Polska noblistka poleca Pochodzenie kobiety
W recenzji książki Trąbka do słuchania Leonory Carrington (pierwsza część zbioru) poświęciłam już akapit na podkreślenie wartości tej serii ze względu na jej nadzorczynię. Pochodzenie kobiety różni się od pierwszego tomu wszystkim – również doborem autora posłowia. Osiem ostatnich stron oddano do zagospodarowania Urszuli Zajączkowskiej. Szkoda, że nie możemy już poznać przemyśleń prosto od Olgi Tokarczuk. W książce nie ma też ilustracji, co jest dość zrozumiałe, choć wyobrażam sobie jak wyjątkowo mogłyby one uzupełnić całość. Jak wspominałam w zestawieniu interesujących premier literackich września, Pochodzenie kobiety jest dostępne od 27.09.2023r.
Treść także nie ma wiele wspólnego z poprzednim tomem
Co jest oczywiste ze względu na charakter serii. Dzięki temu po każdą książkę możemy sięgać z czystym umysłem i nową nadzieją. Te dwa tytuły różnią się od siebie tak znacznie, że ciężko je jakkolwiek porównywać. Mimo to w moim subiektywnym odczuciu Pochodzenie kobiety niewątpliwie bardziej zapadnie mi w pamięć. Jest to po prostu książka, która celniej trafiła w moje gusta. To, co rzuca się w oczy jako cecha wspólna, to feminizm bijący od obu książek. Moim zdaniem Pochodzenie kobiety manifestuje go nawet bardziej bezpośrednio niż poprzednia część serii. Autorka przez całą książkę podkreśla wszystkie miejsca (w literaturze i historii), kiedy mężczyźni przyczynili się do obniżania wartości i wpływów kobiet. Działo się to poprzez pomijanie, pobłażanie, ograniczanie i pasywną agresję.
Feminizm w książce Pochodzenie kobiety nie jest zresztą tajemnicą, co możemy wyczuć już w tytule. Jak wpływa to na książkę o ewolucji i hipotezie naukowej?
Nie zapominajmy, o czym właściwie jest lektura. Autorka stara się objaśnić i spopularyzować teorię, którą w 1960 roku przedstawił w środowiskach naukowych Alister Hardy. Hipoteza wodnej małpy lub hipoteza przybrzeżna, według której na pewnym etapie rozwoju człowiek zmienił swoje środowisko na wodne lub wodno-lądowe, wyjaśnia pochodzenie wielu budzących kontrowersje cech naszego gatunku. Książka uświadamia nam, jak wielki udział w dziedzinie antropogenezy mają domysły, teorie, chłodna logika oraz… wpływy – przekonanie do swoich racji jak największej liczby ludzi tak, że stanie się ona formułką do wyuczenia, niepodważalnym faktem.
Czy to oznacza, że hipoteza wodnej małpy jest prawdziwa?
Niekoniecznie. Oznacza to tylko, że zasługuje na znacznie więcej uwagi niż otrzymuje. Pochodzenie kobiety porusza nie tylko problematykę przemilczanej teorii o gigantycznym potencjale. To wywód o ignoranctwie, samolubstwie, przemocy, bezradności, hierarchii i naturze dziko krążącej w naszych żyłach. W dodatku przedstawiony bardzo przystępnie, gawędziarsko. Podzielony na rozdziały i przeplatany anegdotkami, odwołaniami i nawiązaniami. Chociaż dla nas stanowi to raczej zaletę, to samej publikacji zamknęło kilka dróg. Jak wspomina autorka w komentarzu na końcu książki:
Zaczęłam sobie zdawać sprawę z tego, że umieszczając teorię wodnej małpy w tej samej książce co feminizm, a też przez styl jakim została napisana („wesoły” według „New Yorkera”), zbytnio ułatwiałam ekspertom zlekceważenia jej od ręki, bez potrzeby podawania przyczyn. Zarzucano mi, że podchodząc do tematu w ten sposób, zrobiłam więcej szkody niż pożytku teorii Hardy’ego. Wiem, że to nonsens.
Zdeterminowana autorka postanowiła więc napisać kolejną książkę, The Aquatic Ape, w której argumenty zostały powtórzone i zaktualizowane, a styl absolutnie nie był „wesoły”. Można więc powiedzieć, że Pochodzenie kobiety to książka dla ludzi mniej lotnych w naukowym żargonie oraz mniej rozgarniętych. A może po prostu bardziej zrównoważonych, dojrzalszych, zdystansowanych i ze zdrowym poczuciem humoru.