Strona głównaRecenzje książek i komiksówFantastyka, sci-fi, horror„Klucz do Helheimu” – recenzja książki Radosława Lewandowskiego

„Klucz do Helheimu” – recenzja książki Radosława Lewandowskiego

Pamiętam doskonale, jak dużo szumu powstało kilka lat temu wokół książki Radosława Lewandowskiego „Australijskie piekło”. Już wtedy postanowiłam, że muszę poznać twórczość autora, który budzi tak szerokie zainteresowanie czytelników. To dlatego z wielką przyjemnością podjęłam się zrecenzowania jego kolejnej książki pt. „Klucz do Helheimu”, którą nasz portal objął patronatem.

Wczoraj i dziś

Klucz do Helheimu jest powieścią zawierającą dwa wątki. Akcja dzieje się współcześnie, kiedy to grupa naukowców z Uniwersytetu Warszawskiego wraz z nieprzeciętnie inteligentnymi młodymi ludźmi wybiera się na wyprawę na Islandię. Chcą odnaleźć artefakt zwany Naczyniem, który posiada wielką, choć niemożliwą do określenia i nieznaną moc. Okazuje się jednak, że ich śladem podążają amerykańskie służby oraz jeszcze jedna, tajemnicza grupa, która nie przebiera w środkach, by zdobyć islandzki skarb.

Drugi wątek dotyczy innej wyprawy, również pełnej niebezpieczeństw. Tym razem grupa islandzkich wojowników pod przywództwem zmiennokształtnego wyrusza do krain nordyckich bogów, by odzyskać duszę zmarłego syna. W obie te wyprawy, zarówno współczesną, jak i mitologiczną, mieszają się bogowie ze swoimi ukrytymi intencjami.

Między ludźmi a bogami

Klucz do Helheimu jest powieścią dynamiczną i nieustannie trzymającą w napięciu. Myślę, że doskonale nadawałby się na ekranizację, bo można w niej znaleźć dużo akcji, ale też elementów humorystycznych, a nawet romantycznych. Podczas czytania miałam mnóstwo skojarzeń z filmami o Indianie Jonesie. Zresztą nawet bohaterowie książki wspominają o tej postaci i jego przygodach. Autor kreatywnie wykorzystał wątki mitologiczne i plastycznie opisał nieziemskie krainy oraz zamieszkujące je istoty, dzięki czemu jego powieść działa na wyobraźnię.

Nie do końca przekonała mnie konstrukcja postaci tej opowieści. Młodzi bohaterowie mają zróżnicowane oczekiwania wobec wyprawy na Islandię. Kilkoro z nich ucieka przed przeszłością, inni szukają tożsamości albo przygody. To, co zaskakuje, to ich beztroska i brak strachu w obliczu realnego zagrożenia. Zostali napadnięci i pobici, ostrzelani przez wojskowy śmigłowiec, ulegli wypadkowi drogowemu i wszystkie te wydarzenia dość ewidentnie są związane z uczestnictwem w wyprawie, a jednak nie wyglądają na wystraszonych. Żadne z tych wydarzeń nie odwodzi ich od zabawnych przekomarzań, flirtów czy też męskich prób udowodnienia, że jest się najlepszym. W wątku nordyckim tego samego rodzaju zarzuty skierowałabym wobec irytującej mnie skłonności bohaterów do wulgarnych żartów o fallicznym podtekście.

Czy warto?

Jednak jeśli przymknie się oko na te kwestie, to Klucz do Helheimu okazuje się wciągającą i pasjonującą lekturą, w której mitologiczny świat miesza się z rzeczywistością. Podkreślenia wymaga fakt, że autor doskonale zna nordyckich bogów i bohaterów. Po jego powieść z przyjemnością sięgną miłośnicy opowieści o wikingach i średniowiecznych wyprawach. Na uwagę zasługuje również oprawa graficzna książki. Sugestywna okładka i rysunki zdobiące pierwsze i ostatnie strony rozdziałów to rzadkość, która nadaje publikacji charakteru.

W nielicznych jeszcze recenzjach książki pojawiły się zarzuty dotyczące dziwnego zakończenia. Według mnie jest niepokojące i klimatyczne, więc nie podzielam zdania, że nie pasuje do fabuły. Nie chcę spoilerować, dlatego ograniczę swój komentarz do powyższego stwierdzenia.

Podsumowując, Klucz do Helheimu to godna uwagi lektura, którą można polecić zarówno nastoletnim, jak i dorosłym czytelnikom. Wartka akcja nie pozwala odetchnąć, a kolorytu dodaje jej mityczny świat z całym jego okrucieństwem i grozą.


Zobacz również naszą recenzję Kłamcy!

