SPÓŹNIONE JEDZENIE, MIŁOŚĆ NA CZAS
Siedemnastoletni Dylan po śmierci matki przeprowadza się do ciotki Jade oraz kuzynów, Tima i Megan. Chłopak chce zostać weterynarzem, ale dobrze się odnajduje również w roli pomocnika kuchennego w barze Wojownicy Woka, prowadzonym przez jego ciotkę. Nie tylko wspiera kobietę w przygotowywaniu jedzenia, lecz także czasami je rozwozi.
Pewnego dnia Dylan jedzie z zaległym zamówieniem i spotyka go niecodzienna sytuacja, zostaje bowiem mocno zbesztany przez klienta za spóźnienie, natomiast jego spokojny towarzysz wpada nastolatkowi w oko. Dylan nie wiąże jednak z nim żadnych nadziei. W końcu jaka jest szansa, że chłopak również się nim zainteresował i spotkają się ponownie?
Niespodziewanie kilka dni później przystojny nieznajomy zjawia się w barze, gotów poznać lepiej nie tylko kuchnię chińską, lecz także Dylana…
KŁOPOTY ZWALCZAJ MIŁOŚCIĄ I CIASTECZKAMI
Fake Dates and Mooncakes nie jest książką idealną. Pojawia się w niej kilka elementów, których w powieściach nie lubię, np. to, że relacja między bohaterami rozwija się w błyskawicznym tempie, a całość można uznać za dość naiwną oraz mało wiarygodną. Mnie to jednak nie przeszkadzało. Tak fantastycznie się bawiłam, czytając tę książkę, że nie raziły mnie pewne uproszczenia czy nielogiczności. Powieść Lee jest zbyt słodka, abym mogła negatywnie o niej pisać. To queerowy romans młodzieżowy, na który zasługuje każdy, kto ma dość historii o prześladowanych osobach nieheteronormatywnych.
BUŁECZKI CYNAMONOWE
Główni bohaterowie Fake Dates and Mooncakes są przeuroczy. Nie zliczę, ile razy uśmiech pojawiał się na mojej twarzy podczas ich interakcji. Scena w hotelu z poduszkami totalnie mnie rozbroiła. Jak to mówią zagraniczni czytelnicy, przywodzili mi na myśl bułeczki cynamonowe, które trzeba za wszelką cenę chronić.
Bliscy Dylana również zasługują na uwagę. Z Megan utożsamiać się będą osoby słuchające k-popu i próbujące zdobyć bilety na koncerty najpopularniejszych boysbandów czy girlsbandów. Tim jest jak taki uroczy, ale czasem wkurzający młodszy brat. Natomiast ciocia Jade to anioł. Ujęło mnie to, że za wszelką cenę próbuje chronić rodzinę. No i muszę wymienić suczkę corgi, wisienkę na torcie, chociaż szkoda, że tak rzadko się pojawia.
HISTORIA KSIĘŻYCOWYCH CIASTECZEK
W Fake Dates and Mooncakes, zgodnie z tytułem, pojawia się nie tylko motyw udawanej relacji, ale także mnóstwo opisów kuchni chińskiej. Autorka w ciekawy, przystępny sposób przedstawia historię powstania niektórych dań, mity czy zwyczajów. Niby zwykła młodzieżówka, a jednak można się przy niej nie tylko dobrze bawić, lecz także sporo z niej wyciągnąć.
AŻ CHCE SIĘ SCHRUPAĆ
Obok tej powieści nie da się przejść obojętnie, nie tylko za sprawą treści, ale także oprawy graficznej. Dawno nie widziałam tak uroczej okładki. Mamy tu pastelowe kolory, talerz z ciastkami, kotka maneki-neko, przystojnych chłopców i kradnącego całą uwagę pieska, wpatrzonego w bohaterów (lub czekającego, aż komuś spadnie ciastko). Brawa dla ilustratorki, Myriam Strasbourg. Życzę każdemu autorowi tak ładnej oprawy graficznej – zachęca do lektury, a zarazem pięknie wygląda na półce.
Wydawca nie zapomniał zadbać również o wnętrze powieści. Ten, kto wymyślił, aby na początku każdego rozdziału umieścić grafikę słodkości, był naprawdę okrutny dla żołądków czytelników. Przy Fake Dates and Mooncakes nie da się utrzymać diety. Im dłużej będziecie czytać, tym więcej będziecie mieli cheat days, lepiej więc to pochłonąć na raz!
SMAKUJE JAK… CHYBA JEDNAK NIE
Książkę Fake Dates and Mooncakes Wydawnictwo Literackie porównuje m.in. do Heartstoppera. Fanom tej powieści graficznej może się spodobać dzieło Lee, ale poza relacją męsko-męską nie widzę między nimi żadnych podobieństw. U Alice Oseman czułam szkolną atmosferę, były problemy typowe dla dorastającej młodzieży (i nie tylko), tutaj natomiast często zapominałam, że bohaterowie jeszcze się uczą – wydają się starsi. Na swój sposób obaj zostali doświadczeni przez życie, jednak autorka skupia się głównie na pozytywnych rzeczach. Brakuje prawdziwości, jaką można odczuć w Heartstopperze. Świat Dylana oraz Theo jest wręcz idealny. Powiedzcie mi, jaka jest szansa w prawdziwym życiu, że pewnego dnia, rozwożąc zamówienia, traficie na bajecznie bogatego i przystojnego chłopaka, któremu wpadacie w oko? Jakaś na pewno, ale niewielka. Historia wydaje się mało realna, ale nie przeszkadza mi to. Nastawiłam się na lekką młodzieżówkę z reprezentacją LGBT+ i to dostałam. Czasem trzeba coś takiego przeczytać.
PODSUMOWANIE
Fake Dates and Mooncakes kojarzy mi się z herbatnikami, które są tak dobre, że zjadam wszystkie na raz. Tu też nie potrafiłam delektować się treścią i pochłonęłam całość w kilka godzin. To lekka historia, do bólu przewidywalna, a zarazem urocza, przynosząca radość oraz nadzieję, że wszystko w końcu się ułoży. Moim zdaniem obowiązkowa lektura tego lata. Pędźcie więc do księgarni, zanim wszystkie egzemplarze rozejdą się jak ciepłe bułeczki.
Ostatnio często trafiam na książki z motywem udawanego związku. Jedną z nich jest She Drives Me Crazy Kelly Quindlen. Zapraszam Was do recenzji, jeżeli jesteście ciekawi, jak tam moim zdaniem wypadła udawana relacja.