– Reklama | Treść partnera –
14. Dni Psychologii pod patronatem Writeratu
– Koniec treści partnera –
Strona głównaLiteratura„Dancing With Our Hands Tied” – kopia „Red, White & Royal Blue”?...

„Dancing With Our Hands Tied” – kopia „Red, White & Royal Blue”? – recenzja książki Sandry Lupin

W styczniu nakładem wydawnictwa beYA ukazała się druga powieść Sandry Lupin, znanej też z Wattpada jako Lupinpoesy. Autorka ponownie stworzyła historię z bohaterami LGBT+, tym razem jednak przeniosła nas do świata niczym z „Red, White & Royal Blue”. Pytanie tylko, czy „Dancing With Our Hands Tied” jest na podobnym poziomie co fenomenalny debiut McQuiston?
Egzemplarz książki – w ramach współpracy barterowej – otrzymaliśmy od:
beYA

INNA BAJKA

Louis, książę Cambridge, ma zostać mężem duńskiej księżniczki. Nie tryska radością na myśl o ślubie, bo postrzega Grace tylko jako przyjaciółkę, a jego serce bije szybciej na widok jej brata Gabriela. Chłopak wie jednak, że nie może dać uczuciom dojść do głosu, ponieważ wywołałby międzynarodowy skandal. W końcu jest następcą brytyjskiego tronu i musi spełniać oczekiwania rodziny… Ale czy da się tak żyć?

Kopia RW&RB?

Kilka lat temu ukazała się książka Red, White & Royal Blue. Powieść dość szybko zyskała uznanie czytelników na całym świecie, została ciepło przyjęta przez krytyków i doczekała się ekranizacji. Nie powinien więc dziwić fakt, że wielu autorów postanowiło zaczerpnąć inspirację z tego dzieła i spróbować powtórzyć sukces McQuiston. Niektórzy mogą kręcić na to nosem, ja natomiast, póki nie mam do czynienia z chamskim plagiatem, nie widzę w tym niczego złego. Wręcz szukam podobnych historii, gdyż podoba mi się motyw „zakazanej” miłości między politycznie ważnymi osobami. Dlatego nie mogłam przegapić styczniowej premiery beYA Dancing With Our Hands Tied.

Już po samym opisie można wnioskować, że autorka czytała RW&RB i postanowiła stworzyć coś w podobnym klimacie. Podczas lektury nie da się nie zauważyć podobieństw między jednym a drugim tytułem. Co prawda mamy tutaj dwóch książąt, jednak ich historia przypomina tę Alexa i Henry’ego. Bohaterowie z początku niezbyt za sobą przepadają, potem ich niechęć przeradza się w miłość. Niektóre sceny przypominały te z dzieła McQuiston. Nie były przeniesione jeden do jednego, ale czułam inspirację. Końcówka też jest podobna, gdy trzeba zastanowić się, co ze związkiem bohaterów. Nie została jednak w żadnym momencie przekroczona granica. Lupin napisała losy postaci po swojemu. Nazwałabym to inspirowaniem się ze smakiem.

JAK Z WATTPADA

Kocham RW&RB i pragnę więcej takich historii. Niestety do tej pory żadna z podobnych nie pozostała w moim sercu. Dancing With Our Hands Tied też nie zagościła w nim, aczkolwiek to najlepsza z „kopii”, jaką do tej pory miałam okazję poznać. Początek jednak na to nie wskazywał, bo już od pierwszych stron zostałam zaatakowana nadmierną ekspozycją. Dostajemy charakterystykę bohaterów, uwzględniającą ich wygląd oraz cechy charakteru, a także wprowadzenie do całej fabuły w formie streszczenia. Gdybym miała ocenić książkę po tych kilku stronach, porzuciłabym ją. Zabrzmi to brutalnie, ale szkoda mi czasu na powieści, które powinny trafić na Wattpada, a nie do druku.

Jednak nie poddałam się i im dalej, tym było lepiej, chociaż wattpadowy styl pozostał do końca. Autorka ciągle nazywała jednego z bohaterów blondynem albo blondwłosym. O dziwo nie określała tak drugiego protagonisty. W obrębie jednego rozdziału pojawiało się kilka perspektyw, nawet ochroniarzy, co niewiele wnosiło do całości i rozpraszało. Lupin niektóre ważne wątki wolała opisać, niż przedstawić. Nie podobało mi się także całkowite pomijanie pewnych scen czy robienie dezorientujących przeskoków czasowych. Dla przykładu pod koniec jednego rozdziału bohaterowie są w Hiszpanii, a w drugim nagle już z powrotem w brytyjskim pałacu. Nie mogłam w pierwszej chwili pojąć, co się dzieje. Byłam pewna, że jeszcze są na wycieczce. Kilka razy zdarzyła się taka sytuacja. Na końcu nastąpił najgorszy przeskok. Mieliśmy wręcz speedrun do ślubu, bez słowa pominięto całe tygodnie. Nie wiem, czy autorce zabrakło miejsca, czy pomysłu na to, ale można było to zrobić lepiej.

