Strona głównaGryPropozycja nie do odrzucenia? – recenzja gry Mafia: Edycja Ostateczna

Propozycja nie do odrzucenia? – recenzja gry Mafia: Edycja Ostateczna

W roku 2002 ukazało się sporo znakomitych gier. Gothic II, Neverwinter Nights, Morrowind czy Battlefield 1942 to dziś kultowe tytuły, których nikomu nie trzeba przedstawiać. Jednak najlepszą produkcję wydało wówczas niepozorne (aczkolwiek mające już na swoim koncie całkiem udaną, trzecioosobową taktyczną strzelankę Hidden and Dangerous), czeskie studio Illusion Softworks. Mafia: The City of Lost Heaven wgniatała w fotel. Wielkie, nieustępujące rozmiarem Liberty City z wydanego rok wcześniej Grand Theft Auto III miasto, dojrzała fabuła, a przede wszystkim przekonujący klimat Stanów Zjednoczonych pierwszej połowy lat trzydziestych przyczyniły się do ogromnej popularności, która trwa do dziś. Mafia to gra kultowa i w moim mniemaniu jeden z nielicznych tytułów godnych oceny 10/10.

Wydana w 2010 roku Mafia II okazała się porządną produkcją, aczkolwiek nie zrobiła już na mnie takiego wrażenia jak jedynka. Trójka z 2016 była zaś całkowitym nieporozumieniem. Wręcz czymś z pogranicza kioskowych crapów. To wystarczyło, aby seria straciła w oczach wielu fanów. Być może niektórzy postawili na niej krzyżyk.

mafia edycja ostateczna recenzja
fot. Steam

Ty szczęściarzu!

Minęły kolejne cztery lata i gruchnęła wieść, że jeszcze w 2020 doczekamy się remasterów dwójki oraz trójki, a także pełnego remake’u jedynki. Jakkolwiek remastery nie tak starych gier nie wzbudziły większego zainteresowania, tak wielu wstrzymało oddech, mając w perspektywie powrót do Lost Heaven. Ogromne obawy wzbudzał jednak fakt, iż za remake odpowiedzialne ma być Hangar 13, czyli studio, które stworzyło niesławną Mafię III. Opóźniona o prawie miesiąc premiera tylko spotęgowała wątpliwości.

Wreszcie, 25 września, Mafia: Edycja Ostateczna ujrzała światło dzienne. Gracze znów mogli zanurzyć się w realiach Ameryki czasów prohibicji. Czy jednak wyjątkowo wygórowane oczekiwania, z jakimi musiał zmierzyć się remake, zostały spełnione? Poniekąd tak, aczkolwiek zacznijmy od początku.

Czysty relaks

Do gry wprowadza nas klimatyczne, wzorowane na tym z oryginału intro. Podziwiamy z perspektywy lecącego ptaka tętniące życiem miasto Lost Heaven. Wyśmienity muzyczny motyw przewodni Vladimíra Šimůneka sprawił, że mi, człowiekowi regularnie wracającemu do oryginalnej Mafii, łezka zakręciła się w oku. Czyżbym grał w naprawdę udany remake, na który skrycie czekałem od wielu lat?

Akcja przenosi się z ulicy do knajpki. Spotykają się w niej niechlujny detektyw Norman oraz wyraźnie wymęczony życiem eksgangster Thomas Angelo. Były mafiozo proponuje śledczemu układ. Będzie zeznawał przeciwko swojej dawnej rodzinie w zamian za status świadka koronnego, a przynajmniej gwarancję bezpieczeństwa dla żony i córki. Policjant nie jest pewien, czy powinien cokolwiek obiecywać, dlatego Angelo stara się go przekonać, opowiadając historię swojej gangsterskiej kariery.

Mafia recenzja gry
fot. Steam

Scenariusz został napisany całkowicie od nowa. Była to bardzo dobra decyzja, ponieważ remakowe dialogi brzmią nieco poważniej, a jednocześnie nie brak im raczej nieobecnego w pierwowzorze czarnego humoru. Dobrą robotę robi też dubbingowa obsada w angielskiej wersji językowej. Nowy Thomas Angelo z głosem Andrew Bongiorno brzmi znacznie autentyczniej niż ten odgrywany przez Michaela Sorvino. Warsztat tego aktora nie wytrzymał niestety próby czasu, przez co wielu młodszych graczy może uznać starego Tommy’ego za zbyt miłego gościa, zupełnie niepasującego do roli mafiozo.

