Strona głównaFilm"Strażnicy Galaktyki vol. 3" najstraszniejszym filmem Marvela?

„Strażnicy Galaktyki vol. 3” najstraszniejszym filmem Marvela?

Choć Marvel ma za sobą całą masę filmów, ich najnowsza premiera – Strażnicy Galaktyki volume 3 – z pewnością pozostaje w pamięci jako najbardziej emocjonująca produkcja Jamesa Gunna.

Recenzja zawiera opisy brutalnych scen znęcania się nad zwierzętami oraz spojlery do filmów uniwersum Marvela

Choć Strażnicy Galaktyki: Coraz bliżej święta zapowiadali nowy zwrot w życiu Mantis i Quilla, to głównym bohaterem Strażników Galaktyki vol. 3 został Rocket – odważny szop skrywający brutalną przeszłość.

W tej odsłonie przygód odważnej grupy bohaterów w Kwaterze Głównej dochodzi do ataku Adama Warlocka (zapowiedziany w scenie po napisach po Strażnikach Galaktyki vol. 2). Jego celem jest Rocket, na którego poluje także Wielki Ewolucjonista, stwórca ich obu. Rocket zostaje mocno ranny, a jego przyjaciele – Quill, Mantis, Drax oraz Nebula – wyruszają w podróż, by znaleźć ratunek dla kompana, by znaleźć coś, co go uratuje.

Choć główna fabuła zajmuje widza na długie minuty, to historia szopa, którą poznajemy dzięki wspomnieniom, łamie serce.

W tym miejscu muszę zaznaczyć, że film zawiera brutalne sceny znęcania się nad zwierzętami i nie powinien być oglądany przez osoby wrażliwe.

Rocket od samego początku był ofiarą bardzo bolesnych i traumatycznych tortur i eksperymentów. Poddawany dotkliwym testom, operacji mózgu czy ulepszany raz po razie, nie przeżył bezpiecznie swoich młodych lat.

Jego kompanami zostali Lylla, Teefs oraz Floor – zwierzęta pochodzące z tej samej „partii” testerów. Cała czwórka próbowała znosić swoje cierpienie z optymizmem, wierząc, że stwórca zabierze ich do lepszego świata.

Już od samego początku historii Rocketa, możemy zauważyć, że zwierzak nie miał łatwo. Jako pierwsze wydał z siebie jęki agonii, a najlepsi przyjaciele zostali brutalnie zabici, kiedy próbowali uciec.

Lylla, Teefs, Floor i Rocket – na zawsze razem

Lylla, uśmiechnięta i patrząca wesoło na świat wydra, została pozbawiona swoich łapek na rzecz lepszych, mechanicznych łap. Teefs, uroczy mors – pozbawiony swoich oczu na rzecz mechanicznych i pozostawiony na kółkach. Floor zaś, przekochany królik, miała wstawione pajęcze nogi i mechaniczną szczękę. Czy operacje były humanitarne? Nic z tych rzeczy! W jednym ze wspomnień widzimy operację Rocketa i słowa lekarza proszącego, by go trzymano, gdyż za bardzo wierzga. Jasno to sugeruje, że w laboratorium nie znano znieczulenia. Dodaje to dramaturgii całości i sprawia, że nie byłam jedyną, która cicho łkała na sali kinowej.

Nie byli oni jednak jedynymi ofiarami brutalnego Ewolucjonisty. W tle wydarzeń nadal  pojawiały się inne zwierzęta, skradzione z Ziemi na potrzeby tortur. Żółwie, małpy, kotki czy owce to tylko niewielki odsetek gatunków trzymanych w koszmarnych warunkach i zabijanych na potrzeby testów.

Plan niedoskonały początkiem tragedii

Szybko okazuje się, że Rocket dysponuje ogromnymi pokładami inteligencji i ambicji. Nieświadomie trafnie wskazuje błędy w mutagenie wykorzystywanym do stwarzania – w mniemaniu Ewolucjonisty – istot idealnych. Sprawia to, że dla stwórcy, szop staje się ogromnym pupilkiem i eksperymentator zdradza mu coraz więcej szczegółów swojego planu. Rocket dowiaduje się, że on i jego przyjaciele nie pojadą do lepszego świata wraz z resztą. Jako błędna partia, mają zostać spaleni w piecach. To wtedy Rocket tworzy plan ucieczki, który wydaje się całkiem prosty. On i jego kompani mają tylko dostać się do doku, skąd ukradną statek i polecą nim jak najdalej.

Niestety, jak łatwo się domyślić, plan nie wypala. Pierwsza ginie Lylla, którą Rocket lubił najbardziej, może nawet kochał. Wtedy w kinie roznosi się okrutny płacz szopa i ironiczny śmiech Ewolucjonisty. Po brutalnym ataku furii bohater odwraca się, a my widzimy resztę, leżącą bez ducha w swoich klatkach.

