Zespół Waardenburga charakteryzuje się bielactwem oraz niedosłuchem. To wystarczająco, by młoda osoba miała problemy z dostosowaniem się do otaczającego nas świata. Kaydence, poza chorobą, musiała każdego dnia znosić toksyczną i uzależnioną od leków i medycyny estetycznej matkę.
Czara jednak przelewa się, kiedy kobieta okrada swoją córkę i zmusza Kaydence i jej siostrę do wyprowadzki. Zrozpaczone nastolatki szukają pomocy, gdzie tylko się da, a ich celem jest Londyn. To tam mieszka ich daleka ciotka, która z pewnością przyjmie je pod swój dach.
Wątek romantyczny w tej książce to idealny przykład slow burn
Ciąg wydarzeń prowadzi Kaydence do Eliasa, uroczego chłopaka, z którym – o dziwo – wiele ją łączy: bezsenność, trudności w adaptacji czy miłość do astronomii. Są jak pozornie niedopasowane puzzle, które po czasie się odnajdują. Ich relacja, oparta na slow burn, nie pędzi. Wszyscy wokół nich zauważają, jak ta dwójka ma się ku sobie, jednak oni sami zdają się tego nie dostrzegać.
Są odważni, razem kroczą przez życie, zmagając się ze swoimi problemami. Żadne z nich nie narzeka, nie poddaje się, bo wiedzą, że mają po co walczyć.
Nasze Perseidy to książka idealna do czytania na plaży, przy zachodzie słońca lub w ramionach ukochanej osoby. Komfortowa i otulająca niczym ciepły koc w zimny wieczór.
Opowieść idealna na spokojny wieczór przy herbacie
Fabuła nie jest przepełniona zwrotami wydarzeń, ale też nie zanudza. Wszystkie wątki idą swoim nieśpiesznym tempem, dzięki czemu ze spokojem możemy się skupić na kreacji bohaterów, która – swoją drogą – wyszła wspaniale.
Postaci stworzone przez Laylę Wheldon są nie tylko tłem, a osobnymi bytami. Każda z nich ma swoją historię do opowiedzenia, swoje problemy i życie. Wszyscy wnoszą do tej książki kawałek siebie, tworząc piękną całość.
Klimatem książka przypomina obserwowanie nocnego nieba z dachu. Choć czasem bywa chłodno, to dla wspaniałych doświadczeń i wrażeń warto poświęcić tę chwilę. Jest jak gorąca czekolada w środku zimy czy spacer po łące w wiosenny poranek.
Choć ostatnią styczność z twórczością Layli Wheldon miałam przy jej debiucie – Dance, Sing, Love – Nasze Perseidy sprawiły, że nie pożałowałam kolejnego spotkania z tą autorką.
Jeśli potrzebujecie kojącej i pięknej historii z gwiazdami w tle, sięgnijcie po Nasze Perseidy!
A może retelling baśni? Zapraszamy do Misrule!