Dwa rodzaje ruchu
Zgodnie z zapowiedzią zawartą w bezpośrednim tytule, książka Mateusza Górniaka podzielona jest na dwie, niezależne od siebie części. Biorąc pod uwagę jedynie fabułę każdej z nich, nie można uznać Dwóch powieści ruchu za jedno kontinuum. Wydarzenia nie są swoim przedłużeniem. Bohaterowie zamieszkują inne światy (choć są na pewno do siebie zbliżone) i wykonują różniące się od siebie ruchy. Jednakże gdy spojrzymy szerzej, okazuje się, że każdy element książki współgra ze sobą. Chata, taka z drewna oraz Nomadka są swoimi swoistymi siostrami bliźniaczkami, zarówno w warstwie stylistycznej, jak i językowej. Nieco poszarpana polszczyzna (w stylu Masłowskiej) charakteryzuje inny rodzaj poruszania się, jaki prezentują bohaterowie. Choć podróż podróży nierówna, każda z nich w intrygujący sposób wyraża chęć wyrwania się z naszej rzeczywistości. A ta została nam narzucona przez kogoś innego.
Letarg?
Kapitalizm zaprogramował nas do nieustannego przemieszczania się. Jeśli się nie ruszamy, to nie jesteśmy aktywni. Nie bierzemy czynnego udziału w wyścigu społeczeństwa ku zatrważającej produktywności. Jesteśmy automatycznie na przegranej pozycji w wyścigu z czasem. Nie da się uciec od tej jednej prawdy. Bohaterowie Dwóch powieści ruchu (świadomie czy też nie) zdają się nie aprobować tradycyjnego status quo. „Bohater” oraz tytułowa „Nomadka” są swego rodzaju wyrzutkami, istotami straconymi. Nie nadają się do rygorystycznego trybu naszego świata. Oboje nie zajmują się czymś rewolucyjnym. Nie starają się także udawać, że są osobami wyjątkowymi (to by ich przybliżało do „zbędnych ludzi” z rosyjskiego literaturoznawstwa). Po prostu – żyją. Ich ciała nieustannie przeprowadzają funkcje życiowe. Oni sami chodzą, jedzą, korzystają z tego samego tlenu, co „bardziej produktywne” jednostki. Są nieszkodliwi. Są po prostu ludźmi.
Inny język
Nie tylko tematyka przypomina dzieła Doroty Masłowskiej. Żywy, nieokiełznany język, tak charakterystyczny dla tej artystki, również jest jednym z bohaterów w Dwóch powieściach ruchu (choć trzeba przyznać, nie dochodzi do aż tak ekstremalnych innowacji językowych). Narratorzy pierwszoosobowi mówią w sposób pełen pędu. Niczym w poematach dygresyjnych często pojawiają się reminiscencje i uwagi osób wypowiadających się. Nie zawsze zbiegają się one z głównym wątkiem, lecz w danym momencie służą jako motor napędzający dalszy bieg akcji. Bo tak naprawdę same w sobie czynności nie są szczegółowo opisywane. Stoją gdzieś z boku, podczas gdy postacie się przemieszczają. W Nomadce zdaje się być o wiele ważniejszy cykliczny sposób poruszania się. Bohaterka nie ma stałego miejsca pobytu. Świadomie je zmienia, nie pozostając w jednym na dłużej.
Inna narracja
Pozostałości Masłowskiej można też odnaleźć w pewnej sztuczności książki Mateusza Górniaka. Język jest ironicznie tak bardzo autentyczny, że aż sztuczny. Pewna nieprawdziwość przewija się przez całość Dwóch powieści ruchu. Nie jest to nic dziwnego, gdyż pisarz jest też ściśle związany z teatrem – i jego specyficznością. Plastyczność sztuk teatralnych staje się więc podstawą tworzenia Chaty, takiej z drewna. Postaci eskapistycznej podróży nawarstwiają się i dostają własne głosy. Rzecz jasna, są przejaskrawione i nierealistyczne. Niektóre z nich wręcz zbudowane są ze stereotypów, co sprawia, że balansują między rzeczywistością a sztucznie wykreowaną fikcją. Pewne sekcje tej części książki formą wręcz przypominają scenariusz sztuki. Swoboda w budowie Chaty, takiej z drewna staje się czymś jeszcze bardziej oczywistym, gdy zrozumiemy, że intertekstualność (i intermedialność) to świadoma wyprawa w inny sposób tworzenia historii. Nie wszystko zostaje nam przedstawione jawnie. Nie liczy się bowiem cel, lecz to, jak do niego dotrzemy.