Królowa Żaru jest zwieńczeniem trylogii o księżniczce Theodosii. Zakończenie Pani Dymu było emocjonujące i zaskakujące, dlatego niecierpliwie wyczekiwałam wiadomości od wydawnictwa Zysk i S-ka na temat premiery trzeciego tomu. Po ponad roku czekania Królowa Żaru wreszcie trafiła w moje ręce. Czy Laura Sebastian z przytupem zakończyła serię? Czy Theo odzyskała należny jej tron?
NAJPIERW KSIĘŻNICZKA POPIOŁÓW, POTEM PANI DYMU, A TERAZ KRÓLOWA ŻARU
Królowa Żaru rozpoczyna się dwa tygodnie po wydarzeniach z Pani Dymu. Theo zdołała przetrwać wyprawę do kopalni, co uczyniło ją silniejszą. Panuje teraz w pełni nad ogniem, który stał się w jej rękach niebezpieczną bronią. Dzięki temu może teraz stawić czoło bezwzględnej Kaiserinie – dawnej przyjaciółce – i odzyskać Sorena, nim władczyni wykorzysta go do swoich niecnych planów bądź, co gorsza, odbierze mu życie w ramach zemsty. Okazuje się jednak, że nie jest to takie proste, gdyż Theo dysponuje znacznie mniejszymi i mniej doświadczonymi siłami niż Cress. W dodatku w grupie sojuszników prawowitej królowej panuje napięta atmosfera wywołana sprzecznymi planami działania. Theo musi więc najpierw zapanować nad sytuacją w jej obozie, zanim wyruszy na spotkanie z Kaiseriną.
Kraj jest w rozsypce pod rządami niestabilnej królowej, a zniewolony lud czeka na swoją zbawczynię. Czas zatem na zmiany. Czas, by z popiołów powstała Królowa Żaru.
KRÓLOWA ŻARU POWSTAJE Z POPIOŁÓW
Od samego początku książki Laura Sebastian wrzuca czytelników w wir militarnych planów odbicia zamku i osadzenia Theo na tronie. To nieco ostudziło mój zapał czytelniczy, gdyż trudno było mi przebrnąć przez dyskusje toczone nad mapami. Nie dlatego, że uważałam pomysły postaci za nielogiczne. Błąd leżał po mojej stronie, nie autorki, gdyż nie pamiętałam tożsamości pewnych bohaterów i niektórych wydarzeń z Pani Dymu kluczowych dla fabuły Królowej Żaru. W drugiej części Laura Sebastian zawarła mnóstwo ciekawych intryg oraz politycznych planów. Większość z nich pamiętałam choćby pobieżnie, ale niestety szczegóły wyleciały mi z głowy po tak długim oczekiwaniu, a okazały się one bardzo istotne. Autorka nie wszystko przypomina, raczej skupia się na bieżącej akcji, gdyż znów dużo się dzieje w świecie Theo. Dlatego przed sięgnięciem po ostatni tom polecam ponowną lekturę Pani Dymu bądź przeczytanie najważniejszych z niej scen czy kilku ostatnich rozdziałów. Gdy już sobie wszystko przypomniałam, przestałam się gubić w fabule i wciągnęłam się w nią.
Niestety ostatecznie Królowa Żaru wypada gorzej w porównaniu z poprzednimi tomami. Na moją opinię po części wpłynęły osobiste upodobania. Uwielbiam pałacowe klimaty i dworskie intrygi, a w tej książce bohaterowie przemierzali cały kraj, by dostać się do zamku. Akcja głównie rozgrywała się więc w obozach, lasach czy przy kopalniach, gdzie dochodziło do różnych dobrze opisanych potyczek. Ktoś, kto lubi militarne planowania i wcielanie ich w życie oraz jest nieco znużony pałacową akcją poprzednich tomów, na pewno będzie usatysfakcjonowany.
OGIEŃ SPOPIELI WSZYSTKO
Laura Sebastian po raz kolejny pokazuje, że nie ma litości dla bohaterów. Nie oszczędza pobocznych postaci, a te bliższe czytelnikom nie wychodzą ze starć bez szwanku. W bitwach giną setki ludzi, nie tylko wrogo nastawionych do Theo, ale również jej sprzymierzeńcy. Dzięki temu książka utrzymana jest w dość ponurym nastroju, co pasuje do sytuacji, w jakiej znalazł się cały kraj, i pokazuje okrucieństwo wojny. Doceniam, że główna bohaterka nie bała się użyć ognia i zabić tych, którzy zagrażali życiu jej bądź jej bliskich. Szkoda jedynie, że moce Theo niezbyt się przydały w kluczowym momencie powieści.
ZOSTANĄ TYLKO POPIOŁY
W Królowej Żaru nie ma choćby jednego zaskakującego elementu, jakby autorce po wymyśleniu niesamowitych zwrotów akcji do Księżniczki Popiołów i Pani Dymu zabrakło pomysłu na kolejne. Wydarzenie, które zapewne miało wstrząsnąć czytelnikami, czyli śmierć jednej z ważniejszych postaci, przewidziałam już w trakcie pierwszego tomu. Po części dlatego nie było mi przykro, gdy umarła bohatersko, poświęcając się dla dobra sprawy.
Ostateczna bitwa nie do końca spełniła moje oczekiwania. Nieco inaczej ją sobie wyobrażałam. Sądziłam, że dostaniemy bezpośrednie ogniste starcie i pokaz umiejętności Theo oraz Cress. Tymczasem obie bohaterki niewiele same by zdziałały bez pomocy innych osób.
