Strona głównaLiteratura„She Drives Me Crazy” – recenzja książki Kelly Quindlen

„She Drives Me Crazy” – recenzja książki Kelly Quindlen

She Drives Me Crazy to kolejna tęczowa premiera od wydawnictwa Jaguar, tym razem z reprezentacją literki L z akronimu LGBT+. Na polskim rynku wydawniczym brakuje książek młodzieżowych przedstawiających relację romantyczną dwóch nastolatek, więc dzieło Kelly Quindlen wypełnia tę lukę. Czy jednak oferuje coś oprócz wątku wlw (woman loving woman)?

UKŁAD IDEALNY

Scottie, główna bohaterka She Drives Me Crazy, gra w żeńskiej drużynie koszykarskiej. Zespół nie osiąga dużych sukcesów. Dziewczyny ponoszą kolejną porażkę i choć to tylko mecz towarzyski, Scottie przeżywa tę przegraną, bo jedną z rywalek jest Tally, jej dawna miłość, z odejściem której jeszcze się nie pogodziła. Jakby nieszczęść było mało, po meczu Scottie bierze udział w stłuczce samochodowej, w wyniku której auto czirliderki Irene zostaje dość poważnie uszkodzone. Dopóki nie wróci z naprawy, nastolatki muszą jeździć do szkoły razem. Ta sytuacja nie jest im na rękę, ponieważ dziewczyny przez pewne wydarzenie z przeszłości się nie znoszą i na każdym kroku sobie dogryzają.

Wszystko się zmienia, gdy Scottie wpada na pomysł, jak odegrać się na byłej. Do tego planu potrzebuje właśnie Irene – chce, by ta udawała jej partnerkę. W zamian oferuje jej pieniądze na naprawę auta, dzięki czemu nie będzie musiała rezygnować z czirlidingu. Dziewczyny nie darzą się sympatią, więc nie martwią się, że udawane uczucie przerodzi się w coś więcej. Nienawiść i miłość dzieli jednak bardzo cienka linia…

BEZ WIĘKSZEGO ZACHWYTU

She Drives Me Crazy to historia wykorzystująca znane motywy – enemies to lovers oraz fake dating. Uwielbiam ten pierwszy, dlatego niezmiernie ucieszyła mnie wieść o wydaniu u nas książki Quindlen. Muszę jednak przestać ekscytować się powieściami przed premierą, bo w trakcie lektury często spotyka mnie rozczarowanie. Tak było niestety i w tym przypadku. Lubię lekkie młodzieżówki z reprezentacją, ale She Drives Me Crazy mnie nie porwało. Trudno było mi się wgryźć w tę historię – nie wiem, czy to wina tłumaczenia, czy topornego stylu autorki. Dopiero w połowie przestałam się zmuszać do przewracania stron, ale i tak nie bawiłam się tak dobrze, jak przypuszczałam, że będę. Mimo wszystko to nie jest zła powieść – jest OK, po prostu mnie nie zachwyciła.

ZNANE MOTYWY W JEDNYM

Jak już wspomniałam, autorka w książce połączyła dość oklepane, ale lubiane przez czytelników motywy. Nie mam nic przeciwko sięganiu po znane schematy, jeśli ma się dobry pomysł na przedstawienie ich. W She Drives Me Crazy te klisze moim zdaniem nie zostały poprowadzone w emocjonujący sposób ani w odpowiednim tempie. Podobało mi się jedynie to, że tym razem dotyczyły relacji wlw. Do tej pory spotkałam się z nimi tylko w odsłonie heteroseksualnej.

DO ZAKOCHANIA JEDEN (NIEZAUWAŻALNY) KROK

Byłam bardzo ciekawa, jak autorka przedstawi uczucie rodzące się między dziewczynami, jako że niewiele mamy takich historii na polskim rynku wydawniczym. Podobało mi się, jak bohaterki sobie dogryzały, nawet się uśmiechałam podczas ich rozmów, np. w trakcie jazdy do szkoły. Iskrzyło między nimi! Ale mam wrażenie, że przegapiłam moment, w którym zaczepki stały się flirtem, a potem czymś znacznie poważniejszym. Brakowało mi pogłębienia tego wątku. Żeby nie było, że tylko znajduję wady – zakończenie całkiem mi się podobało. Konkretnie mam tu na myśli jedną z ostatnich scen, tę dość romantyczną. To akurat autorce udało się napisać w taki sposób, że nie miałam ciarek żenady, chociaż same bohaterki twierdziły, że było cringowo.

