Przed zaplanowaną na 19 grudnia światową premierą filmu Avatar: Ogień i popiół serwis stacji BBC opublikował wywiad z Simonem Franglenem. Kompozytor – tak jak w przypadku drugiej części serii Camerona – stworzył muzykę, która ma pomóc widzom wejść do niezwykłego świata Pandory.
Avatar: Krew i popiół. Ścieżkę dźwiękową tworzono latami
Jak zauważyli dziennikarze brytyjskiego medium, seria Avatar jest nie tylko technologicznym dziełem, ale także sztuką pięknego łączenia dźwięków. Artysta wyznał, że prace nad trzecią częścią trwały siedem lat. W tym czasie napisał blisko dwa tysiące stron partytury orkiestrowej.
Co więcej, kompozycja została oddana do użytku pięć dni przed ukończeniem prac nad filmem. Do tego czasu Cameron nadzorował montaż w postprodukcji, czekając, aż będzie mógł podłożyć pod nią muzykę.
– Łącznie Avatar zawiera cztery razy więcej muzyki niż standardowe produkcje hollywoodzkie – mówił Franglen. Dodał, że w filmie nie słychać jej jedynie przez 10 minut. – Dostałem 10 minut wolnego za dobre zachowanie – żartował.
Oddanie tęsknoty i straty w filmie Jamesa Camerona
Avatar: Ogień i popiół zawita do polskich kin 19 grudnia. Opowieść została wznowiona mniej więcej tam, gdzie zakończyła się fabuła poprzedniej części. Jake Sully i Neytiri opłakują śmierć swojego syna Neteyama. Palący żal i gniew zagrażają ich związkowi. Franglen miał za zadanie stworzyć muzykę, która odda rozpacz rodziców.
– Chciałem się upewnić, że poczujesz to niezrozumienie, dystans, który zwiększa się między nimi – mówił kompozytor. – Robiłem więc tak, że łączyłem ze sobą dwie rozchodzące się linie dźwiękowe i sprawiałem, by ich zgrzyt wydawał się surowy, zimny i oderwany.
Czytaj także: „Grzesznicy” – Gdy muzyka staje się klątwą, a klub zamienia się w piekło
Według kompozytora problemem przy tworzeniu soundtracku filmowego do Avatara było także wymyślenie, jak mają wyglądać pandoriańskie instrumenty. Mieszkańcy planety mierzyli trzy metry wysokości – gitara w ich rękach nie byłaby autentyczna. Ponadto James Cameron twierdził, że gdy film nie jest animacją, aktorzy muszą mieć do dyspozycji rekwizyty jak najbardziej przypominające prawdziwe przedmioty. – Więc naszkicowałem kilka instrumentów i przekazałem je działowi artystycznemu, który pięknie przeniósł te projekty na plan filmowy – opowiadał Franglen.
Kiedy kolejna część Avatara?
Dziennikarze zapytali o szanse na powstanie kolejnych części Avatara. Według Franglena wszystko zależy do rentowności najnowszego filmu. James Cameron ma obecnie dysponować gotowymi scenariuszami do czwartej i piątej opowieści z uniwersum Pandory.
– Naprawdę mam nadzieję, że wyjdziemy na zero, żeby się udało. Po drugim Avatarze mówili, że punkt rentowności to 1,4 miliarda dolarów. Nie mam pojęcia, jak jest teraz, ale przypuszczam, że podobnie. Jeśli publiczność pokaże nam, że chce Avatara 4, będę bardzo ucieszony – powiedział Franglen.
Zobacz: Muzyka i jej wpływ na człowieka
Wstępne premiery kolejnych części Avatara zaplanowano odpowiednio na 2029 i 2031 rok.



