Czym jest anime?
Słowo „anime” określa japońskie animacje o niepowtarzalnym stylu, w którym postacie mają duże oczy i małe nosy. Kreska poszczególnych produkcji obecnie jest bardzo zróżnicowana, widzowie mogą przebierać w stylach od skrajnych do bardziej wyrównanych proporcji. Większość realizacji powstaje na podstawie mang, czyli japońskich komiksów. Anime to bardzo ogólna nazwa, obejmująca różne treści, podobnie jak w kinematografii: komedie, dramaty, fantasy, horrory, sci-fi, erotyczne. Nie trudno się domyślić, że grupy docelowe i wynikające z nich ograniczenia wiekowe, o których tak często zapominamy, również różnią się zależnie od produkcji.
Najpopularniejszymi anime są Pokemony, Dragonball, Naruto, Inazuma Eleven, Król Szamanów czy Bakugan. Popularność tych serii wynika głównie z ich obecności w telewizji. Dziś większość z nich zniknęła z popularnych kanałów, ale część wciąż cieszy się rozgłosem. Na przykład Inazuma Eleven jest emitowana na TVP ABC, a więc stacji telewizyjnej przeznaczonej typowo dla dzieci. Najwięcej z nich zobaczymy jednak na Polsat Games, będą to np. One Piece, Bleach i Dragon Ball. Anime jest jednak szczególnie popularne w internecie, większość serii możemy obejrzeć z polskimi napisami, rzadziej z lektorem. Cieszą się uznaniem nie tylko na portalach tematycznych, ale także na popularnym CDA.
Jakie anime mają największe powodzenie?
Jeśli chodzi o popularność, jest to gatunek shounen, do którego należą serie takie jak Naruto, One Piece czy Dragon Ball. Shounen znaczy po japońsku „chłopiec” i anime z tego gatunku są tworzone docelowo właśnie dla chłopaków, ale nie należy się tym zbytnio przejmować. Sama jestem fanką Naruto i nijak się to ma do mojej płci. W shounenie możemy spotkać się z epickimi walkami i potężnymi bohaterami, dorastaniem, pokonywaniem trudności. Popularny jest szablon „od zera do bohatera”.
W Naruto główny bohater, sierota, niezbyt błyskotliwy uczeń podąża za marzeniem, by zostać Hokage (przywódcą i najpotężniejszym wojownikiem rodzinnej wioski chłopca). Towarzyszymy mu od dzieciństwa do dorosłości, obserwujemy, jak rośnie w siłę i stawia czoła przeciwnościom. W One Piece jest podobnie, jednak główny bohater pragnie zostać królem piratów. Tak samo jak w Naruto, z początku nikt w niego nie wierzy, ale kolejne osiągnięcia i pokonani wrogowie torują mu drogę na szczyt. Na pierwszy rzut oka nie ma tu niczego, co mogłoby mieć negatywny wpływ na młode umysły. Przecież dążenie do spełnienia swoich marzeń, wytrwałość, wiara w siebie – wszystko to pozytywne wartości. Fabuła zresztą brzmi jak każdy inny dobry pomysł na bajkę. Skąd więc wokół anime tyle kontrowersji?
Nie wszystko, co kolorowe, jest dobre, nie każde anime jest dla dzieci
Wśród sporej grupy ludzi wciąż panuje przekonanie, że anime to tylko „chińskie bajki”. Jest to podwójnie szkodliwe. Dorośli, spotykając się z taką terminologią, czują się uspokojeni, bo skoro jest to bajka, to nie może być szkodliwa. Nie zauważają lub nie przejmują się negatywnym, szyderczym wręcz wydźwiękiem tych słów. W szkołach zainteresowanie „chińskimi bajkami” jest powodem prześladowań. Sugeruje to przede wszystkim, że każde anime jest tworzone z myślą o dzieciach. Nietrudno się domyślić, że nastolatek, który ogląda bajki, do tego jeszcze chińskie, nie spotka się z akceptacją.
