Zabójcze ciało
Film Jennifer’s Body ukazał się w Polsce pod niekoniecznie adekwatnym tytułem Zabójcze ciało. Tłumacze na pewno chcieli zwrócić uwagę na dwuznaczność związaną z tym epitetem. Trzeba przyznać, że dobrze oddaje charakter filmu, który czerpie garściami z horrorów. Pomimo tego, nie da się zaprzeczyć, że tytuł pomija też niezwykle ważny wątek. Jego inna wymowa seksualizuje główną bohaterkę i redukuje jej wartość do posiadania pięknego ciała. Tym sposobem, nie różni się w niczym od obrzydliwych materiałów promocyjnych, które sugerowały, że Jennifer’s Body to wręcz ociekająca seksem komedia erotyczna z lekkim podtekstem grozy. Nic bardziej mylnego! Zabieg ten był krytykowany przez twórczynie (reżyserkę oraz scenarzystkę), ponieważ oddala się znacznie od całego przekazu filmu. Chciano pokazać bowiem, jak daleko może zajść tragizm uprzedmiotowienia kobiecego ciała – i jak uzależniający jest to proces.
Ma apetyt na niegrzecznych chłopców?
Film można uznać za swego rodzaju prekursora kobiecego kina, w którym to feministyczne podejście do tożsamości wychodzi na główny plan. Chłopcy, owszem, występują w filmie, ale nie są niczym innym, jak pożywieniem dla Jennifer. Nie posiadają tożsamości, rządzi nimi jedynie młodzieńcza chuć. Sprawia ona, że są w stanie zaryzykować życie dla krzty satysfakcji. Niektórzy odczytują to jako odwrócenie popularnego, kliszowego tropu, w którym to właśnie głupiutka dziewczyna zostaje ukarana przez zabójcę za swoje wyuzdanie. Tu świadoma seksualność jest niezwykle ważna, choć nie penalizowana przez żadnego antagonistę. Jest czymś, co buduje tożsamość bohaterki. Niestety dla niej, dochodzi też do sytuacji, w której to sama Jennifer zatraca się w tym aspekcie. Jest dla siebie tylko ciałem, które zupełnym przypadkiem posiada. Jest ono też swego rodzaju walutą – którą jest w stanie wymienić na chwilową i powierzchowną gratyfikację.
Zabijasz ludzi…
Jennifer’s Body to nie jest film łatwy ani przyjemny, w szczególności dla ludzi, którzy spodziewali się ujrzeć w negliżu Megan Fox, która swego czasu uchodziła za „najseksowniejszą kobietę na świecie”. Rzecz jasna, to zewnętrzne jej zamknięcie w jednej konkretnej roli krzywdziło ją i odbierało jej wszelkie możliwe prawa. Męska część widowni pozbawiła film emocjonalnej głębi, która przez cały czas towarzyszy odbiorcy. Mężczyźni padali też w pułapkę, którą zastawiły na nich twórczynie. Sami oddzielali Jennifer od jej ciała. Nie była dla nich straumatyzowaną nastolatką, która nie potrafiła sobie poradzić z okropną krzywdą wyrządzoną przez potężniejszych mężczyzn. W ich oczach nie była niczym więcej niż ciałem, które można poświęcić w satanistycznym obrządku, w celu zyskania dla siebie benefitów. Nie zwrócono uwagi na złożoność jej relacji z jej najlepszą przyjaciółką. Dla nich Jennifer, oraz jej odtwórczyni, były tylko ciałami, których widok miał zaspokoić żądne spojrzenia przedstawicieli kultury patriarchatu. Niestety, zawiodła ich.
…Nie, tylko chłopców!
Ostatnimi czasy można mówić o renesansie Jennifer’s Body, choćby za sprawą teledysku Madison Beer, który rekontekstualizuje opowieść. Queerowa interpretacja artystki nie jest jednakże daleka od prawdy. Skomplikowane kobiece relacje oraz skrywana homoerotyczność to jeden z głównych wątków filmu, który nie jest jednak tak łatwo dostrzec. Wysublimowane geściki czy kwestie z podtekstem sygnalizują to, co nadchodzi. Niestety, scena pocałunku przyjaciółek również spotkała się z niezrozumieniem. Nieodpowiednio dobrany target potraktował te kadry jako kolejny stopień urzeczywistnionych fantazji erotycznych. Sceny wskazujące na relację Needy i Jennifer ukazywać mają brak równowagi pomiędzy nimi. Napięcie seksualne to jeden z kolejnych środków obezwładniania ofiar Jennifer. Tym razem nie jest to zwykłe, erotyczne zniewolenie (jak w przypadku chłopców). Dochodzi tu do czegoś głębszego, być może nawet nieco toksycznego. Ostatecznie, tylko Needy widzi w Jennifer coś poza jej ciałem. Nie powstrzymuje „opętanej cheerleaderki” – lecz żywą osobę.