Druga część trylogii z Markiem Benerem, to prawdziwy skok umiejętności autora. Porzuć swój strach to jedna z tych książek, które chce się skończyć, ale z drugiej strony jest nam szkoda.
Marek Bener, właściciel lokalnego tygodnika, podejmuje się sprawy odnalezienia nastolatki. Wszystko jednak zaczyna się komplikować, gdy na jaw wychodzą kolejne tajemnice Żelaznych. Zdobywane informacje zagłębiają go coraz bardziej w podziemia hazardu, a wkrótce na jaw wychodzi, jakoby zaginiona miałaby mieć coś wspólnego z zaginięciem jego żony.
Tak jak poprzednio, autor po kawałku odsłania nam rozwiązanie intrygi, jednak przez większość książki mamy więcej pytań niż odpowiedzi. Tym razem Robert Małecki porusza temat uzależnienia od hazardu i jego bezpośrednich skutków, prezentuje nam mroczny świat hazardowej mafii. Jednak ten wątek nie jest jedynie dodatkiem, a kluczem do rozwiązania całej zagadki.
Prawda, którą poznasz, zaboli cię, ale nawet najgorsza prawda jest lepsza niż doskonałe kłamstwo.
W tej części dziennikarz pokazuje nam swoją ludzką twarz. Nie jest już tylko skupionym na zadaniu dziennikarzem, poznajemy go jako szefa i przyjaciela. Pojawił się humor, o który było dość ciężko w poprzedniej części. Otrzymujemy również kolorowe i rozbudowane dialogi. W Porzuć swój strach poznajemy również Aldonę – prawą rękę Benera. Aldona wprowadza do książki świeży, kobiecy klimat i dodaje wielu barw.
Do stylu autora oraz jego lekkości pióra nie można mieć zastrzeżeń. Książkę czyta się z wielką ochotą, przerzucając kolejne strony. Czas przy lekturze mija bardzo szybko, a samą powieść ciężko odłożyć z powrotem na półkę.
Robert Małecki stale pracuje nad swoim warsztatem, a seria o Marku Benerze jest tego idealnym przykładem. Nie mogę się doczekać, by w moje ręce wpadła trzecia – ostatnia – część trylogii, Koszmary zasną ostatnie.
A jeśli nie przeczytaliście jeszcze Najgorsze dopiero nadejdzie, zapraszamy do naszej recenzji.