Pan Radosław Lewandowski, autor najpopularniejszej polskiej serii o wikingach, w specjalnym, obszernym wywiadzie dla czytelników Writerat.pl opowie o swoim nowym hicie, Australijskie piekło, którego premiera już 14 lutego, literaturze, pasjach, motywacjach i planach…
Dzień dobry Panu. Bardzo dziękuję, że zgodził się Pan udzielić wywiadu dla naszych czytelników.
Na początek chciałabym zapytać, kiedy rozpoczęła się Pańska przygoda z pisaniem? Jak to się stało, że zaczął Pan tworzyć powieści?
Zawsze dużo czytałem, a by marzyć o pisaniu, pochłanianie książek uważam za konieczność. Często też wyobrażałem sobie, że podróżuję w czasie i przeżywam przygody bohaterów z kart powieści. Nie wiem, kiedy wykonałem krok i sam zacząłem tworzyć fabułę. Odbiciem tamtych przemyśleń, okraszonych rozsądkiem dorosłego człowieka, jest moja pierwsza powieść Yggdrasil. Struny czasu.
Literatura
Jakie książki czyta Pan prywatnie?
Nie jestem stały w czytelniczych gustach, choć poruszam się niezmiennie pomiędzy fantastyką, historią a literaturą przygodową. To natężenie jest zmienne i prawdę mówiąc, nie wiem, od czego zależy. Wymienię kilka z wielu tytułów, które ukształtowały mnie jako pisarza, a echa tej fascynacji czytelnik znajdzie w moich powieściach: Na srebrnym globie Jerzego Żuławskiego; Tajemnicza wyspa Juliusza Verne’a; Stara baśń Ignacego Kraszewskiego; cykl przygód Tomka Wilmowskiego Alfreda Szklarskiego; Stalowy szczur i Planeta śmierci Harry’ego Harrisona; Jednym zaklęciem Lawrence’a Watta-Ewansa; Śmierć trawy Johna Christophera; Jeźdźcy smoków Anne McCaffrey; Smoczy rycerz Gordona R. Dicksona.
Jest wiele świetnych książek, mógłbym polecieć nieco nowsze: Trylogia Magów Prochowych Briana McClellan’a; Honor rycerza Jacka Whyte’a; Droga szamana Wasilija Machanienki; Władca Barcelony Chufo Lloréns’a; Diuna Herberta czy cykl o przygodach Honor Harrington Davida Webera. Jak widać, jedno u mnie się nie zmieniło – rozstrzał tematyczny.
Którzy autorzy są dla Pana autorytetem?
Powieści niektórych pisarzy lubię bardziej, innych mniej. Czasem podoba mi się i trafia do wyobraźni konkretny pisarski styl. Ale oddzielam dzieło od twórcy, bowiem za wspaniałą książką może kryć się paskudny umysł i odwrotnie.
Motywacja
Co motywuje Pana do pisania?
Zastanawiam się nad tym od dłuższego czasu. Na początku była ciekawość, pytanie, czy jestem w stanie pokonać barierę oddzielającą twórcę od zwykłego zjadacza chleba. Nie posiadam innych artystycznych ani wynalazczych talentów, więc pozostało pisanie. Potem, po kilku latach, przyszła potrzeba.
Jaka była pierwsza napisana przez Pana książka? Czy mógłby Pan o niej trochę opowiedzieć?
Yggdrasil. Struny czasu. Dzieło wydane w języku polskim i angielskim. To projekt z „przenoszonej pisarskiej ciąży”, który powstał, gdy byłem nastolatkiem, i przez kilkadziesiąt lat dojrzewał w mojej głowie.Osią akcji jest bezpowrotne przeniesienie w czasie do okresu paleolitu środkowego (trzydzieści tysięcy lat w przeszłość), dziesięciowiecznej słowiańskiej osady. Ale to nie wszystko, gdyż i ludzie z odległej przyszłości mają udział w tej intrydze.
Akcja, fabuła, bohaterowie
Co najbardziej podoba się Panu w tworzeniu akcji, fabuły i bohaterów?
