Co za tytuł!
O przygodach Dogmana nie można pisać bez odwołania się do poprzednio stworzonych przez autora komiksów, bo bohaterowie wszystkich tych serii występują w poszczególnych cyklach. Dogman to pół-człowiek, pół-pies, co czyni go całym superbohaterem. Wraz z Szefem, swoim najbliższym przyjacielem, tropią złoczyńców i przestępców. Tym razem muszą powstrzymać Prosiaczka oraz jego kompanów: Bola i Bóba. Opryszkom towarzyszy sympatyczny i wesoły gang „Koleżeńskich kolegów”.
Prosiaczkowi udaje się wydostać z minikicia. Jak zwykle zatem postanawia wyrządzić jakieś łotrostwo, przy czym ignoruje swoich przyjaciół, co oczywiście kończy się dla niego źle. Opowiadanie fabuły komiksu nie ma większego sensu, bo, prawdę mówiąc, trudno uchwycić wszystkie wątki. Mamy tu do czynienia z nieśmiałym romansem między Szefem a Pielęgniarką, niechęcią do Kota Peta, który przecież już skończył z przestępczością, czy też z wykorzystywaniem życzliwych przyjaciół przez Prosiaczka. Żaden z tych wątków nie jest ważniejszy od innego, ani nie może zaistnieć bez pozostałych.
Dogman jako parodia
Wszystkim przygodom bohaterów towarzyszy absurd, który świetnie został oddany zarówno w tekście, jak i obrazkach. Bohaterowie wchodzą w posiadanie pojazdu umożliwiającego pomniejszanie i powiększanie rozmiarów, co jeszcze bardziej poszerza możliwości znalezienia się w naprawdę dziwnych sytuacjach. I w towarzystwie dziwnych stworów.
Uwielbiam twórczość Dava Pilkeya za nieograniczoną wyobraźnię i poczucie humoru, które wywołuje salwy śmiechu nie tylko u młodych czytelników. Nie są to żarty wysokich lotów, ale przyjrzyjmy się szczerze temu, co dzieci uważają za najśmieszniejsze. Na pewno znajdzie się to w tym komiksie. Opowieść została uzupełniona o „ruchome obrazki”, czyli strony, które przy szybkim przerzucaniu, tworzą wrażenie ruchu. A na końcu znajdziemy również instrukcję, jak narysować krok po kroku kilka postaci.
Podsumowując, Dogman to komiks, który może zarazić dzieci wczesnoszkolne chęcią czytania. Bardziej zaangażowani czytelnicy mogą pokusić się o samodzielne wykonanie podobnych historyjek. Zwłaszcza że rysunki w książce nie należą do skomplikowanych i dość łatwo je odtworzyć, nawet dziecięcą ręką. Książka uruchamia wyobraźnię. Jest błyskotliwa w swej absurdalności.
Jeśli podoba Ci się kreska i poczucie humoru Dava Pilkeya, przeczytaj również naszą recenzję Superkota!