Anime nie zawsze są bajkami. Mogą nimi być, mogą być przeznaczone dla dzieci, ale nie brakuje innych kategorii, które faktycznie są dla nich nieodpowiednie. Można tu przytoczyć takie tytuły jak Tokyo Ghoul. Anime opowiada o ghoulach, które – choć żyją wśród ludzi – by przetrwać, muszą się żywić ludzkim mięsem. Oprócz tego są też anime typowo erotyczne – dość popularna kategoria yaoi, skupiająca się na romansie dwóch mężczyzn.
Czy problem tkwi w podejściu Japończyków do życia?
Absolutnie nie. W Japonii panuje większa świadomość różnorodności anime, podobnie restrykcyjność w kategoriach wiekowych. Ponieważ jest to kultura obca, łatwiej nam zmieszać całość z błotem, niż poważnie zagłębić się w temat. Tak naprawdę każde inne bajki również są pełne złych wzorców i przemocy. Lepiej nie wspominać o tak popularnych na YouTube serialach animowanych jak Blok Ekipa, stworzona przez Polaków. Ale można też szukać w bardziej popularnych animacjach.
Anime oskarża się o mieszanie dobra ze złem, skupia się ono bowiem często na pokazywaniu, że nic nie jest czarno-białe. Możemy spotkać złych kapłanów i pozytywne czarownice czy demony. Poza tym kobiety często są skąpo ubrane, z dużymi biustami. Tymczasem w Młodych Tytanach Raven jest córką demona z innego wymiaru i posługuje się czarną magią. Z bajek Disneya, szczególnie starszych klasyków, dowiemy się, że księżniczki zawsze są piękne (przeciwnie do negatywnych bohaterów, np. siostry Kopciuszka) i potrzebują księcia, który pomaga im i ceni je za niezwykłą, oszałamiającą urodę, a wszystko zawsze kończy się happy endem.
Czy wystarczy więc dobierać odpowiednie kategorie wiekowe?
Jeśli chodzi o młodsze dzieci, dobór kategorii wiekowej powinien zapobiec problemom. Nie ma sensu zabraniać im oglądania animacji o piłce nożnej na TVP ABC tylko dlatego, że ma japońskie pochodzenie. Sprawa komplikuje się bardziej w przypadku starszych dzieci. Powinniśmy się zainteresować, kiedy nasza pociecha zaczyna sama szukać następnych tytułów w internecie. Nie chodzi o to, by całkowicie jej tego zabraniać, wystarczy zapytać, co teraz ogląda, o czym to jest, ile ma epizodów, podczas zwykłej rozmowy, a nie przesłuchania, które z góry sugeruje naszą wrogość do tego gatunku. Jasne, w anime możemy spotkać ogrom nieodpowiednich wzorców, ale nastolatek powinien już potrafić rozróżniać dobro od zła i znać świat takim, jaki jest.
Czytaj także: Najlepsze animacje i bajki anime dla dzieci – TOP 5
Japońskie animacje mogą, choć nie muszą, stać się szkodliwe, kiedy są jedynym zainteresowaniem i zajęciem dziecka. Wtedy czerpie ono wzorce tylko z anime, łatwo zatem o zły wybór idola oraz zmianę podejścia do życia. Fani anime – otaku – sami często żartują o swojej życiowej nieudolności, braku zrozumienia i kontaktów towarzyskich. Niekoniecznie jest tak, że dziecko staje się takie przez anime. Warto się zastanowić, czy nie sięgnęło po nie właśnie po to, by stać się częścią jakiejś społeczności. Może chciało po prostu poznać ludzi o podobnych zainteresowaniach, z którymi będzie miało tematy do rozmów.
Oznacza to, że anime jest nie tyle szkodliwe, ile może być wołaniem o pomoc
Ale nic nie jest jednoznaczne, klucz to zainteresowanie własnym podopiecznym i rozmowa. Najważniejsze, by poznać stosunek dziecka do animacji. Jeśli zabija ono nudę oglądaniem anime, nawet robiąc sobie dłuższe maratony (ale nie codziennie, bez przerwy), nie ma się czym martwić. Jeśli natomiast jest to główne zajęcie nastolatka, może trzeba zainteresować się jego życiem w szkole, zaproponować inną aktywność. Sport, harcerstwo, wolontariat, fotografia. Nie chodzi o to, żeby całkowicie wyperswadować zainteresowanie, ale wzbogacić codzienność o coś dodatkowego. Anime nie jest więc groźne, jeśli przestrzegane są kategorie wiekowe i zachowujemy pewien umiar, bo przecież wszystko w nadmiarze szkodzi. Dziecko musi otrzymywać zainteresowanie ze strony dorosłego. Kogoś, kto poprawnie przedstawi mu świat, zasady i wartości, nauczy rozgraniczać życie realne od fikcji. Wtedy żadna bajka ani anime nie powinno znacząco zachwiać jego światopoglądem. Zresztą nikt nie zakazał produkcji filmów po stworzeniu Piły tylko dlatego, że mogą ją zobaczyć dzieci.