Wolność. Można wszystko.
Australijskie piekło – najnowsza powieść
Niedługo ukaże się Pana najnowsza powieść Australijskie Piekło. Czy może Pan nam coś o niej opowiedzieć?
Australijskie piekło to studium siedemnastowiecznej Europy w czasie wojny trzydziestoletniej i ekspansji w poszukiwaniu zamorskich bogactw. To także ukazanie warunków panujących podczas wypraw oraz podstępów, gwałtów i zmiany ludzkich charakterów – częściej mrocznej żądzy niż bezprzykładnego bohaterstwa. Ta oparta na faktach relacja z wydarzeń, które miały miejsce w trakcie rejsu „Batavii”, trafi i do młodszych, i do starszych czytelników. Powieść ta rozmachem nie ustępuje Panu i władcy: Na krańcu świata oraz Buntowi na Bounty. Więcej, czytelnik znajdzie tu również problemy występujące wśród zamkniętych społeczności. Zagadnienie to mocno uwypuklili James Clavell w Królu szczurów czy Wiliam Golding w Władcy Much.
Czy fabuła Pana książki oparta jest na prawdziwych wydarzeniach?
Jak najbardziej, choć pomajstrowałem przy szczegółach i zszyłem bitwę pod Grolle z rejsem „Batavii”. W rzeczywistości były to odrębne, choć zbliżone w czasie wydarzenia.
Ile czasu zajęło Panu napisanie tej pozycji?
Dobre półtora roku. Samo pisanie połowę tego czasu, potem tekst dojrzewał, poprawiałem go, dojrzewał, poprawiałem… Kilka miesięcy zajęło też zbieranie materiałów o pechowym rejsie statku „Batavia”, wgryzanie się w marynarską terminologię, czytanie o manewrach i zwyczajach na wielkich żaglowcach. To ważne, by czytelnicy nie odnieśli wrażenia, że opowieść jest nierealistyczna, sztuczna, płaska.
Pomysł na publikację
Skąd w ogóle pomysł na temat publikacji? Mimo tego, że ludzie słyszeli o tym statku, nie jest on tak popularny jak np. Titanic.
Dlatego trzeba napisać dobrą książkę o tym rejsie. Zresztą nie jestem pierwszym, który to zrobił. Poczytny australijski pisarz wykonał tę pracę przede mną, ale nie jestem w stanie porównać naszych powieści – nie czytałem jej i zrobiłem to celowo.
Którego z bohaterów najtrudniej było Panu stworzyć?
Chyba Jeronima Kornelisza (w oryginale Jeronimusa Corneliszona). To złożona i wielowarstwowa postać, która ewoluuje na kartach mojej powieści. Czy idzie w stronę światła, czy mroku? Czytelnik musi przekonać się sam. Wiebbe Hayes to równie ciekawy typek, który powinien zaskarbić sobie uwagę czytelników. A Lukrecja… Cóż, przekonajcie się sami.
Czy Pan jako autor utożsamia się z którąś z postaci występujących w powieści?
Nie jest niczym dziwnym, że autora powieści znajdziecie na kartach jego dzieła. Oczywiście w różnych proporcjach: tu umysł, tam serce, jeszcze gdzie indziej wątroba.
Historia
Dużo miejsca poświęca Pan również na historię. Tutaj akurat wojna trzydziestoletnia. To dość kontrowersyjny temat, zważywszy na konflikt na tle religijnym. Nie miał Pan wrażenia, że Pańska książka jest antykatolicka?
Jest taka, jaka powinna być solidna powieść historyczna – prawdziwa. Pisarz przepuszcza fakty przez filtry swoich doświadczeń i skłonności, antypatii i fascynacji. Nie wypieram się tego i ja. Kościół ma w swojej historii jasne i ciemne karty i jestem skłonny uznać, że tych pierwszych jest więcej. To nieco naiwne patrzenie na polski katolicyzm zburzyły ostatnie lata pełne zakłamania, chciwości, arogancji. Ale to nie powinno i nie może przeważyć w ocenie roli chrześcijaństwa w historii narodów. Przyznam jednak, iż coraz trudniej zachować mi obiektywizm.