BOHATEROWIE I NIC WIĘCEJ

Na razie wymieniłam same negatywy, więc pewnie każdy się zastanawia, skąd taka ocena? Ano stąd, że nie potrafiłam nie przeżywać losów Louisa i Gabriela. To świetnie wykreowani bohaterowie, sympatyczni, a przede wszystkim ludzcy. Dzięki nim wciągnęłam się w tę powieść i dość szybko przez nią przeszłam. Podoba mi się tempo ich relacji. Chłopcy nie rzucają się na siebie po tygodniu, musi upłynąć trochę czasu, nim zdecydują się na wyznanie uczuć. Czuć chemię między nimi. Podobało mi się, jak dbali o siebie. Po prostu widziałam tu szczerą miłość, godną pozazdroszczenia. Gdyby ta relacja była źle przedstawiona, a bohaterowie nie do polubienia, to nie dałoby się przejść przez tę historię, bo skupia się ona w stu procentach na nich. Inne wątki są tak naprawdę nieistotne, Lupin nie poświęca im prawie wcale czasu. Dancing With Our Hands Tied czyta się tylko dla Louisa i Gabriela. Dla nich byłam w stanie znieść mankamenty w warsztacie autorki.

A CO Z POLITYKĄ?

Jeżeli ktoś ze względu na romans chce sięgnąć po Dancing With Our Hands Tied, to się nie zawiedzie. Jeżeli liczycie na duży nacisk na politykę, to już lepiej wrócić do McQuiston. Tak jak pisałam wyżej, książka Lupin to tylko historia miłości dwóch bohaterów. Nic ani nikt więcej tutaj tak naprawdę się nie liczy. Z opisu można wywnioskować, że matka będzie zatruwać życie młodemu księciu, że będzie ciągle powtarzać o tym ślubie i wymuszać na nim spotykanie się z Grace. Tymczasem rodzice Brytyjczyka pojawiają się przez chwilę na początku i ponownie dopiero na końcu, ale tylko po to, by przeszkodzić bohaterom w sielance. Książęta tak to spędzają cały wolny czas ze sobą. Wyjeżdżają za granicę, kiedy tylko chcą, nikt ich nie kontroluje i nie zabiera na polityczne spotkania. Raz na jakiś czas muszą iść na jakiś bal charytatywny, ale to tyle. Polityki tu nie uświadczymy.

PODSUMOWANIE

Dla mnie Dancing With Our Hands Tied to guilty pleasure – niby wiem, że nie jest to dobre, ale jednak nie mogłam przestać czytać. Dostrzegam wszystkie minusy tej książki, coś jednak mnie urzeka w tej historii i nie pozwala przyznać mniej gwiazdek. Powieść miała potencjał, by uznać ją za polski odpowiednik Red, White & Royal Blue, lecz nie został on w pełni wykorzystany. Trzeba byłoby jeszcze nad nią popracować. Niemniej jeśli tak jak ja przymkniecie oko na słabsze strony, spędzicie całkiem dobrze czas z książętami.


Wydawnictwo beYA szykuje wiele ciekawych premier, zajrzyjcie na ich stronę. Może znajdziecie coś dla siebie? Zapraszam też do naszej recenzji Nigdy do końca, jeżeli szukacie innych książek z bohaterami LBGT+.

Malwina Niewielska
Malwina Niewielska
Redaktorka, korektorka i recenzentka. Kocha powieści fantasy oraz młodzieżowe. Gdy nie sprawdza tekstów albo nie pisze recenzji, układa puzzle.
Tytuł:
Dancing With Our Hands Tied
Autor:
Sandra Lupin
Wydawnictwo:
beYA
Data wydania:
2025
Liczba stron:
384
Fabuła, kreacja świata
5
Bohaterowie
9
Styl
5
Akcja
6
Okładka, sposób wydania
7
Czytaj więcej recenzji
Może cię zainteresować

Zostaw komentarz

Wprowadź swój komentarz
Wprowadź swoje imię

INNA BAJKA Louis, książę Cambridge, ma zostać mężem duńskiej księżniczki. Nie tryska radością na myśl o ślubie, bo postrzega Grace tylko jako przyjaciółkę, a jego serce bije szybciej na widok jej brata Gabriela. Chłopak wie jednak, że nie może dać uczuciom dojść do głosu, ponieważ...„Dancing With Our Hands Tied” – kopia „Red, White & Royal Blue”? – recenzja książki Sandry Lupin

Dodaj do kolekcji

Brak kolekcji

Tutaj znajdziesz wszystkie wcześniej stworzone kolekcje.