Jedynie Rocketowi udaje się uciec i dotrzeć do miejsc, w których poznaje Strażników Galaktyki.

  • Według teorii fanów, Lylli zostały odebrane łapki, ponieważ wydry wspierają się wzajemnie, trzymając się właśnie za łapki. Miało to oznaczać utratę ochrony i bezpieczeństwa

Akcja, dynamika i emocje

Nie tylko wspomnienia Rocketa przyprawiają o dreszcze. Sceny walki, przyprawione dużą ilością efektów specjalnych, wbijają w fotel i nie pozwalają odwrócić wzroku od ekranu. Kontr-Ziemia, wyglądająca identycznie jak nasza planeta, zdumiewa pozorną perfekcją i dokładnością. Jednak jedna rzecz szokuje najbardziej.

Gamora powraca, by pomóc ekipie

Dobrze widzicie – choć Gamora zginęła w Avengers: Wojna bez granic, w Strażnikach Galaktyki powraca jako członkini szajki złodziei. W Avengers: Koniec Gry Nebula cofnęła się do momentu, kiedy Quill znalazł Kamień Nieskończoności na Moragu. Thanos odkrył to i porwał Nebulę, zabierając jej cząstki Pyma. Nebula wraz z siostrą wróciły do teraźniejszości.

Quill nie przyjmuje tego faktu zbyt pozytywnie, jako że Gamora i on mieli już wspólną przeszłość. Jednak nie przeszkadza to ekipie w zdobyciu pomocy dla Rocketa.

Kiedy docierają do OrgoCorp, czeka ich niemiła niespodzianka. Wielki Ewolucjonista spodziewa się ich wizyty, która – choć od początku jest nieprzyjemna – kończy się walką na śmierć i życie.

Pomoc Rocketowi to nie wszystko

Choć Strażnikom udaje się przywrócić szopa do pełnej sprawności, po raz kolejny muszą odbyć nierówną walkę. Kontr-Ziemia zostaje zniszczona, a Ewolucjonista planuje zabić również ich. Dodatkowo znów pojawia się Adam, którego celem nadal jest główny bohater.

Rocket powraca do miejsca swoich traum, by uratować nie tylko przyjaciół, ale i uwięzione w środku dzieci i zwierzęta.

Tu dochodzimy do jednej z najbardziej poruszających scen w filmie – sceny z małymi szopami.

Choć Strażnicy Galaktyki mają w sobie wiele ujęć łamiących serce, tak scena z szopami zapada w pamięć najbardziej. Moment, kiedy Rocket znajduje klatkę z małymi szopami i dowiaduje się, kim tak naprawdę jest, sprawia, że niejeden silny człowiek zalałby się łzami.

Tuż po niej dochodzi do starcia z Wielkim Ewolucjonistą, gdzie padają ikoniczne słowa:

Jestem Rocket. Rocket Raccoon

W efekcie wszystkie stworzenia z laboratorium zostają uratowane, a Strażnicy wracają do domu. Tam czeka na widzów niesamowita niespodzianka.

Czy to koniec Strażników Galaktyki?

Kiedy bohaterowie wracają do swojej Kwatery Głównej, jesteśmy świadkami dość smutnej sceny. Rozmowa między nimi jasno sugeruje, że to koniec kompanii, a każde z nich idzie w swoją stronę. Rocket zostaje na planecie, Mantis wyrusza w podróż, by odnaleźć siebie, Quill wraca na Ziemię, Nebula zostaje szefową Knowhere, a Drax zamierza opiekować się dziećmi uratowanymi z OrgoCorp.

Jednak najlepszą sensację zaserwował Groot. W momencie, kiedy wszyscy już mają się rozejść, z ust Groota słyszymy coś więcej niż tylko „Jestem Groot”. Bowiem padają słowa „Kocham was ludzie”.

James Gunn potwierdził na Twitterze teorię, jakoby oznaczało to, że teraz my, jako widzowie, staliśmy się rodziną i dzięki temu możemy rozumieć wszystko, co mówi nam ten uroczy bohater. My i Gamora, która później wraca do swojej rodziny.

Strażnicy Galaktyki zostali również zauważeni przez PETA, która uznała film za doskonały obraz przemocy nad zwierzętami.

Film potrafi wbić w fotel i na pewno pozostawi po sobie trwały ślad w pamięci. Choć nie jest to produkcja dla osób o słabych nerwach, warto obejrzeć jego fragmenty, by poczuć ten klimat. 


Pamiętaj, by zajrzeć do naszej recenzji Na Zachodzie bez zmian!

Wiktoria Pietrzak
Wiktoria Pietrzak
mortuis non mentior
Newsy o kulturze

Przeczytaj także

1 KOMENTARZ

Zostaw komentarz

Wprowadź swój komentarz
Wprowadź swoje imię

Dodaj do kolekcji

Brak kolekcji

Tutaj znajdziesz wszystkie wcześniej stworzone kolekcje.