Uwielbiam wszelkiego rodzaju retellingi. Lubię czytać o tym, jak inaczej mogłyby się potoczyć losy znanych postaci z mitów czy baśni. Czy nie straciliby nic ze swojego charakteru, gdyby nagle znaleźli się w zupełnie innej epoce? Dlatego z wielką chęcią zabrałam się za Hiacynta Katarzyny Tkaczyk, tym bardziej że już sama okładka krzyczała do mnie: przeczytaj mnie. Ale czy było warto po nią sięgać?
Trudne relacje
Chyba w większym lub mniejszym stopniu każdy kojarzy opowieść z mitologii greckiej o miłości między Apollonem, bogiem sztuki, a Hiacyntem – urodziwym młodzieńcem, która kończy się śmiercią tego drugiego. Ta historia łączy w sobie miłość, zazdrość i tragiczną śmierć. I to wszystko znajduje się również w Hiacyncie. Apollon, który zaczyna tracić swoje boskie moce, spotyka nagle Hiacynta, z którym zaczyna łączyć go wyjątkowe uczucie. To właśnie on sprawia, że życie zaczyna nabierać nowych barw, a śmierć nie wydaje się już taka straszna. Niestety w Hiacyncie zakochany (a przynajmniej tak mu się wydaje) jest również Zefir, bóg wiatru, który z chorobliwej zazdrości zrobi wszystko, żeby tę dwójkę rozdzielić.
Niezachęcający początek
Przyznam szczerze, że do książki podeszłam z dużym entuzjazmem, ale z początku dość mocno mi on opadł. Pierwsze ok. 70 stron jakoś mi nie podeszło, nie mogłam się wgryźć w fabułę. I nawet nie wiem dlaczego, bo autorka ma bardzo przyjemny styl, dialogi są naturalne, a opisy niezbyt długie. Na szczęście później fabuła się rozkręciła, zaczęłam czuć pewne napięcie, zastanawiałam się, co będzie dalej. I chociaż spodziewałam się, jak książka się skończy (chociaż miałam małą nadzieję, że jednak losy bohaterów potoczą się inaczej niż w mitologii), to i tak na końcu pojawiły się łzy. Co swoją drogą dobrze świadczy o warsztacie autorki, bo potrafi poruszyć emocje.
Bohaterowie
W książce poza główną trójką pojawia się również wielu innych bohaterów. Takich jak Zeus, rodzina Hiacynta czy muzy Apollona. Nie wszystkich jednak można polubić. Zeus jak to Zeus, najsilniejszy bóg, chociaż teraz bardziej ucywilizowany, właściciel wielkich firm, nadal bardziej myśli o swojej potędze niż o bliskich, ale na końcu okazuje się, że potrafi też pokazać ludzkie uczucia. Zaciekawiła mnie natomiast postać brata Hiacynta, Kynortasa, i żałuję, że nie pojawiał się on w książce częściej.
Podsumowanie
Chociaż początek nie zachęcał, to jestem zadowolona, że po książkę sięgnęłam. Jest ona dobrze napisana, a bohaterowie, chociaż są bogami, to przejawiają bardzo ludzkie uczucia. Jest to moja pierwsza styczność z autorką, ale po tej książce chętnie sięgnę po jej poprzednie pozycje.