Kto ma dość siedzenia w domu ręka w górę! Dobrze, opuśćcie dłonie, nałóżcie słuchawki i odpalcie space rocka. Zabieram was teraz w podróż do miejsc, gdzie nie ma COVID-19, a czasami nawet tlenu lub grawitacji. Cóż, lepsze takie miejsca niż żadne, przynajmniej za wyjście nie grożą mandatami.
Drugi kraj, który postawi stopę na srebrnym globie
Od pamiętnego lądowania na księżycu minęło już ponad 50 lat, a po dziś dzień nie kolonizujemy go. No cóż… miejsce fajne, blisko domu, ale atmosfera taka sobie. W sumie żadna.
CIEKAWOSTKA
Każdy z nas ma w kieszeni (lub leży obok Ciebie) komputer, który ma o wiele większą moc obliczeniową niż maszyny na pokładzie Saturna V.
Kolejną przeszkodą poza brakiem atmosfery i słabszą grawitacją z pewnością będzie promieniowanie oraz temperatury. Te bowiem utrzymują się między 122 a – 233 stopniami Celsjusza. A mówią, że to kobiety są zmienne. Może jednak poszukajmy czegoś cieplejszego. Chodźcie dalej.
Wenus! Siostra naszej Ziemi! – tu na pewno nie ma koronawirusa
Mamy atmosferę! No i jest naprawdę ciepło! Naprawdę… jak bardzo? 463 stopnie Celsjusza! Powiedzcie, że ktoś zabrał krem z filtrem 500 i parasol. Koniecznie taki, który wytrzyma deszcze z kwasu siarkowego. Te na jej p0wierzchni są tak silne, że sondy Wenera 5 i Wenera 6 działały około 50 minut, po czym zostały zgniecione na wysokości 20km. I po co ja was tu zabrałem? A co, jakby osiedlić się w… chmurach, a dokładnie nad nimi? Mamy tam ciśnienie około 1000 hPa, ochronę przed promieniowaniem, temperatury między 0-50°C. Ponadto wszelkie potrzebne materiały możemy pozyskać z atmosfery!
Ale może wróćmy na… Marsa!
Okej, nikogo tam jeszcze nie było, ale coraz śmielej patrzymy na czerwoną planetę. Jednak to dość odległa podróż – 54 000 000 km, ale nie takie trasy się robiło wracając z nocnych libacji! Ciśnienie trochę za niskie (średnio 636 hPa), 95,32% dwutlenku węgla (już 3% są zabójcze), do tego promieniowanie, ale co ziemia to ziemia. Nie musimy się czaić w chmurach! A jakie widoki! Największa góra w układzie słonecznym jest właśnie tutaj.
CIEKAWOSTKA
Olympus Mons, bo o niej mowa, ma powierzchnię niewiele mniejszą od Francji, a wysokość ponad 21 km! (a biorąc pod uwagę równinę na której stoi to i 26km!).
Może jednak szukajmy dalej?
Taki jakby księżyc, ale inny…
Tak tak, mówiliśmy już o księżycu, nie nadaje się, ale poszukajmy dalej! Fobos i Dejmos okrążające Marsa odpadają, więc oddalmy się nieco od Słońca.
Europa (księżyc Jowisza) ma swojsko brzmiącą nazwę i prawdopodobnie pod swoją lodową pokrywą skrywa ocean ciekłej wody. Uh, aż mi się pić zachciało. Jednak tego źródełka pilnuje pies ogrodnika – Jowisz! Sam nie wypije i drugiemu nie da.
CIEKAWOSTKA
Pas radiacyjny, ma tak silne promieniowanie, że zabiłoby nas w 10 minut! To jakby stanąć w odległości 9 metrów od odsłoniętego rdzenia reaktora nuklearnego o mocy 10 GW.
W sumie gdyby zignorować radiację, to chyba największe lodowisko w naszym układzie słonecznym! Ale chyba tym razem spasuję.
Saturn nie chce być gorszy i wystawia swojego Tytana. Co oferuje? -179 °C, 1,5 razy większe ciśnienie niż u nas na poziomie morza. Atmosfera ochroni nas przed promieniowaniem… albo nas zabije, bo zawiera cyjanowodór, który możecie znać pod nazwą Cyklon B, którym to naziści mordowali ludzi w obozach koncentracyjnych. Na szczęście te czasy minęły.
Podróż po ciekawych miejscach, gdzie nie ma koronawirusa, skończona.
Dotarliśmy do końca naszej astralnej podróży po miejscach „zdatnych” do życia w układzie słonecznym. W sumie cieszę się, że mogę normalnie oddychać w domu, kranu z wodą nie odgradza promieniowanie, a za oknem nie pada kwas siarkowy! Z drugiej strony miło było z wami wyskoczyć na chwilę w świat fantazji i zobaczyć nieco więcej niż tylko cztery ściany mieszkania.