialogach był czymś, czego oczekiwałam, przeczytawszy pierwszy tom. I w tej części nie zabrakło zabawnych, chociaż niekiedy wkurzających braci White, których pokochałam już rok temu. Jestem naprawdę szczęśliwa, że pojawili się ponownie.
Powrót starych bohaterów i pojawienie się nowych
Gdy przed moimi oczami pojawiło się słowo „Hope”, a zaraz potem „Asa”, oszalałam ze szczęścia. Moja ulubiona para – chociaż teraz Leah i Isaac mogliby z nimi konkurować – powróciła! Tym razem mieliśmy okazję poznać ich z innej strony, jako parę wiedzącą, czego chcą. Mieliśmy do czynienia z ich nowymi rozterkami. Autorka zadbała także o przypomnienie ich relacji z pierwszego tomu, który opowiadał ich historię. W Good Boys Go To Heaven mogliśmy dostrzec ich bardziej czułych i kochanych. Ale nie myślcie, że nagle stali się całkiem inni i nie przypominali samych siebie. C.S. Riley zadbała, aby nadal mieli swój humor, sarkazm, ironię słyszalną w rozmowach oraz mrożące krew w żyłach spojrzenia.
Chociaż nowych bohaterów było niewiele, mogliśmy lepiej poznać Leo, brata Leah. Liczę, że i on znajdzie swoją własną historię, a autorka przeleje ją na papier, bo według mnie jest naprawdę dobrze wykreowaną postacią. Gdyby tylko było go więcej!
Nie można zapomnieć o Damonie (nie Salvatore!), który swoim humorem skradł mi serce. Chociaż Leah od początku nie była nim zainteresowana, ten mimo wszystko starał się o jej przyjaźń, niekiedy wręcz natrętnie, co trzeba mu zarzucić. Gdyby jednak Preston dała mu szansę, spędziła z nim więcej czasu, może stworzyliby zgrany duet przyjaciół.
Podsumowanie
Choć po pierwszym tomie autorka postawiła wysoko poprzeczkę, w drugiej części udało jej się powalić mnie na kolana. Chociaż mogłam zarzucić kilka rzeczy, o których już wspomniałam, nie da się zaprzeczyć, że historia Leah i Isaaca jest dobra. Lepiej – genialna. Wczułam się w nią do tego stopnia, że przeczytałam ją w zaledwie dwa dni (a przy takiej cegiełce to naprawdę szybko). Nie mogłam się od niej oderwać ani na sekundę, bo każdy wątek mnie interesował!
Polecam tę historię każdemu, kto lubi romanse!
Przeczytaj także wywiad z autorką serii Heaven.