Czy planuje Pan kolejne powieści w tym stylu i z tego gatunku?
Po seriach Yggdrasil i Wikingowie wpadłem na pomysł napisania powieści przygodowej, której bohaterami będą… moje dorosłe już dzieci. Gdybym był malarzem, zastosowałbym inne narzędzia, ale…Wykorzystałem wydarzenia z ich życia: wypad najstarszego syna do Australii, wyjazd córki z chórem do USA czy najmłodszego z dzieci, który pomaturalne wakacje spędził pracowicie w Anglii. Zmieniłem nieco okoliczności, by nadać tym przygodom wyrazu i dramatyzmu, ale bez wątpienia to Oni.
Wyprawa po śmierć to powieść przygodowa, w której jeden z wykładowców z Uniwersytetu Warszawskiego organizuje wyprawę na Islandię w poszukiwaniu przedwiecznego artefaktu wikingów. Z założenia miało być to dzieło w stylu książek Dana Browna – historyczne tajemnice z „bombowym” zakończeniem. Dzieło obecnie dostępne jest jedynie w formie elektronicznej: e-book i audiobook. Planuję wydać je w formie papierowej, o ile wcześniej Australijskie piekło nie doprowadzi mnie do ruiny. Poniosłem przecież wszystkie koszty procesu i w pakiecie zebrałem wszystkie ryzyka self-publishingu. Jestem jednak dobrej myśli.
Teraz nie piszę, zbyt duża nerwówka związana z tą premierą.
Powstawanie powieści
Jakie etapy składają się na napisanie i wydanie powieści?
Pomysł, zbieranie materiałów, praca nad tekstem, wielokrotne sprawdzanie i poprawianie. W zasadzie to się nigdy nie kończy i miedzy bajki możemy włożyć natchnienie, które spływa i już. Pisanie to ciężka benedyktyńska robota. Szczegóły opisałem w poradniku Jak napisać i wydać powieść?, w którym porównałem moje pisarskie doświadczenia, z metodami mistrzów pokroju Kinga, Liosy czy Murakamiego.
Czy książka jest już dostępna w przedsprzedaży? Gdzie możemy ją nabyć?
Można ją już kupić w przedsprzedaży poprzez moją autorską księgarnię: https://radeklewandowski.pl/sklep/Wszystkie książki kupione do dnia premiery, czyli do 14 lutego br., będą opatrzone indywidualnym numerem, podpisem autora i specjalną lakową pieczęcią. Dodatkowo oczywiście zakładka.
Czy towarzyszyły panu jakieś obawy podczas pisania?
Czy to ktoś wyda? Wbrew pozorom, spędzamy rok–dwa na pisaniu bez pewności, czy dzieło opuści szufladę.
O czym trzeba pamiętać, utrzymując książkę w danym gatunku?
O wiarygodności. I to bez względu na gatunek, bowiem jeśli popiszemy się naiwnością, pryśnie w głowie czytelnika czar i zacznie się rzeczowa analiza. A o oczarowanie czytelnika chodzi, by tak zapamiętał się w lekturze, że zapomni o wszystkim innym. Jeśli zacznie myśleć, kalkulować, porównywać – czar pryska.
Wydawca
Czy trudno jest znaleźć wydawcę?
A znaleźć czterolistną koniczynę? Wydawcy dziennie otrzymują tyle pozycji książkowych, ile są w stanie wydać w ciągu roku. Sama Pani widzi, że sito musi być gęste.
Jaka jest kondycja rynku książki i czytelnika w Polsce Pana zdaniem?
Jak i duszy naszego narodu – słaba. Żyjemy rozchwiani miedzy wmawianymi nam przez reklamy potrzebami, a zaściankowością i zastarzałymi kompleksami. A więksi cwaniacy huśtają łódką z uśmiechem, nasłuchując pisków. Wiadomo, jeżeli będziemy walczyć o miejsce i chwytać się umykających burt, nie zwrócimy uwagi na pustą sterówkę. Swego czasu przetoczyła się dyskusja o stałej cenie książki. Chciałbym, by wrócono do tego tematu.