Tytuł:
Klucz do Helheimu
Autor:
Radosław Lewandowski
Data wydania:
16 stycznia 2024
Liczba stron:
360
Fabuła
8
Postacie
6
Język i styl
7
Grafika i ilustracje
8
Czytaj więcej recenzji
Może cię zainteresować
3 Komentarze
  1. To było moje pierwsze spotkanie zarówno z autorem jak i mitologią nordycką. Coś tam słyszałam o Lokim, Thorze, Odynie, ale jakoś tak nigdy nie skupiałam się za bardzo, filmów o Wikingach też nie oglądałam, więc to było dla mnie coś całkiem nowego. I wiecie co? Nie żałuję.

    Książka opowiada o IX wiecznej wyprawie dzielnych Wojowników w miejsce zwane Helheim z którego żaden śmiertelnik jeszcze nie wrócił. Ich celem jest uratowanie syna jarla oraz wpisanie się do sag opowiadanych z pokolenia na pokolenie.

    Ich losy autor przeplata z czasami współczesnymi, gdzie grupa studentów na czele z profesorami wyrusza tropem Wikingów na poszukiwanie ich Świętego Graala. Na samym początku wyprawy a właściwie jeszcze przed wylotem sprawy niespodziewanie się komplikują, gdy na młodych ludzi napada dwóch drabów. Potem nic nie staje się ani łatwiejsze, ani bezpieczniejsze. Odkrywcy są w poważnym niebezpieczeństwie.

    Co do samej książki, to na początku trochę gubiłam się w nazwach, imionach. Trudne nazwy sprawiały mi kłopot, również akcja rozwijała się dość powoli. Brakowało mi trochę opisu samego poszukiwania Graala, opisy było jak na mnie zbyt krótkie i bardzo ogólne, za to opisy wędrówki Wikingów nadrabiały. Chwilami czułam się jakbym była tam razem z nimi.
    Ale to co autor zrobił na końcu… tak bardzo chciałabym wam o tym napisać, ale wiem, że nie mogę, żeby nie psuć czytania tym, którzy sięgną po tę książkę. Ja w każdym razie czytałam z otwartymi ustami, nie mogąc wyjść z szoku, nie wierzę, że ta książka się tak skończyła 🥺
    Końcówka książki zwaliła mnie z nóg.
    Myślę że ta książka byłaby super propozycja do ekranizacji. Ja w każdym razie z chęcią bym obejrzała film.

  2. Od dłuższego czasu coraz częściej zagłębiam się w kulturę nordycką i słowiańską.

    Przeczytałam już kilka typowych mitologii a dzisiaj przyszedł czas na… przygodówkę młodzieżową z wikingami w tle.

    Chociaż bardzo dobrze, że te tło nie jest mdłe ani nikłe, bardzo mi się podobała historia przedstawiana przez wikingów.

    O wiele bardziej niż ta współczesna (tak, mamy różne osie czasowe, co jest plusem).

    Czym jest święty Graal wikingów?
    Co się wydarzyło ponad dziesięć wieków temu?
    Czy poznamy prawdę?
    Czy uda się odnaleźć to cenne znalezisko?

    Czasy obecne mimo, iż profesor był dosyć intrygujący i nietuzinkowy to już wpadły w sidła sensacji i oczywiście znaleźliśmy pościgi, strzelaninę itp. i studentów, którzy się zachowywali niczym ledwie dojrzewający nastolatkowie.
    Nie pasował mi ich obraz do wieku ale może jestem już za stara.

    Każda postać miała za sobą historię, niosła swoje brzemię i doświadczyła różnych rzeczy – nie zawsze tych dobrych.

    Trochę książka treścią mi przypominała te od Dana Browna – dawna historia splata się ze współczesnością a kto jest coraz bliżej prawdy, ten musi się obawiać o swoje życie bo zawsze ktoś go goni.

    Całościowo jednak tworzy całkiem ciekawą przygodę, w której możemy co nieco się zagłębić w poszukiwanka świętego graala wikingów.

    Czujemy się jak członek wyprawy, mamy chęć znaleźć ten cenny i tajemniczy przedmiot.
    Chcemy wiedzieć więcej i poznać zakończenie.

    Moim zdaniem strony zawierające wydarzenia z IX wieku były o wiele ciekawsze, intrygujące, tajemnicze i zachęcające do czytania ale ja już chyba tak mam, fascynuje mnie historia opowiadana w ciekawy sposób, nawet ta fikcyjna.
    Bogowie, ich porachunki i intrygi, człowiek w centrum tego wszystkiego, wyprawy, wierzenia, przygody i piękna kraina.

    Smaczki w postaci łamańcy językowych – oj tak, trudny język – na szczęście były tłumaczone w przypisie na dole strony chociaż z satysfakcją stwierdzam, że dużo wyrażeń było mi znanych.

    Nie miałam chęci odłożyć książki, było bardzo miło się zagłębić w lekturę chociaż czytałam ją dłużej niż inne – głównie przez ilość tych słów zapożyczonych z nordyckirgo i staronordyckiego, bardzo się skupiałam by je odczytać w całości.