Jeśli potrzebujesz konkretnych dowodów na to, że anime to nie tylko zło, albo chcesz lepiej zrozumieć fanów japońskich animacji, proponuję zacząć od którejś z pozycji mojego zestawienia pięciu najlepszych filmów anime. Tymczasem dziękuję za uwagę.
baaardzo kocham anime pokemon,dragon ball,naruto/boruto .
Pokaz uwielbienia dla dysfunkcji społecznych
Gdyby rozłożyć tą mangę na czynniki pierwsze i odsunąć na bok animacyjną stronę wizualną, to wyłoniłby się przerażający wręcz obraz, który o wiele bardziej nie nadawałby się dla nieletnich, niż ocenzurowane dawniej fragmenty z krwią w Jetixie. Mielibyśmy bowiem wtedy do czynienia z szeregiem patetycznie uwznioślanych społecznych dysfunkcji okraszonych spiralą agresji, samookaleczania, oraz z domieszką emocjonalnego rollercostera. Oto widzimy Konohę, czyli odpowiednik dożywotnich koszar wojskowych z zakazem samowolnego ich opuszczania, w którym prym wiodą sieroty, erotomani i hazardzistki, a reszta osób z pełnych rodzin traktowana jest jak nierozumny motłoch, który ma się uniżenie kajać i całować ich po stopach za uratowanie wioski.
– Naruto – sierota
– przyjaciel Naruta, Sasuke – sierota
– przyjaciel Naruta, Neji – sierota
– nauczyciel Naruta, Iruka – sierota
– mistrz Naruta, Kakashi – sierota
– Haku – sierota
– Gaara – sierota
– Sasori – sierota
– Pain – sierota, itd., itd…
A jeżeli już gdzieś są pełne rodziny z dobrymi wartościami to albo nie są one w ogóle pokazywane, jak w przypadku Sakury czy Ino, albo pokazywane są w negatywnym świetle, jak w przypadku narzekań ojca Shikamaru na zrzędzącą żonę i wniosku syna, że małżeństwa są do bani. Ewentualnie czasem pokazane są wspominki sierot z lat dziecinnych jako paliwo dla stanów depresyjnych i wybuchów agresji w walce, więc ich pozytywna wartość jest też wątpliwa.
O ile jeszcze zachowanie samego Naruto można zrozumieć, że będąc sierotą chciał się przykleić do Sasuke, to kompletnie bez sensu jest takie samo zachowanie ze strony Sakury, która przecież ma rodzinę, a mimo to biega za tym Saskiem, jakby nikogo innego nie miała. Czysta abstrakcja, której punktem kulminacyjnym była obrona tego życia w zakłamaniu, kiedy Sakura uderza w twarz Sai’a tylko za to, że powiedział on prawdę, że Sasek zdradził wioskę i odszedł. Prawda w oczy kole jak widać.
Dostrzeżenie różnych warstw tej mangi zależy od wieku oglądających. Dzieciaki będą się zachwycać jedynie barwnymi i dynamicznymi walkami. Nastolatki będą się utożsamiać z zauroczeniami bohaterów i poświęceniem kamikadze. Dorosłych zaś przerazi skala stanów depresyjnych i cierpienia ziejących z tej kolorowo zabarwionej opowieści. Brak więc w tej mandze równowagi między wzorcami rodzin pełnych, a niepełnych. Może wynika to z jakiegoś dziwnego uwielbienia samotnych bohaterów w azjatyckiej kulturze, jak w filmie Hero z 2002 roku, gdzie pojedynczy samotnik odwraca losy imperium, tylko, że to film dla dorosłych, a tu mamy… no właśnie… czy „bajka dla dzieci” to właściwe określenie?
