Strona głównaLiteratura„Pożyczony narzeczony” – recenzja komedii romantycznej

„Pożyczony narzeczony” – recenzja komedii romantycznej

Według mnie komedie romantyczne takie jak Pożyczony narzeczony, są idealne na samotny wieczórPowieść Joanny Balickiej czytało mi się tak przyjemnie, że nawet nie zauważyłam, kiedy wieczór zamienił się w środek nocy!

Pożyczony narzeczony to historia Laury Stone, której idealnie poukładane życie nagle legnie w gruzach, gdy jej partner postanawia zerwać zaręczyny tuż przed spotkaniem z jej rodziną. Z pomocą bohaterce przychodzi najlepsza przyjaciółka Naomi, która postanawia „użyczyć” Laurze swojego chłopaka Aarona Coldera. Fakt, że tę dwójkę łączy wspólna przeszłość, nie pomaga przy spędzeniu ze sobą miesiąca.

Pożyczony narzeczony
wydawnictwoniezwykle.pl

Dobry zwyczaj, nie pożyczaj

Już na samym początku powieści dostrzegłam coś, co mi się nie spodobało. Laura postanawia zwierzyć się najlepszej przyjaciółce Naomi. Ta wpada na genialny (jednak z mojej perspektywy absurdalny) pomysł, jakim jest użyczenie Stone swojego chłopaka.

Laura i Naomi były przyjaciółkami. Zakładam, że nie mieszkały daleko od siebie, bo w tym samym mieście. Więc jakim cudem Stone nigdy nie poznała Aarona Coldera? Może i nie spotkała się z nim osobiście, jako że oboje byli bardzo zapracowani i nieprędko było im do takich spotkań. Ale jestem pewna, że Naomi przynajmniej raz wymsknęłoby się jego imię, które ze względu na trudną przeszłością, jaką główni bohaterowie mieli, przywiodłoby Laurze na myśl konkretną osobę. Poza tym Stone obserwowała ją w mediach społecznościowych, a jak później się dowiadujemy, zdjęcie pary widniało na portalach. Niemożliwe, że kobieta po dwóch latach znajomości nie domyśliła się, kim jest partner jej najlepszej przyjaciółki.

Ten wątek wydał mi się tak absurdalny, że chciałam zamknąć książkę i przestać czytać. Nie jestem fanką takich niedopatrzeń, które już od samego początku rzutują na moje zdanie o powieści.

– Mam cię – wychrypiał z uśmiechem.
– …i nigdy mnie nie puszczaj.

Dziesięć na dziesięć?

Prawie zamknęłam książkę, jednak dałam jej szansę. Inne powieści autorki mnie zachwyciły, więc uznałam, że warto przebrnąć przez następne kilka stron, aby móc przekonać się, czy ta historia może być dobra.

I taka się okazała. Oprócz poprzedniej sytuacji nie znalazłam już tak poważnej rzeczy, do której mogłabym się przyczepić. Plusy tej powieści można zacząć wymieniać od warsztatu pisarskiego Joanny Balickiej. Strony przelatywały mi przez palce i zanim się obejrzałam, zamknęłam książkę, nie mogąc uwierzyć, że to już koniec. Przyjemny styl i język, niezawodne panie redaktor i korektor zadbały o poprawność językową, przez co czytało się tylko lepiej.

Fabuła prosi o oklaski. To nie jest erotyk, jakie miewa w zwyczaju pisać autorka. To komedia romantyczna, przy której nie raz, nie dwa wybuchnęłam śmiechem. Z początku może się wydawać, że to typowy romans hate-love, który nie za wiele wnosi do życia człowieka. W rzeczywistości sprawa wygląda całkiem inaczej. Historia jest przepełniona oryginalnymi i ciekawymi wątkami, jak chociażby pisanie książek przez główną bohaterkę oraz płynące z tego konsekwencje. Przy tej powieści Joanna Balicka pokazała się z innej, ale dobrej strony.

Trzydziestka czy piętnastka?

Niekiedy główna bohaterka pomimo swojego wieku zachowywała się jak zakochana piętnastolatka, ale zdołałam jej to wybaczyć. W towarzystwie Aarona stawała się w pełni sobą, co mi imponowało. Zwykle nie lubię głównych postaci damskich, jednak Stone naprawdę przypadła mi do gustu. Była charyzmatyczna. Podobały mi się jej zalotne dowcipy, humorek, co urozmaicało całą historię. Mimo wszystko można było wykreować Laurę na nieco dojrzalszą, bo dodałoby to prawdziwości bohaterce. Od Aarona za to dało się wyczuć, że pracował w dużej, poważnej firmie, a na karku miał już trzydziestkę. 

Podsumowanie

Pożyczony narzeczony nie jest powieścią dla wszystkich. Tym, którzy lubią mocne sceny erotyczne, polecam sięgnąć po inną książkę tej autorki, bo ta wam tego nie zagwarantuje. Owszem, to romans i Joanna Balicka zapewniła nam taką rozrywkę, jednak to tylko delikatny dodatek, wisienka na torcie. Jeśli wolicie coś bardziej romantycznego, spokojniejszego, ale zarazem z dowcipem, to śmiało możecie sięgać. Pożyczony narzeczony powinien zagościć na waszej półce.

Według mnie to powieść idealna na wieczór, umili odpoczynek po ciężkim dniu. Nie obciąża umysłu, nie trzeba nad nią główkować, sprawi niewyobrażalną radość. Rozgośćcie się na kanapie, weźcie do jednej ręki ciepłą herbatę, a w drugą tę książkę i czytajcie!

Pożyczony narzeczony wzbudza emocje, niekiedy mniej, a niekiedy bardziej przyjemne. Sprawia, że próbujemy powstrzymać się od śmiechu w środku nocy, aby nie obudzić współlokatorów. Wywołuje w oczach łzy, zapiera dech w piersiach i skłania do refleksji, czy warto pożyczać swoich kochanków.

Stare powiedzenie mówi: dobry zwyczaj – nie pożyczaj.
Jeszcze lepszy? Nie oddawaj. 


Przeczytaj także recenzję innej książki Joanny Balickiej Miss Independent!

Julia Koszela
Julia Koszelahttps://www.wattpad.com/user/LetaCaceres
Cześć! Zaraz będę miała dwadzieścia lat i wypadałoby, abym się ustatkowała, a nie latała z miejsca na miejsce. Ale co mam poradzić na to, że lubię podróże? I lubię koty, zwłaszcza mojego, z którym czasem całymi dniami mogłabym oglądać Harry'ego Pottera lub sprzątać mieszkanie, śpiewając repertuar Taylor Swift.
Okładka
10
Fabuła
8
Bohaterowie
8
Opis
8
Styl
8
Czytaj więcej recenzji
Może cię zainteresować

Zostaw komentarz

Wprowadź swój komentarz
Wprowadź swoje imię

Według mnie komedie romantyczne takie jak Pożyczony narzeczony, są idealne na samotny wieczór.  Powieść Joanny Balickiej czytało mi się tak przyjemnie, że nawet nie zauważyłam, kiedy wieczór zamienił się w środek nocy!Pożyczony narzeczony to historia Laury Stone, której idealnie poukładane życie nagle legnie w gruzach, gdy jej...„Pożyczony narzeczony” – recenzja komedii romantycznej

Dodaj do kolekcji

Brak kolekcji

Tutaj znajdziesz wszystkie wcześniej stworzone kolekcje.