WYSPA WAMPIRÓW
Szkarłatny welon rozgrywa się po wydarzeniach z finału Bogów i potworów. Celia Tremblay zostaje jako pierwsza w historii kobieta chasseurem. Nie jest jej łatwo pełnić tę funkcję, gdyż inni łowcy nie traktują jej poważnie. Również ich kapitan i jednocześnie narzeczony dziewczyny obchodzi się z nią jak z jajkiem.
Dlatego gdy w Belterze dochodzi do serii tajemniczych morderstw, Celia postanawia zająć się tą sprawą, tym samym udowodnić wszystkim swoją wartość. Szybko jednak zostaje pojmana przez grupę wampirów i uwięziona w zamku na wyspie, której nie da się znaleźć na żadnej mapie. By przetrwać, będzie musiała zmierzyć się z samym władcą krwiopijców.
Jest potencjał
Shelby Mahurin zasłynęła dzięki Gołębiowi i wężowi. Swego czasu dużo mówiło się o tej książce, niekoniecznie zawsze pozytywnie. Dla mnie to była historia z potencjałem, który został zmarnowany w następnych tomach. Przez to negatywne doświadczenie miałam nigdy więcej nie czytać powieści spod pióra Mahurin, ale uwielbiam wampiry i opis Szkarłatnego welonu brzmiał na tyle ciekawie, że dałam autorce jeszcze jedną szansę. I znów dostałam pierwszy tom z potencjałem – pytanie, jak to tym razem się skończy.
MAŁO BRAKOWAŁO, A BYŁBY DNF
Szkarłatny welon otrzymałam od wydawnictwa chwilę po premierze, a skończyłam dopiero kilka dni temu. Wynika to z nieciekawego, ciągnącego się niepotrzebnie początku, który wpędził mnie w zastój czytelniczy. Nawet myślałam, czy warto dalej się męczyć, bo mijał rozdział za rozdziałem i nie zanosiło się na zmiany. Aż w pewnym momencie coś się zmieniło. Czasem więc warto przetrwać nudne momenty.
POWINNO BYĆ KRÓTKO I NA TEMAT
Długość tej powieści to jej największy minus. Mahurin powinna dostać od wydawcy wytyczne, że jej książka może liczyć maksymalnie 400 stron. Nie wiem, dlaczego nikt jej nie doradził, by pozbyć się długich opisów i scen niewiele wnoszących do fabuły. Gdyby usunęła pierwszą połowę albo chociaż skróciła ją, to znacznie wyżej oceniłabym Szkarłatny welon. Od trzeciej części, czyli mniej więcej od środka, pochłonęłam tę historię w jeden dzień, nie chciałam jej odkładać ani na chwilę.
Trudno więc mi jednoznacznie ocenić Szkarłatny welon. Jeśli miałabym wystawić gwiazdki za drugą połowę, mogłabym przyznać maksymalną liczbę. Ale pierwsza część nie zasługuje nawet na dwie. Już mi wyleciało mi z głowy, co tam się działo, a ledwo co skończyłam tę historię. Książka jest nierówna, a szkoda, bo gdyby od początku stała na poziomie drugiej połowy, trafiłaby na listę najlepszych powieści, które przeczytałam w tym roku.
TAK POWINNO SIĘ KOŃCZYĆ
Nie tylko cała druga połowa powieści jest dobra. Sam finał również określiłabym jako mocny. Muszę przyznać, że autorka zaskoczyła mnie, jeśli chodzi o rozwój pewnych wydarzeń czy tożsamość antagonisty. Spodziewałam się jednak, co się stanie z Celią – prędzej czy później musiało to nastąpić w historii tego typu. Niemniej zakończenie to najlepsza część tej książki i wzbudziła we mnie apetyt na kontynuację – a przez jakiś czas byłam pewna, że to moje ostatnie spotkanie z Mahurin. Ciągle mam w głowie ten finał, wywarł na mnie duże wrażenie. Tak się powinno kończyć powieści, by mieć pewność, że czytelnik nie przegapi kontynuacji. Nie mogę się doczekać tego, co przygotowała autorka.
IDEALNY SHIP NIE IST… a może jednak?
Ani Celia, ani Michaił nie są moimi ulubionymi bohaterami. Jedno działało mi na nerwy, drugie zaś nie wzbudzało emocji. Razem za to stanowili świetnie dobraną parę, której kibicowałam. Naprawdę podobała mi się ich relacja. Uwielbiam rozdziały, gdy musieli razem działać i to na nich skupiała się akcja. Głównie właśnie dzięki ich relacji polubiłam tę powieść. Mahurin świetnie to wyszło. Miałam nadzieję, że skończą razem, że Celia nie postanowi nagle z obowiązku wrócić do Jean Luca, który nie traktował jej po partnersku. Czy tak się stało, to musicie sami się przekonać – a powiem Wam, że warto sprawdzić!
ZNAJOMOŚĆ TRYLOGII TO PODSTAWA
Na koniec pragnę ostrzec tych, którzy chcą zapoznać się z losami Celii, a nie czytali Gołębia i węża. Ja już dawno temu skończyłam przygodę z trylogią i zupełnie nie pamiętałam, kto tu jest kim, co się dokładnie podziało w jej finale. Czułam się zagubiona, dopóki akcja nie skupiła się w pełni na Celii oraz Michaile i nowym wątku. Autorka co jakiś czas wraca do minionych wydarzeń, ale nie opisuje ich zbyt szczegółowo, nie wyjaśnia za bardzo relacji między bohaterami ani reguł rządzących tym światem. Najlepiej czytać Szkarłatny welon od razu po trylogii albo odświeżyć sobie najważniejsze rzeczy z niej, aby wejść w tę historię bez problemu. To też skłania mnie do opinii, że Szkarłatny welon nie powinien być kontynuacją, lecz powieścią osadzoną w innym uniwersum albo w tym samym, ale z nowymi bohaterami, coś jak Szóstka wron. Może wtedy od początku polubiłabym tę opowieść o wampirach.
PODSUMOWANIE
Gdybym miała ocenić tę książkę tylko przez pryzmat samego początku, odradziłabym ją każdemu, kto nie jest wielkim miłośnikiem twórczości autorki. Patrząc na całokształt, stwierdzam, że warto po nią sięgnąć, jeśli uwielbiacie wampiry i motyw od wrogów do kochanków. Nie ma tu nic odkrywczego, a jednak Mahurin tak to napisała, że chciałam to czytać (a przynajmniej od pewnego momentu). Czekam na kontynuację – mam ogromną nadzieję, że autorka nie zrobi tak jak z Gołębiem i wężem, że nie będzie rozciągać fabuły na trzy tomy. Ta historia potrzebuje już tylko jednej, ale porządnej części. I liczę, że taką właśnie niebawem otrzymamy.
Zapraszam do recenzji powieści Tonąc w mroku, ciekawego retellingu Pięknej i Bestii.