POSADA W BIURZE DIABŁA
Evangelina Sage bez powodzenia próbuje znaleźć gdziekolwiek zatrudnienie. Nie może długo pozwolić sobie na bycie bezrobotną, gdyż ma na utrzymaniu chorego ojca oraz młodszą siostrę. Zdesperowana dziewczyna w tajemnicy przed rodziną przyjmuje ofertę pracy u Złego – mężczyzny siejącego postrach wśród mieszkańców królestwa Rennedawn, dla którego mordowanie to chleb powszedni. Evie ku własnemu zdziwieniu fenomenalnie sprawdza się jako asystentka złoczyńcy i w ciągu kilku miesięcy przekonuje, że nie taki diabeł straszny, jak go malują.
SPODZIEWAŁAM SIĘ ZŁA, ALE NIE TAKIEGO
Początek Asystentki złoczyńcy zapowiadał się obiecująco. Wraz z kolejnymi rozdziałami traciłam jednak chęci do czytania. Brakowało mi czegoś, co by sprawiło, że chciałabym zaangażować się w tę historię. Niby bohaterka prowadziła śledztwo, ale wcale nie czułam, że coś się w związku z tym dzieje, a Złemu grozi niebezpieczeństwo. Postaciom brakowało charyzmy, co jest przykre szczególnie w przypadku antagonisty, po którym spodziewałam się, że podbije moje serce. Wkradł się tu chaos, jakby Maehrer nie miała większego pomysłu na akcję i zależało jej tylko na rozwinięciu wątku romantycznego. Problem w tym, że to też niezbyt dobrze wyszło.
TA DOBRA I TEN ZŁY
Choć powieść tak naprawdę skupiała się na Evie i Złym, moim zdanie autorce nie udało się tego przedstawić w ciekawy sposób. Ich rozmowy brzmiały, jakbym czytała kolejny tom z serii, a nie pierwszy. Być może wynika to z faktu, że Maehrer rozpoczęła Asystentkę złoczyńcy od pierwszego spotkania bohaterów i po tym postanowiła zrobić przeskok czasowy, przez co poznajemy ich po kilku miesiącach współpracy, gdy Evie wzdycha do złoczyńcy, a on skrzętnie ukrywa uczucia. Spotkałam się też z opinią, że do pełnego zrozumienia tej relacji powinno się obejrzeć TikToki autorki. Cóż, przy dobrze napisanym wątku nie potrzebowałabym niczego poza tym, co zostało zawarte w książce.
BIURO W ŚREDNIOWIECZU?
Rozumiem, że Asystentka złoczyńcy ma być bardziej romantasy niż fantasy, ale światotwórstwo jest dla mnie jednym z ważniejszych elementów w powieściach. Tutaj otrzymujemy tak szczątkowe informacje, że trudno było mi sobie wyobrazić królestwo Rennedawn. Poza tym nie podobało mi się stylizowanie świata na średniowieczny i wsadzanie w te realia biura jak ze współczesnej korporacji. O wiele lepiej Asystentka złoczyńcy by wypadła, gdyby autorka osadziła akcję w świecie przypominającym ten z serialu Dawno, dawno temu czy gry The Wolf Among Us (czyli współczesne realia z baśniowymi postaciami).
PODSUMOWANIE
Asystentka złoczyńcy miała dobre momenty, gdy czułam, że fabuła zacznie zmierzać w konkretnym kierunku i poczuję chemię między bohaterami. Moje nadzieje były jednak za każdym razem rozwiewane. Ostatecznie powieść okazała się dla mnie sporym rozczarowaniem przez panujący w niej chaos oraz inne niedociągnięcia. Dawno nie byłam tak zła, że książka mnie rozczarowała. Po opisie brzmiała naprawdę rewelacyjnie, jeszcze to porównanie do Dawno, dawno temu przez wydawnictwo, a tu taki zawód. Nie odradzam jednak Wam tego tytułu – historia ta ma swoich zwolenników. Nie ma tu szkodliwych treści, a elementy, które mi się nie podobały, możecie odebrać zupełnie inaczej. Warto zatem samemu się przekonać, jaka jest Asystentka złoczyńcy, szczególnie jeśli lubicie motyw grumpy-sunshine.
Prószyński ma w swojej ofercie wiele książek dla młodzieży czy młodych dorosłych. Sprawdźcie recenzję wzruszającego Z tej strony Sam czy polskiego debiutu Noce za nocami, który niebawem doczeka się kontynuacji.