Nie usatysfakcjonowały mnie również przebieg oraz rozwiązanie kilku ciekawych wątków. Aż prosiły się o rozwinięcie, niestety Laura Sebastian nie pokusiła się o to.
Pozytywną stroną zakończenia jest bardzo klimatyczny epilog. Uważam, że nie dałoby się lepiej go napisać, i dawno nie przeczytałam tak świetnego ostatniego zdania książki.
ŻAR WŚRÓD POPIOŁÓW
W zasadzie bardziej narzekam na książkę, niż ją chwalę, więc skąd ta pozytywna ocena? Otóż Królowa Żaru jest dobrą powieścią i dostrzegam jej zalety – po prostu wiem, na co stać autorkę, stąd moje niezadowolenie. Zabrakło zwrotów akcji, ale na szczęście Laura Sebastian zachowała lekkość pióra, dzięki czemu czas szybko mi mijał przy lekturze.
Niewątpliwym plusem powieści są dla mnie bohaterowie. Podobał mi się rozwój postaci Theo, gotowej zrobić wszystko dla swojego ludu. Z torturowanej księżniczki przeistoczyła się w dobrą królową, za którą poddani pójdą w ogień. Sørena nadal uwielbiam, to się nie zmieniło po tej części. Tę postać mogłabym określić przymiotnikiem „uroczy” i nic więcej nie dodawać. Uważam, że on świetnie pasuje do Theo, gdyż niemal na każdym kroku udowadniał, jak bardzo mu na niej zależy. Od początku kibicowałam ich uczuciu. Theo potrzebowała właśnie kogoś takiego. Dlatego, zanim zaczęłam czytać tę część, trochę się martwiłam, że z racji nieobecności księcia pojawi się więcej scen z Blaisem, który irytował mnie od pierwszego tomu. Obawiałam się, że namiesza w związku głównej bohaterki. Na szczęście nie było ich tak wiele, a sam chłopak odsunął się w cień i cieszył szczęściem przyjaciółki.
Nie mogłam się doczekać Królowej Żaru między innymi dlatego, że zmienił się główny przeciwnik stojący Theo na drodze do tronu. Cress wydawała mi się ciekawsza od Kaisera. I faktycznie okazało się, że ta zmiana wyszła na dobre. Podobało mi się przedstawienie szaleństwa dziewczyny oraz jej rozpaczliwej chęci znalezienia kogoś takiego jak ona, równie skrzywdzonego. To nadało głębi kreacji tej postaci. Dzięki temu łatwiej można ją zrozumieć i jej współczuć. Kaisera nienawidziłam, a jego córki było mi szkoda. Momentami żałowałam, że tak potoczył się jej los. Gdyby nie została otruta, być może stanęłaby po stronie Theo i mogłaby wieść szczęśliwe życie u boku przyjaciół.
SZATA GRAFICZNA
Dużym plusem nie tylko tej części, ale i dwóch poprzednich są okładki. Królowa Żaru przyciąga wzrok, a wytłoczony na niej tytuł wygląda na tlący się. Zawsze doceniam takie szczegóły. Cieszę się, że zachowano oryginalną szatę graficzną.
Na wyklejce umieszczono mapę. Dzięki temu w każdym momencie można łatwo sprawdzić, gdzie leżą kraje wspominane w książce. Podoba mi się taka decyzja wydawcy. Jest to o wiele bardziej wygodne niż cofanie się na pierwsze strony powieści za każdym razem, gdy trzeba zorientować się w rozmieszczeniu państw wymyślonych przez autorkę. Bardziej szczegółowa mapa jednego z królestw znajduje się na samym początku książki, jednak ani razu w trakcie lektury mi się nie przydała. Nie rozumiem, czemu nie umieszczono zamiast niej planu Astrei, czyli ojczyzny Theo, skoro to właśnie tam rozgrywa się akcja Królowej Żaru. Zamiast tego dostajemy mapę Sta’crivero, które bohaterowie opuścili pod koniec Pani Dymu. Nie wpływa to jednak na moją ocenę. Być może w zagranicznym wydaniu również tak jest.
ŻAR, DYM CZY JEDNAK POPIÓŁ?
Po tym, co zaprezentowała Laura Sebastian w Pani Dymu, spodziewałam się po zakończeniu czegoś więcej. Ostatecznie Królowa Żaru ani mnie nie zachwyciła, ani mocno nie rozczarowała. To poprawnie napisane zakończenie dobrej trylogii. Nie jest to moja ulubiona jej część. Zdecydowanie lepszy był poprzedni tom.
Książki Laury Sebastian nie są niczym odkrywczym, ale ja po nie sięgnęłam, gdyż uwielbiam młodzieżowe fantasy osadzone w świecie przypominającym nasz średniowieczny, magię żywiołów oraz powieści z księżniczką w roli głównej bohaterki. Dostałam to, czego oczekiwałam, a momentami nawet więcej, więc w ostatecznym rozrachunku trylogia mnie nie zawiodła. Będę ją polecać innym.
Autorka Księżniczki Popiołu zapowiedziała nową serię, po którą na pewno sięgnę, ponieważ jestem ciekawa, co jeszcze Laura Sebastian wymyśli. Być może, żeby umilić sobie oczekiwanie na jej nowe powieści, po raz kolejny odbędę podróż do królestwa Theo.
Jeżeli tak jak ja lubicie fantasy, to zachęcam do zapoznania się z recenzją Gołębia i węża, świetnej powieści nie tylko dla młodzieży!