Strona głównaLiteraturaRecenzje książek i komiksówRecenzja książki „Nie opuszczaj mnie”

Recenzja książki „Nie opuszczaj mnie”

„[…] Widziałam nadchodzący raptownie nowy świat. Owszem, bardziej naukowy i racjonalny. Radzący sobie ze starymi chorobami. Bardzo dobrze. Lecz jednocześnie świat, który jest surowy i okrutny. I zobaczyłam małą dziewczynkę z zamkniętymi oczyma, przyciskającą do piersi stary miły świat, o którym w głębi serca wie, że się kończy. Przyciska go do piersi i prosi, żeby jej nie opuszczał.” – recenzja „Nie opuszczaj mnie”

Tak to jest, gdy kupujesz kota w worku

Zanim zaczęły się długo oczekiwane przeze mnie ferie, wparowałam do biblioteki szkolnej, żeby poszukać jakichś nowości. Los chciał, że zauważyłam to cudeńko od Ishinguro w rękach bibliotekarki, która właśnie je czytała.

Biorąc książkę do ręki myślałam, że będzie kolejnym, typowym romansidłem. Nie przeczytałam wtedy nawet opisu, więc nie wiedziałam, co mnie czeka. Jak się okazało – lektura faktycznie porusza temat miłości, ale jest o czymś zupełnie innym.

Nietypowa tematyka? 

Autor mocno skupił się na przyjaźni i dorastaniu, ale głównym motywem powieści jest  prawdziwy cel pobytu wychowanków w Hailsham oraz dające się we znaki przemijanie i melancholia.

Książka, choć fizycznie jest tylko jedna, w środku dzieli się na trzy części.

W pierwszej spotykamy się z Kathy. To z jej perspektywy dowiadujemy się o życiu w Hailsham. Bohaterka opowiada nam o wydarzeniach ze swojego dzieciństwa, o których nie może przestać myśleć w ostatnim czasie. W czasie retrospekcji poznajemy najlepszych przyjaciół dziewczyny – Ruth i Toma – którzy, tak jak ona, mieszkają w przerażającej placówce.

Porzućcie wszelką nadzieję, wy, którzy [tu] wchodzicie…” – Dante

Autor bardzo szczegółowymi opisami przedstawia nam obraz szkoły z internatem, w której żyje trójka przyjaciół. Od początku nie możemy porzucić poczucia, że coś jednak jest w niej nie tak. Ciekawość i chęć odkrycia, co jest grane, sprawia, że z zapartym tchem czytamy kolejne strony.

Pomimo dość surowych zasad, które panują w Hailsham, nie doszukamy się w niej obrazu szkoły ze „Stowarzyszenia Umarłych Poetów”, ponieważ jak się okazuje, ta placówka kieruje się zupełnie innymi wartościami.

Mimo dziwnych wydarzeń i zastanawiających zbiegów okoliczności, mających miejsce w murach szkoły, bohaterowie zamknięci na terenie internatu, czują się bezpiecznie. Jako uczniowie podstawówki odpychają od siebie myśli, że w miejscu, w którym mieszkają, dzieje się coś złego. Dopiero gdy osiągają wiek nastoletni, wracają wspomnieniami do niepokojących zajść i próbują je rozpracować. Mają jednak wiele pytań, na które odpowiedzieć im mogą tylko nauczyciele; niestety ci nie są skorzy do zdradzenia im skrywanych sekretów.

Dorosłe życie? 

Oczywiście nauka w Hailsham kiedyś musi dobiec końca, prawda? Szkoła nie trwa wiecznie, więc w drugiej części przenosimy się do Chałup – miejsca, w którym Tommy, Ruth oraz Kathy mieszkają po opuszczeniu placówki. Chałupy i Hailsham ściśle się ze sobą wiążą, więc możemy powiedzieć, że pozaszkolne życie tak naprawdę nie istnieje, lecz dalej jest kontynuowane.

Miłosne zawirowania, odkrywanie siebie, umiejętność okazywania uczuć oraz pogodzenie się z okrutnym losem, który w końcu miał dopaść bohaterów… Tego wszystkiego doświadczamy właśnie na terenie Chałup, które skrywają więcej, niż nam się wydaje. 

I wreszcie przechodzimy do trzeciej części. Wracamy do Kathy, która jako pierwsza z trójki przyjaciół wyjeżdża z Hailsham. Mija kilka lat, nikt nawet nie oczekuje, że ona, Tommy i Ruth mogą spotkać się ponownie, jednak to się dzieje. Wkrótce ich ścieżki znów się krzyżują, chociaż bohaterowie wiedzą, że nie zdążą już nadrobić straconego czasu.

Fatum

Utwór niesamowicie mi się podobał. Pomimo ciągłych opisów ani trochę mnie nie męczył, ani nie zniechęcał do dalszego czytania. Kazuo, wplatając w fabułę nutkę tajemniczości sprawił, że przeczytałam całość w mgnieniu oka.

Mimo że sam motyw jest dość niepokojący, pozwoliło mi to inaczej spojrzeć na niektóre rzeczy związane ze zdrowiem, życiem i losem. Po zakończeniu lektury miałam jednak mieszane uczucia co do świata, który przedstawia nam autor.

Trochę rozczarowało mnie zakończenie. Miałam nadzieję, że nie wszystkie karty zostały wyłożone na stół i da się coś jeszcze uratować.(Och, jak bardzo się pomyliłam!). Mimo wszystko dodaje to tylko realizmu i poczucia, że nie zawsze jest tak jak chcemy i musimy się z tym liczyć, oraz że losu nie da się już w żaden sposób zmienić.

Książka czy ekranizacja?

Ostatnia rozmowa z osobami z Hailsham, w której wszystko się wyjaśnia, na pewno została bardziej rozumnie przedstawiona (w książce) niż w filmie (tak, w połowie czytania tak po prostu oglądnęłam sobie film, nie oceniajcie mnie), nie ukrywam jednak, że w ostatniej scenie ekranizacji pojawił się pewien smaczek, którego zabrakło mi w wersji pisanej Kazuo.

Ostatecznie książkę oceniam na mocne 8/10. Film świetnie oddaje nastrój i tajemniczą atmosferę, przez co trudno oderwać wzrok od ekranu telewizora.


Jeśli się nudzisz, koniecznie przeczytaj inną recenzję!

Klaudia Wróbel
Klaudia Wróbel
So working on a little job in the night, That's forty dollars an hour when I see the light...
Czytaj więcej recenzji
Może cię zainteresować

Zostaw komentarz

Wprowadź swój komentarz
Wprowadź swoje imię

Dodaj do kolekcji

Brak kolekcji

Tutaj znajdziesz wszystkie wcześniej stworzone kolekcje.