Marzą mi się również ministerialne granty dla utalentowanych pisarzy, nie dla przyklaskujących władzy, ale ze szczytu piramidy Kinga. Brak troski o jutro choćby przez rok, może przynieść zaskakujące rezultaty.
Czy uważa Pan, że na rynku wydawniczym brakuje jakichś konkretnych tematów?
Jest wszystko i nawet więcej.
Promocja powieści
Jak wygląda promocja powieści?
To temat na odrębny wywiad, albo i książkę. Działania muszą iść wielotorowo: poprzez blogerów książkowych, redakcje, prasę lokalną i krajową, na mediach społecznościowych kończąc. Właściwie to cały proces wydawniczy, łącznie z konkretnymi rozwiązaniami, przedstawiłem we wpisie na blogu: „Self-publishing – jak wydać książkę samodzielnie? Poradnik z pierwszej ręki” https://radeklewandowski.pl/.
Co wchodzi w zakres współpracy z wydawnictwem?
Napisanie dobrej książki. To prosty model – piszemy, w określonym terminie oddajemy dzieło do redakcji, potem wykonujemy korekty autorskie i czekamy na premierę. Niekiedy jeszcze konsultujemy z grafikiem projekt okładki, ale to domena wydawnictwa. Oczywiście pomagamy w promocji, ale główne ciężary wraz z pieniędzmi ze sprzedaży książek przyjmuje na swoje barki Wydawca. I chwała mu za to.
Na czym polega self – publishing?
Wszystko trzeba zrobić samemu. Znaleźć osoby do redakcji, korekty, składu i łamania, korekty po składzie, autora okładki, drukarnię, dystrybucję, marketing itd. To skok na główkę do basenu bez sprawdzenia, czy w niecce jest woda. Ale mamy pełną kontrolę i dzieło będzie takie, jak sobie wymarzyliśmy.
Pasje i zainteresowania
Jakie są Pana zainteresowania poza literaturą?
Pospolite. Lubię pooglądać sport – ale bez przesady – dobry film, dobrą książkę. Myślę, że moją główną życiową pasją jest właśnie czytanie i moje dzieci. Prosty, nieskomplikowany człowiek, który leci jak kamień wypuszczony z procy, bo co może innego robić? Zapomniałbym o podróżowaniu, ale w dobie COVID-19 to w pełni zrozumiałe. Z fajną paczką znajomych lubimy wyrwać się w świat.
Czy Pańscy przyjaciele, rodzina wspierają Pana w pisaniu kolejnych pozycji?
Zobojętnieli, psia kość. Nie dziwię się jednak i przyszli adepci pisarstwa powinni liczyć się z podobnymi odruchami obronnymi najbliższych. Zaczynając ten sen, kradniecie najwięcej właśnie im: waszą uwagę, wasz czas, w końcu i wasze pieniądze, o ile postanowicie zostać self-publisherem.
Czy daje Pan do przeczytania swoją publikację np. rodzinie do oceny zanim zostanie wydana?
Nie. To najgorszy sposób na odkrycie wad dzieła. A wierzcie mi, u zarania drogi jest ich wiele.
Czy pokusi się Pan może o wydanie książki dla młodszych czytelników?
Gdy mi wyrosną skrzydła, może… Nie żartuję, sukces uskrzydla.
Czego możemy Panu życzyć na początku 2021 roku?
Chciałbym i są na to spore szanse, by Amerykanie zekranizowali moją powieść Australijskie piekło. I zdrowia bym pragnął, również tego psychicznego.
W imieniu swoim i czytelników bardzo Dziękuję Panu za wywiad. Życzę Panu dalszych sukcesów w karierze literackiej 🙂
Zachęcam do przeczytania wywiadu z Pizgacz – fenomenalną autorką Wattpada.
Dziękuję za wywiad!