    Niestety minusik jest taki, że dosyć łatwo wyłapałam szpicla ale traktując książkę jako gatunek yound adult przymykam na to oko.

    Do tego wydanie pod kątem graficznym jest genialne, przyciągająca wzrok okładka, wkładka wewnątrz jeszcze bardziej a przy zmianie rozdziałów delikatna grafika, która nie zasłania tekstu.

  3. Radosław Lewandowski – „Klucz do Helheimu”.

    🗻 Znalezione całkowicie przypadkowo tropy prowadzące do pradawnej, islandzkiej jaskini, gdzie całe wieki temu
    w kamieniu wyryto wskazówki prowadzące do potężnego, nordyckiego artefaktu, stają się zarzewiem pełnej przygód, niebezpieczeństw i zacieśniania niecodziennych przyjaźni podróży. Udaje się w nią grupa młodych poszukiwaczy przygód oraz archeologów, na czele której staje renomowany profesor Marek Grasser. Grupa odkrywców nie przewidziała jednak, że wpadnie w sam środek morderczego wyścigu ku znalezisku, pomiędzy nimi, agentami CIA oraz tajemniczą organizacją, która posiada własne, niecne plany wobec artefaktu.

    🔎 Wraz z przebiegiem historii, członkowie ekspedycji starają się odkryć powód, dla którego najwyższe światowe władze tak bardzo pragną położyć swe dłonie na pradawnym przedmiocie należącym do Islandczyków. Autor prowadzi nas poprzez ich poszukiwania, przedstawiając nam najważniejsze fakty z mitologii wikingów, używając do tego narracyjnego zabiegu
    w postaci dwóch ram czasowych, w których została osadzona fabuła powieści.

    🕰️ Dwa tory czasowe dla niektórych mogą być wyzwaniem, ponieważ obie historie należy śledzić niezwykle uważnie. Pomysł ten jednak sprawdza się znakomicie, ponieważ dzięki temu poznajemy pełną historię skarbu Magnu Seinada, czujemy atmosferę świata wikingów oraz lepiej rozumiemy motywacje osób poszukujących artefaktu. W tym miejscu, chciałbym zwrócić uwagę na ogromną wiedzę odnośnie nordyckiej mitologii i jej dziewięciu światów, a w szczególności Helheimu, którą wykazuje się autor. Każdy element i każda postać zostały nakreślone bardzo wiernie, organicznie i już po przeczytaniu kilku stron, dobrze rozumiemy zasady panujące w świecie umarłych oraz całe wikińskie realia.

    🎭 Bohaterowie powieści, to prawdziwa zbieranina ciekawych osobowości, w której każdy posiada własną, mroczną historię i przeszłość, warunkującą ich dzisiejsze wybory oraz charaktery. Konrad, Natalia i Karol, to Ci bohaterowie, którzy najbardziej zapisali mi się w pamięci, na co zapewne znaczący wpływ miał „suplement”, umieszczony na samym końcu książki, jako uzupełnienie powieści, abyśmy mogli lepiej poznać losy wszystkich członków ekspedycji. Osobiście, wolałbym, aby ten fragment znajdował się na samym początku książki, ponieważ pozwoliłoby to mi wczuć się jeszcze mocniej
    w całą opowieść i relacje pomiędzy jej postaciami, natomiast i tak duży plus za to, że w ogóle taki element znalazł się w książce. Bardzo podobało mi się nawiązanie
    w nim do historii realnych ludzi oraz uprzedzeń
    i kulturowych problemów dzisiejszej Polski.

    🎬 Historia ukazana w „Kluczu do Helheimu” zdecydowanie mogłaby otrzymać znakomitą ekranizację
    w podróżniczo-akcyjnym stylu i czytając tę książkę, wielokrotnie czułem się tak, jakbym oglądał film.

    Bardzo dziękuję portalowi Writerat za egzemplarz książki do recenzji oraz autorowi Radosławowi Lewandowskiemu, za wspaniałą przygodę. Książka przeniosła mnie do niezwykłego świata, a wir zagadki wciągnął od pierwszych stron.

    📚 Serdecznie polecam Wam wszystkim zapoznać się z tą wciągającą powieścią!

Zostaw komentarz

Wprowadź swój komentarz
Wprowadź swoje imię

Wczoraj i dziś Klucz do Helheimu jest powieścią zawierającą dwa wątki. Akcja dzieje się współcześnie, kiedy to grupa naukowców z Uniwersytetu Warszawskiego wraz z nieprzeciętnie inteligentnymi młodymi ludźmi wybiera się na wyprawę na Islandię. Chcą odnaleźć artefakt zwany Naczyniem, który posiada wielką, choć niemożliwą do...„Klucz do Helheimu” – recenzja książki Radosława Lewandowskiego

Dodaj do kolekcji

Brak kolekcji

Tutaj znajdziesz wszystkie wcześniej stworzone kolekcje.