Batman – Sierota
Superman – Adoptowana sierota
Jeśli chodzi o cenzurę to w moim zboczonym podręczniku od polskiego są po prostu nadzy ludzie. Nie wiem kto to robił ale to po prostu okropne że muszę podczas lekcji gapić się w gołego człowieka na obrazku.
Moim zdaniem np:Owari no Seraph czy nawet Tokio Ghoul
nie są demoralizujące w żaden sposób.Lepiej jakby nastoletnie osoby oglądały Anime niż amerykańskie bajeczki.Szczerze to Anime jest dla mnie normalną rzeczą
i nie szkodzi nastolatkom oraz dzieciom.Oglądałem Inazuma Eleven bardzo długi czas i po latach znudziło mi się dlatego teraz oglądam takie produkcje jak Re:Zero i Owari no Seraph.Mam 13 lat i chodzę do 8 klasy
;-; K**wa, czemu ludzie są tacy głupi którzy myślą żę „aNImE dZIeCiOm nIE pOWinNo siĘ pOKazYwAĆ!!”. tak myślicie bo nigdy nie oglądaliście Anime. Nie znacie jakie Anime naprawdę jest, obrażacie Japończyków, Koreani oraz Chińczyków. Nie rozumiem ludzi którzy tak myślą.. oraz mam do was coś do powiedzenia-
KAŻDY MA PRAWO OGLĄDAĆ TO CO ZECHCE A NIE ŻE KTOŚ KOMUŚ WMAWIA „ANIME NIE MOŻNA DAWAĆ INNYM OGLĄDAĆ!”. ehh.. po co wogule jest ta strona.. aby obrażać innych? Nie chce innych urazić ale taka jest prawda.
Pozdrawiam.
Poleciłbyś dzieciakowi corpse party albo higurashi? Bo ja nie, nie kazde anime jest odpowiednie dla dzieci, o tym mowi ten artykuł żeby dobierać tresci stosownie do wieku ale po twojej pisowni widać że masz jakieś 12 lat, nic dziwnego że się burzysz bo pewnie rodzice zabronili obejrzeć jakąś serie dla dorosłych…
Człowieku istnieje duszo anime dla dzieci jak sailor moon little witch academia
Moim zdaniem artykuł jest bardzo dobrze napisany. Przecież nie dasz dziecku do obejrzenia np. „Boku no Pico”. bleee. Samo pisanie tej nazwy mnie odraża. I choć lubię oglądać anime, ponieważ przyjemnie się ogląda takie produkcje jak: Naruto, Boku no Hero Academia, Kuroko no Basuke, Deth Note, to trzeba znać umiar, osobiście znam dorosłe już osoby, które zatraciły się w tym świecie. Oglądają całmi nocami, mają swoją waifu, lecz nie mają żywych przyjaciół. W przypadku dzieci, nastolatków, to rodzice powinni zadbać o to co dziecko ogląda, i nawet jeśli nie chce, lu nie ma czasu oglądać to przynajmniej poczytać opinie, żeby zobaczyć czy anime jest odpowiednie, przecież rodzic zna dziecko najlepiej.
Za bardzo się rozpisałam. UPS
ps. Strona jest bardzo fajna i dobrze prowadzona, nie jestem w stanie doczytać się w tym artykule nic co obraża anime, wręcz przeciwnie, autorka artykułu przeciwstawia się ogólnej opinii o szkodliwości anime, i pokazuje je z piękniejszej strony
Jak ja ci dziękuję za ten artykuł! Po przeczytaniu go odzyskuję wiarę w to, że na świecie są nie tylko fanatycy anty-anime. Ciśnienie po przeczytaniu chwilę temu artykułu demonizującego te dzieła kultury japońskiej opadło.
Piękne w tym artykule też jest to, że nie jest wyłącznie zachwytem nad tym, a pokazuje też drugą stronę, że nie samym anime się żyje, a znajomości też są ważne. A nawet to, że inne animacje też nie są „święte”.
Pozdrawiam
heh prawda