Granice miłości
Fabuła książki Jak kochać własną córkę rozpoczyna się sceną, w której kobieta obserwuje z ukrycia swoje wnuczki. Dowiadujemy się, że nigdy ich nie poznała, bo od lat nie ma kontaktu z córką. Na następnych stronach poznajemy historię, która do tego doprowadziła. Początkowo nic nie świadczy o tym, że relacje między matką a córką mogłyby pójść w tak złym kierunku. Wkrótce jednak okazuje się, że to nadmiar miłości i niezrozumienie jej istoty, sprawiło, że młoda kobieta zniknęła z domu rodzinnego.
Narratorka opowiada o miłości do córki. Nie tylko swojej, bo jej dziecko było kochane i podziwiane przez wszystkich. Ich relacja była wzorowa, pełna poświęcenia i wzajemnego zrozumienia. Jedno kłamstwo zmieniło wszystko. Doprowadziło do tragicznej sytuacji, której nie dało się naprawić. Dobre chęci matki sprawiły, że jej córka nie mogła udźwignąć ciężaru poczucia winy. Raz popełniony błąd okazał się niewybaczalny.
Jak kochać własną córkę pokazuje, że bezwarunkowa, bezbrzeżna miłość do dziecka może mieć fatalne skutki. Ślepe zapatrzenie w córkę sprawiło, że matka zgubiła kompas moralny. Chciała ją chronić bez względu na wszystko. Tymczasem należało pozwolić na to, by dziewczyna poniosła konsekwencje swego kłamstwa. Jednak wybór między prawdą a dobrem własnego, ukochanego dziecka nie jest łatwy. Na pewno też nieoczywisty.
Zanim jednak dotrzemy do sedna sprawy, możemy delektować się opisem miłości szczęśliwej, w której niczego nie brakuje. Joela i jej córka od najwcześniejszych lat są prawie nierozłączne i świetnie się dogadują. Nawet w okresie dojrzewania dziewczynka ma bezgraniczne zaufanie do matki i opowiada jej o wszystkim, co przeżywa w grupie rówieśniczej. Przez większość lektury ich relacja to sielanka, dlatego świadomość, że coś doprowadzi do katastrofy, budzi niedowierzanie i ciekawość. Gdyby nie to, że od samego początku wiemy o zerwanych więziach, opowieść o życiu bohaterek byłaby dosyć banalna. Mówiłaby o idealnej córce i matce z typowymi przemyśleniami i wątpliwościami.
Niewybaczalne błędy
Hila Blum w swojej powieści przedstawiła obraz miłości, która przytłacza. Joela dawała córce wszystko. Jednak w kluczowym momencie nie zdobyła się na zgodę, by dziewczyna poniosła konsekwencje zła, które wyrządziła. Zachęcona, wręcz zmuszona przez matkę pozwoliła, by jej oszczerstwo zniszczyło życie kolegi. Mimo wszystko świadomość, że doprowadziła do tragedii, pogrzebała jej beztroskę. Sprawiła, że musiała uciec i zacząć nowe życie z dala od wszystkich, których znała.
Autorka książki Jak kochać własną córkę stworzyła opowieść, której nie sposób odłożyć. Pokazała, że pozornie idealną relację można zepsuć jednym błędem. Można było uniknąć zła, które się jednak wydarzyło i pociągnęło bohaterki na dno rozpaczy. Książka pozostawiła mnie pogrążoną w myślach o granicach miłości, które powinniśmy stawiać sobie jako rodzice. Wolność człowieka kończy się tam, gdzie zaczyna się cudza krzywda. A zło, które wyrządzamy, zwykle ostatecznie obraca się przeciwko nam.
Zobacz również nasze inne propozycje lektur o matkach!