Strach nie jedno ma imię
Jak zapowiada sam Tadeusz Zysk, Duchy letniej nocy składają się z kilku opowiadań napisanych na początku XX w. Tzw. złoty okres zbiegł się z rozwojem prasy. Dzięki temu drobne formy literackie okazały się być najbardziej popularnymi. To właśnie one są źródłem antologii. Teksty pochodzą od przeróżnych autorów – amerykańskich, szkockich i irlandzkich. Jednakże nie tylko pochodzenie sprawia, że każde opowiadanie jest wyjątkowe. Ważnym aspektem jest perspektywa i niepowtarzalne fascynacje każdego z twórców. Na Duchy letniej nocy składają się utwory ludzi zainteresowanych psychologią, regionalizmem, okultyzmem czy realizmem literackim. Taki rozstrzał sprawia, że każde z opowiadań inaczej interpretuje to, czym jest strach i groza.
Strach ma małe oczy
Wątpliwym jest to, że którekolwiek z opowiadań mogłoby przerazić czytelnika. Przyzwyczajeni jesteśmy do innego rodzaju strachu niż nasi przodkowie. Niemniej nie znaczy to, że lektura Duchów letniej nocy byłaby czasem straconym. Wręcz przeciwnie! Z jednej strony intryguje wiedza na temat tego, jak rozwijały się powieści grozy. Z drugiej strony natomiast okazuje się, że może jednak nie zmieniło się aż tak wiele. Opowiadania typu Przeszłość czy Historia zielonego domu pokazują, że konwencja horrorowa często używana jest jako środek artystyczny służący opowiedzeniu jakiejś głębszej opowieści. Wtedy ówczesne ujęcie strachu nie różniłoby się od tego, co prezentują współczesne dzieła, jak Jennifer’s Body czy Hereditary. W obu przypadkach horrorowe chwyty są interpretacją brzydkiej rzeczywistości.
Aż strach czytać?
Niełatwo jest szybko odnaleźć jeden z najważniejszych minusów antologii Taduesza Zyska – nierówne rozłożenie i powtarzalność. Co do pierwszego punktu postanowiono czytelnikom na początku zaprezentować 2 opowiadania, które swoją objętością przerażają! Zarówno Niezamieszkalny dom, jak i Duch Guir House, są tak długie, że raczej mogłyby być pełnoprawnymi powieściami, a nie „krótkimi opowiadaniami z prasy”. Powtarzalność natomiast objawia się w treści wybranych tekstów. Przeczytawszy kilka z nich, można już automatycznie przypuszczać, jak skończą się kolejne. Schemat bowiem jest w większości taki sam – nawiedzony dom odwiedza ktoś z zewnątrz, kto odkrywa motyw i pochodzenie upiorów. Może to być olbrzymim problemem, gdy ktoś zapragnie przeczytać Duchy nocy letniej ciurkiem.
Przezwyciężyć strach
Duchy letniej nocy to dobra pozycja dla ludzi, którzy są fanami horrorów i być może chcieliby pogłębić swoją wiedzę. Antologia oferuje nam dzieła nieznanych twórców, ale także mniej popularne pozycje znanych autorów. Szokujące może się wydać, że realiści zajmowali się także okultystycznymi tematami (notabene Władysław Reymont także napisał powieść grozy). Pozycja może też być ciekawą opcją dla tych, którzy w horrorach szukają czegoś więcej niż tylko strasznych elementów. Książka pełna jest fragmentów, w których to psychologia czy filozofia grają główną rolę. Istoty nadprzyrodzone jawią się jako wytwory ludzkiej wyobraźni, która doświadczyła stresu. Duchy w tym ujęciu są często pamięcią przestrzeni o popełnionej zbrodni. Ściany mają uszy, nawet jeśli nie zdajemy sobie z tego sprawy.