Uciekinier

W Mafii: Edycji Ostatecznej znalazły się wszystkie znane z oryginału misje. Każdą z nich jednak mądrze przebudowano, likwidując dłużyzny albo rozwijając niektóre ciekawe wątki. Dobrym przykładem jest już pierwsze zadanie. Musimy umożliwić ucieczkę gangsterom, którzy za pomocą wycelowanego w głowę pistoletu przekonali biednego taksówkarza Tommy’ego, żeby pomógł im wymknąć się obławie zorganizowanej przez konkurencyjną rodzinę Morello. Trzeba odpalić starą taryfę i ruszyć przed siebie. Byle jak najdalej od limuzyny z uzbrojonymi po zęby cynglami.

O ile w pierwowzorze gonił nas tylko jeden samochód, o tyle w remaku cały czas mamy kogoś na ogonie, a w pewnym momencie musimy nawet przebić się przez blokadę na moście. Na szczęście twórcy dodali pewne usprawnienie. Otóż w mieście są specjalne, oznaczone białymi wskaźnikami punkty (zwykle pod postacią robót drogowych). Przejeżdżając przez nie, uaktywniamy cutscenkę, w której jedno ze ścigających nas aut rozbija się w widowiskowy sposób.

Mafia gra recenzja
fot. Steam

W końcu, przejechawszy w ostatniej chwili przez podnoszący się most zwodzony, Tommy z gangsterami docierają do baru Salieriego. Tam nasz bohater otrzymuje zapłatę za swoje usługi oraz propozycję pracy dla rodziny. Angelo mówi, że się zastanowi, ale w rzeczywistości pragnie naprawić pokancerowaną taksówkę i o wszystkim zapomnieć. Kolejna misja prezentuje nam zatem zwykły dzień z życia taksówkarza. Możemy posłuchać ciekawych rozmów Tommy’ego z pasażerami, wśród których znalazł się zarówno zrzędliwy moher, jak i wyluzowany pijaczek mający za nic panująca jeszcze prohibicję. Przemierzając ulice Lost Heaven, musimy się pilnować, zwłaszcza gdy włączyliśmy „symulacyjne” zachowanie policji. Przekroczenie prędkości, przejazd na czerwonym świetle, jazda po chodniku – za takie wykroczenia zostaniemy ukarani mandatem. Gdy przeskrobiemy coś poważniejszego, gliniarze będą próbowali nas aresztować, a kiedy zaczniemy strzelać, dołożą wszelkich starań, abyśmy znaleźli się w kostnicy. Zachowano zatem „policyjną” mechanikę z oryginału, nieobecną z jakiegoś powodu w Mafii III.

Nieco znużony codzienną pracą Tommy postanawia zrobić przerwę na kawę. To niestety okazuje się błędem. Brutalnie wyciągnięty z samochodu, uświadamia sobie, iż dopadli go gangsterzy z rodziny Morello. Sytuacja ubogiego taksówkarza, którego narzędzie pracy brutalnie niszczy drab z kijem baseballowym, nie wygląda najlepiej. Zagrożony śmiercią Angelo ucieka brudnymi uliczkami slumsów prosto do restauracji Salieriego. Tam skórę ratują mu ci, których on niedawno musiał uratować.

Dzień jak co dzień

Z racji utraty dotychczasowego miejsca zatrudnienia oraz świadomości, że żądni zemsty prześladowcy nie zamierzają tak łatwo odpuścić, Tommy decyduje się wstąpić do rodziny Salieri. Gracza czeka, podobnie jak w oryginale, mnóstwo typowo gangsterskiej roboty. Od zbierania haraczy, włamań i zabójstw na zlecenie aż po podkładanie bomb, napad na bank czy nawet udział w profesjonalnym wyścigu. Dzięki zróżnicowaniu poszczególnych misji nie ma mowy o nudzie. Niestety gra nie należy do najdłuższych. Oprócz wykonywania fabularnych zadań, w mieście nie znajdziemy niczego więcej do roboty. Dodatkowe, bardzo absurdalne wyzwania dostępne są z poziomu jazdy swobodnej i jest ich zaledwie kilkanaście.