ONA I ONA

Zdarza się, że bohaterowie ratują sytuację, gdy książka nie porywa fabularnie. Tutaj postaciom nie do końca się to udało, ponieważ nie zapałałam sympatią do Scottie, a to z jej perspektywy śledzimy akcję. Obsesyjna chęć zrobienia na złość Tally w pewnym momencie zaczęła mnie irytować, zwłaszcza że działo się to kosztem Irene, którą bardzo polubiłam. Scottie wymusiła na niej publiczny coming out, na który ta tak naprawdę nie była w tamtym momencie gotowa. Jako osoba ze społeczności LGBT+ powinna zrozumieć czirliderkę, a nie na siłę doprowadzić do jej outingu.

Irene za to okazała się naprawdę charakterną, ambitną dziewczyną. Od początku wzbudziła moją sympatię, chociaż nie była pokazywana z najlepszej strony. Podobał mi się jej sposób bycia, upór, pragnienie udowodnienia wszystkim, że czirliderki nie tylko ładnie wyglądają i dopingują zespoły koszykarskie. One również zasługują na nagrody dla sportowców oraz takie samo uznanie. Szkoda, że to nie ona była narratorką powieści – może wtedy czytałoby mi się tę pozycję przyjemniej.

TREŚĆ NIE ZACHWYCA, ALE OKŁADKA JUŻ TAK

Cieszę się, że wydawnictwo Jaguar zachowuje oryginalne szaty graficzne, bo ta zaprojektowana do She Drives Me Crazy prezentuje się fenomenalnie i ucieszy oko każdej okładkowej sroki. Rysunkowa ilustracja, która w pełni oddaje treść, przyciąga wzrok. Dzięki pastelowej kolorystyce powieść będzie idealnie pasować do tęczowej biblioteczki każdego mola książkowego.

PODSUMOWANIE

She Drives Me Crazy to młodzieżówka, o której raczej szybko zapomnę. Nie sprawiła, że moje serce zabiło szybciej. Jedyne, co ją wyróżnia, to że motyw enemies to lovers realizowany jest między dziewczynami (mnóstwo było takich historii z heteroseksualną parą). To mnie niezmiernie cieszy, jako że dałoby się na palcach policzyć wydane w Polsce książki młodzieżowe z reprezentacją nieheteroseksualnych dziewczyn. Ale to za mało, bym oceniła książkę wyżej. Myślę, że gdybym czytała ją w gimnazjum czy liceum, to podobałaby mi się znacznie bardziej i na pewno trafiłaby wyżej niż na półkę „W porządku, ale nic specjalnego”. Polecam ją osobom szukającym niezobowiązującej rozrywki na jeden letni wieczór. Ci liczący na coś więcej mogą się nieco rozczarować.


Szukacie komiksów z queerową reprezentacją? Jeśli tak, zachęcam do sprawdzenia recenzji czwartego tomu serii Heartstopper Alice Oseman.

Fabuła
6
Bohaterowie
6
Akcja
5
Styl
4
Okładka
10
Czytaj więcej recenzji
Może cię zainteresować

Zostaw komentarz

Wprowadź swój komentarz
Wprowadź swoje imię

She Drives Me Crazy to kolejna tęczowa premiera od wydawnictwa Jaguar, tym razem z reprezentacją literki L z akronimu LGBT+. Na polskim rynku wydawniczym brakuje książek młodzieżowych przedstawiających relację romantyczną dwóch nastolatek, więc dzieło Kelly Quindlen wypełnia tę lukę. Czy jednak oferuje coś oprócz...„She Drives Me Crazy” – recenzja książki Kelly Quindlen

Dodaj do kolekcji

Brak kolekcji

Tutaj znajdziesz wszystkie wcześniej stworzone kolekcje.