To nie jest książka dla wrażliwych ludzi
Oczywiście można się tego spodziewać już na podstawie opisu fabuły i projektu okładki. Główna bohaterka, 51-letnia Dorothy Daniels, jest zawodową krytyczką kulinarną oraz prawdziwą wielbicielką mężczyzn i dobrego jedzenia. Szybko okazuje się, że cechy te w połączeniu z poważnymi zaburzeniami psychicznymi mogą obrać bardzo niepokojący kierunek. Ten głód stanowi opowieść Dorothy o jej życiu, drastyczną biografię pełną osobliwych uwag i przemyśleń. Książka ocieka nie tylko krwią, ale też seksem. Można odnieść wrażenie, że życie głównej bohaterki od zawsze kręciło się wokół mężczyzn, przez co potrafi ona opisać swój żywot za pomocą różnorodnych relacji z licznymi partnerami. Nie znaczy to jednak, że Dorothy brakuje niezależności albo odwagi. Jej podejście do relacji damsko męskich okazuje się bardzo… oryginalne. Wystarczy powiedzieć, że w powieści nie brakuje szczegółowych opisów pełnych nagości, wnętrzności, nieprzyjemnych zapachów i bezlitosnych komentarzy.
Wyświetl ten post na Instagramie
Kobieta, której nie da się polubić
Ważne jest, aby pamiętać, że nie każdy główny bohater ma w zamyśle budzić sympatię albo współczucie. Nie zawsze chodzi o to, żeby utożsamiać się z postacią lub jej dopingować. Dorothy jest tutaj świetnym przykładem. Mając wgląd w jej przemyślenia, nie mamy złudzeń co do jej motywów i wartości. Główna bohaterka jest zarozumiała, zadufana w sobie, absolutnie samolubna, pozbawiona skrupułów, wstydu i poczucia odpowiedzialności. Rozwodzi się nad swoją wyjątkowością i wyższością, wykorzystuje i rani niewinnych ludzi, nie ceni swojej rodziny ani osób, którym na niej zależy. Ale czy stanowi przez to źle napisaną postać? Dla mnie Dorothy była powiewem nowości, zjawiskiem nietypowym i zajmującym.
Czytaj także: Stare ale jare – recenzja książki „Trąbka do słuchania” Leonory Carrington
Feminizm w książce
Ten głód zwraca uwagę na sposób, w jaki społeczeństwo postrzega kobiety. Porusza istniejący problem w ekstremalny sposób. Chodzi o stereotyp płci pięknej (lub inaczej słabej), istoty delikatnej, emocjonalnej, niezdolnej do wyrządzenia krzywdy, brutalności, bezwzględności. Egzystencja Dorothy oczywiście przeczy tym założeniom. Jest niczym żeński Patrick Bateman. W dodatku bohaterka sama wspomina o tym, jak niechętnie mężczyźni uznają występowanie psychopatii wśród kobiet za fakt. Książka napisana jest więc na poważnie. Nie należy do lektur, które czyta się szybko i łatwo. Nie tylko porusza trudne i niewygodne tematy, ale też potrafi zaskakiwać wyszukanym słownictwem, do którego trzeba się przyzwyczaić. To historia przewrotna, nietypowa i wieloznaczna, o której mogłabym rozmawiać godzinami.