Mafia: Edycja Ostateczna nie zalicza się do gier przesadnie wymagających. Fanom niewybaczającego błędów oryginału polecam wybranie „klasycznego” poziomu trudności. W tym trybie nasza postać jest bardziej podatna na obrażenia, a amunicji często brakuje, toteż trzeba nią mądrze zarządzać. Z drugiej strony mechanika walki została uwspółcześniona. Pojawił się system osłon, a twórcy nie poskąpili checkpointów, dlatego granie na „klasycznym” nie frustruje. Wyjątkiem jest tylko jeden moment, czyli niesławny wyścig w piątej misji. Podchodziłem do niego kilkadziesiąt razy, lecz wreszcie się poddałem i zmieniłem poziom trudności na niski.

Mafia gra
fot. Steam

Święty i grzesznik

Spędziłem w Lost Heaven prawie trzydzieści godzin. W wielu momentach wracały wspaniałe wspomnienia. Cieszyłem się niczym dziecko, mogąc znów wziąć udział w końcówce ósmej misji, gdy trzeba było uciec przed policją… karawanem. Remake naprawdę może się spodobać starym, mafijnym wyjadaczom. Czy to jednak oznacza, że jest tak świetny jak pierwowzór i również należy mu wystawić 10/10? W żadnym wypadku! Mafia: Edycja Ostateczna ma sporo wad.

Po pierwsze do produkcji zaimplementowano Denuvo. Tandetne antypirackie zabezpieczenie, które obciąża sprzęt, wyraźnie wydłuża czasy ładowania, a nawet potrafi totalnie zawiesić grę. Przydarzyło mi się to parę razy. Musiałem resetować na twardo. Szkoda, bo nowa Mafia teoretycznie nie ma zbyt wysokich wymagań sprzętowych, jednak nieprzewidywalne w działaniu Denuvo znacznie utrudni rozgrywkę posiadaczom słabszych pecetów. Być może za jakiś czas twórcy wydadzą aktualizację, która na dobre usunie z gry tego bubla, lecz nie nastawiałbym się na taki rozwój wypadków. Nawet mimo faktu, w przypadku Mafii: Edycji Ostatecznej Denuvo zostało już złamane.

Nieusatysfakcjonowani mogą poczuć się ludzie, którzy pokochali muzykę z pierwowzoru. Ostał się tylko motyw przewodni skomponowany przez Šimůneka. Bardzo brakuje takich artystów jak Louis Jordan czy The Mills Brothers. Nowe utwory niezbyt mi się nie spodobały, a już na pewno nie zapadły w pamięć. Co gorsza, możemy ich słuchać z… radia, które jest w prawie każdym samochodzie. To paskudny anachronizm, bo jakkolwiek w latach trzydziestych istniały już odbiorniki samochodowe, to były one bardzo drogim sprzętem, niewiele tańszym od samego auta. Z pewnością nie używali ich biedni taksówkarze, a w drugiej misji Tommy daje nam do zrozumienia, że nie jeździ mu się przyjemnie bez muzyki.

Przeszkadza brak pewnych mechanik oraz postaci, które pojawiły się w pierwowzorze. Misja z napadem na bank jest tym razem zdecydowanie krótsza, usunięto niemal cały wątek przygotowań do skoku. Także zabawnego sprzedawcę broni, Żółtego Pete’a. Z jakiegoś powodu nie można podróżować tramwajami i nadziemną koleją miejską. Niby to drobiazg, bo wszędzie jeździ się autem, ale mimo wszystko dosyć irytujący. Nie wykluczam jednak, że twórcy wprowadzą taką możliwość w którejś z nadchodzących aktualizacji. Na razie w grze pojawiły się misje taksówkarskie, a także opcjonalny graficzny tryb noir.

Podsumowanie

Kupić czy nie kupić? A może kupić, dopiero gdy ukaże się wystarczająco dużo aktualizacji, które dodadzą dodatkową zawartość? Zważywszy na rozsądną cenę (raptem 170 złotych), mogę nową Mafię polecić już dzisiaj. I to zarówno zdeklarowanym fanom pierwowzoru, jak i osobom nigdy niemającym do czynienia z historią Thomasa Angelo.

Wykorzystane w recenzji śródtytuły są nazwami umieszczonych w grze Mafia: Edycja Ostateczna misji.


Zobacz świąteczny przegląd Netflixa!

Newsy o kulturze

Przeczytaj także

Zostaw komentarz

Wprowadź swój komentarz
Wprowadź swoje imię

Dodaj do kolekcji

Brak kolekcji

Tutaj znajdziesz wszystkie wcześniej stworzone kolekcje.