KONIEC Z ALKOHOLEM, TERAZ TYLKO KREW
Lily pewnego dnia budzi się na kacu – nic nadzwyczajnego, zdarza jej się za dużo wypić. Jednak zupełnie nie pamięta poprzedniej nocy, w dodatku odczuwa nieznane dotąd pragnienie… krwi. Dziewczyna musi poradzić sobie z nową rzeczywistością i odnaleźć tego, kto ją przemienił, czyli Tristana Newberry’ego, przystojnego mężczyznę, którego poznała poprzedniego wieczoru w barze. A potem nie dać się zabić z rąk przywódcy Rady Wampirów.
BYŁO DOBRZE. DO CZASU
Z początku zapowiadało się, że Cała wieczność będzie lekką, całkiem przyzwoitą lekturą, którą odłożę po skończeniu na półkę z myślą, że cieszę się z powrotu wampirów do łask. Niestety nie mogę powiedzieć, że było tak dobrze. Gloria Duke stworzyła historię niczym z roku 2000, przywodzącą mi na myśl humorem Bridget Jones, ale z wampirami. Oczekiwałam jednak czegoś innego po opisie tej książki, czegoś bardziej współczesnego, a nie przestarzałego już na premierę. Ta pozycja poza tym niczym się nie wyróżnia i zapewne szybko zostanie zapomniana. Nie mogę jednak powiedzieć, że to była najgorsza książka tego roku. Czytałam gorsze – ta po prostu jest przeciętna.
Nie oczekiwałam, że będzie to nie wiadomo jak skomplikowana fabularnie książka, ale zabrakło tu jakiegokolwiek elementu głębiej opisanego. Wampiry nie były przerażające czy bardzo mocno odróżniające się od ludzi – w przypadku Lily zapominałam, że jest krwiopijcą, zresztą dla wszystkich wokół niej i dla niej samej to była normalna sprawa. Romans najwyższych lotów nie jest, głównie przez postacie z nim związane. O Tristanie nie potrafię nic powiedzieć, a Lily ślepo zachwycająca się nim przypominała mi protagonistki młodzieżówek sprzed dwóch dekad. Zagrożenie czuć tylko na początku, potem przywódca wampirów nie robi nic strasznego, a przy ostatecznym starciu z nim nie wiedziałam, czy płakać, czy śmiać się.
Jak nie pokazywać ważnych tematów
Lily raczej irytuje, niż wzbudza współczucie przez swoje rozterki. Nie byłam w stanie wczuć się w jej położenie, gdy ciągle narzekała i nie potrafiła uwierzyć, że inni, znajdujący się w takiej samej sytuacji co ona, mogą być szczęśliwi, a nawet odmawiała im tego prawa (choćby sytuacja ze znajomą z lat szkolnych). Autorka moim zdaniem w niewłaściwy sposób przedstawiła istotny problem, jakim są trudności z samoakceptacją przez wagę. Szkoda, bo wciąż za mało powieści sięga po ten temat i uświadamia czytelników, jak trudne to może być.
PODSUMOWANIE
Cała wieczność nie jest książką z rodzaju tych, które będę wspominać z rozrzewnieniem – raczej w ogóle nie wrócę do niej myślami. Bo to dość przeciętna historia, jakich mamy obecnie wiele na rynku wydawniczym. Nie wywołuje niestety głębszych emocji. A powinna, skoro podejmuje dość ważny temat – problemy z samoakceptacją przez nadwagę. Nie robi jednak tego w sposób, że chciałabym się nad tym zastanowić. Ostatecznie zatem Cała wieczność nada się na jeden wieczór, jeśli szukacie czegoś niewymagającego i krótkiego. Sprawdzi się również idealnie na przyszłoroczne maratony halloweenowe.
Jeżeli szukacie dobrej książki z wampirami od wydawnictwa Prószyński i s-ka, to polecam debiut Małgorzaty Wilk.