Strona głównaPublicystykaKultura„Sekretna księga Świętego Mikołaja” – recenzja picturebooka Angeliki Stubner

„Sekretna księga Świętego Mikołaja” – recenzja picturebooka Angeliki Stubner

Sekretna księga Świętego Mikołaja Angeliki Stubner to przykład tego, że nasz dorosły gust jest całkowicie inny niż upodobania dzieci. Piękne wydanie z całostronicowymi ilustracjami nie wzbudziło we mnie żadnych emocji. Tymczasem moje dzieci oszalały na punkcie tej książki.

  • Autor: Angelika Stubner
  • Tytuł: Sekretna księga Świętego Mikołaja
  • Wydawnictwo: Czytalisek
  • Liczba stron: 32
  • Data wydania: 23 listopada 2022 r.

Co dostałam?

Sekretna księga Świętego Mikołaja w zasadzie składa się z dwóch książek. Opowieść o zagubieniu księgi z życzeniami dzieci została przedstawiona w picturebooku. Książka ma duży format, a jej strony zadrukowane są w całości ilustracjami. Tekstu jest tutaj bardzo mało. Opowiada o tym, że kiedy Święty Mikołaj uciął sobie drzemkę w saniach, jego renifery postanowiły polecieć na biegun. Podczas tej spontanicznej wycieczki z kolan Mikołaja zsunęła się czerwona księga zawierająca życzenia wszystkich dzieci. Kiedy spadła na ziemię, znalazły ją pingwiny, które z radością ulepiły ze śniegu i lodu wszystkie zabawki znalezione na jej stronach. A potem postanowiły pomóc Świętemu Mikołajowi odnaleźć zgubę.

Sekretna księga Świętego Mikołaja, Angelika Stubner
fot. Anna Kazior

Do picturebooka dołączona jest niewielka czerwona książeczka, w której znajdują się listy dzieci do Świętego Mikołaja. Zawierają różne prośby – nie tylko o zabawki, ale również o wycieczki, uśmiech i zdrowie, a więc wszystko to, co ważne dla ich autorów.

Co Sekretna księga Świętego Mikołaja sprawiła?

Szczerze mówiąc, ta publikacja mnie zirytowała. Historia wydała mi się nic nieznacząca. Nie wywołała uśmiechu ani nie wzruszyła. Choć utrzymane w jednolitych barwach ilustracje mi się spodobały, a pingwiny wzbudziły sympatię, to całość nie wywołała ciepłych uczuć.

Sekretna księga Świętego Mikołaja
fot. Anna Kazior
Sekretna księga Świętego Mikołaja
fot. Anna Kazior

 

Ze zdumieniem więc obserwowałam, jak na publikację zareagowały moje dzieci. Nie dość, że chciały czytać i przeglądać książkę kilka razy, to od razu postanowiły napisać list do Świętego Mikołaja. Ich zapał nie osłabł w kolejnych dniach. Nagle święta stały się najważniejszym, najbardziej wyczekiwanym momentem. Nie wiem, jakim cudem ta książka wywołała takie poruszenie w moim domu. Wbrew własnym odczuciom, opierając się na dziecięcych wrażeniach, muszę docenić jej magię. Przecież to właśnie młodzi czytelnicy są jej docelowymi odbiorcami.


Przeczytaj również naszą recenzję książki Krowa Matylda i śnieg!

Czytaj więcej recenzji
Może cię zainteresować

Zostaw komentarz

Wprowadź swój komentarz
Wprowadź swoje imię

Dodaj do kolekcji

Brak kolekcji

Tutaj znajdziesz wszystkie wcześniej stworzone kolekcje.