TAJEMNICA RODZINY EVERLY
Od stuleci na rodzinie Everly ciąży klątwa, ale nikt nie wie, dlaczego ani jak ją złamać. Odkrycia tej tajemnicy podejmuje się Marianne Everly. Kobieta znika bez śladu na wiele lat, przez co jej córce Violet, pozostawionej pod opieką wujków, grozi niebezpieczeństwo – to ona zostanie złożona w ofierze, nie nieobecna matka. Aby do tego nie doszło, dziewczyna postanawia odnaleźć rodzicielkę, a przy okazji sama spróbuje odkryć sposób na przełamanie klątwy.
TAJEMNICZA I ZAGMATWANA AŻ DO PRZESADY
Miasto gwiezdnego pyłu rozpoczyna się intrygującym prologiem: w wielu miastach na świecie znikają dzieci. Już od pierwszych zdań autorka pokazuje możliwości swojego warsztatu – operuje kwiecistym językiem, równie pięknym jak okładka. Ten klimatyczny, dobrze napisany początek daje nadzieję na świetną, wciągającą lekturę. Jednak przestaje być tak interesująco dość szybko, już gdy wkraczamy do rezydencji rodziny Everly.
Czytanie Miasta… stało się dla mnie do tego stopnia męczące, że robiłam kilka podejść, nim udało mi się przebrnąć przez pierwsze 50 stron. Trudno było mi zrozumieć, co się dzieje i kto jest kim, gdyż autorka nazbyt próbowała zagmatwać historię. Na szczęście po kilku rozdziałach wszystko stało się bardziej zrozumiałe. Ale nie ciekawe.
NIE MIAŁAM OCHOTY ODKRYĆ TAJEMNICY KLĄTWY
Książka Summers świetnie się zapowiadała, a wyszła bardzo średnio. Po przeczytaniu opisu byłam zachwycona i miałam w głowie wizję przygód Violet. Moje oczekiwania w ogóle nie zostały spełnione i dostałam zupełnie coś innego, w dodatku fatalnie wykonanego. Autorka miała świetny pomysł, ale nie poradziła sobie z przelaniem swojej wizji na papier, zdecydowanie czegoś zabrakło. Chciałam historii przeklętej rodziny, szperania po magicznej bibliotece, wędrówek po mieście z innego wymiaru. Nic z tego nie dostałam. W pewnym momencie przestało mnie nawet interesować, o co chodzi z tą klątwą.
MOGLI POZOSTAĆ PRZEKLĘCI
Historia przedstawiona jest z perspektywy trzech postaci i żadna z nich nie zdobyła mojej sympatii. Są pozbawione charakteru, raczej nadawałyby się na bycie pobocznymi postaciami, a nie protagonistami. Największe zarzuty mam co do kreacji postaci Violet, a raczej braku tej kreacji. Violet nie ma osobowości, niczego o niej się nie dowiadujemy. Ma tylko jeden cel i nic więcej poza tym nie widzi. Dawno nie spotkałam się z tak bezpłciową bohaterką. W Alexandrze drzemał potencjał, lecz autorka go nie wykorzystała. Poza tym nie wiem, jakim cudem Violet i on mogli darzyć się uczuciem. Brakowało mi chemii między nimi. Penelopa natomiast może mogłaby być dobrym antagonistą, ale autorka przesadnie chciała pokazać, jaka ona jest zła, przez co raczej wyszła karykatura złej postaci.
PODSUMOWANIE
Nie mogę polecić Miasta gwiezdnego pyłu, ale też nie chcę go odradzać, bo wiem, że powieści tego typu mają swoich fanów. W takich przypadkach zwykle piszę, że lepiej samemu przeczytać i ocenić. Mnie ta powieść nie przypadła do gustu, nie zaliczyłabym jej jednak do kategorii tych złych czy szkodliwych. Była po prostu przeciętna. A szkoda, bo po zapowiedzi sądziłam, iż dostanę jedną z lepszych książek tego roku. Dlatego znajdujące się na okładce porównanie powieści Summers do dzieł V.E. Schwab jest dla mnie zupełnie niezrozumiałe. Miasto gwiezdnego pyłu pod każdym względem bardziej przywodzi mi na myśl Cyrk nocy, który również mi się nie podobał. Zatem jeżeli pokochaliście twórczość Erin Morgenstern, koniecznie sprawdźcie Miasto gwiezdnego pyłu. Ja chyba odpuszczę tego typu pozycje – zwyczajnie nie są dla mnie.
Wydawnictwo Jaguar ma w ofercie wiele interesujących powieści, jak choćby recenzowane przeze mnie These Violent Delights Chloe Gong.