WITAMY W OŚRODKU DRUGA SZANSA
Julia pewnego dnia budzi się w szpitalu Druga Szansa, zamkniętym ośrodku terapeutycznym dla osób, które w wyniku wypadku czy traumatycznych wydarzeń doznały amnezji. Dziewczyna nie potrafi przypomnieć sobie, jak trafiła do tego miejsca, ani przywołać w pamięci twarzy czy imion jej bliskich. Nie rozpoznaje także samej siebie, patrząc w lustro. Mimo terapii stan Julii się nie poprawia, a wręcz przeciwnie – bohaterka zaczyna widzieć kruki i rudowłosą nieznajomą oraz słyszy głos powtarzający słowa „Otwórz oczy”, a także imię „Karolina”. Dziewczyna z każdą kolejną wizją coraz bardziej traci wiarę w szczere intencje swojej terapeutki. W końcu postanawia odkryć prawdę o ośrodku i sobie.
DRUGA SZANSA DLA DRUGIEJ SZANSY
Kieruję się zasadą, że jeśli jakaś książka podbiła moje serce w dzieciństwie czy latach szkolnych, to ponownie jej nie przeczytam, by nie zepsuć związanych z nią miłych wspomnień. Od tamtej pory gust mi się trochę zmienił, poza tym dostrzegam błędy czy niedociągnięcia, które mogły mi wtedy umknąć, i wymagam od powieści więcej niż kiedyś. Druga szansa to jeden z niewielu wyjątków od tej zasady – wróciłam do historii Julii ze względu na serial, żeby móc ocenić, jak wypada adaptacja w porównaniu do książki. Tak jak się spodziewałam, przy drugim podejściu odebrałam tę powieść nieco gorzej, choć nadal twierdzę, że Miszczuk miała genialny pomysł na fabułę. Niestety przez pewne elementy czuć, że to powieść wydana dziesięć lat temu i nie sprawdza się obecnie już tak dobrze.
CO POSZŁO DOBRZE?
To, co nadal podoba mi się w Drugiej szansie, to jej klimat. Niepokój czuć od pierwszych stron, który wzrasta wraz z każdą wizją Julii i odkrywaniem kolejnych sekretów ośrodka. Miszczuk świetnie poradziła sobie z opisami tej klimatycznej placówki. Wizje bohaterki również przedstawiła ciekawie. Wciąż wzbudzają we mnie dreszcz, zwłaszcza te dziejące się w kulminacyjnym momencie. Styl autorki ogólnie jest lekki, prosty, wręcz płynie się przez fabułę, dzięki czemu Druga szansa może być lekturą na jeden wieczór. Ale czuć, że to pozycja wydana dziesięć lat temu i skierowana do młodszych niż ja odbiorców, bo zawiera pewne uproszczenia, zachowujących się momentami jak dojrzewające nastolatki bohaterów oraz romans typowy dla młodzieżówek wydawanych w tamtych czasach. Nie poleciłabym jej zatem komuś, kto zaczytuje się w thrillerach dla dorosłych i poszukuje naprawdę mocnych wrażeń.
PACJENCI W OŚRODKU
Z bólem muszę napisać, że kreacja postaci jest jedną z najsłabszych stron Drugiej szansy. Z bólem, bo pamiętam, że lubiłam Julię oraz Adama. Teraz dostrzegam jednak, że to dość schematyczna (zwłaszcza na początku) para – naiwna szara myszka i zbuntowany bad boy. Poza nimi w trakcie powieści przedstawieni zostają ich przyjaciele, czyli inni pacjenci, którym autorka poświęciła zdecydowanie za mało uwagi. Są słabo nakreśleni – poznajemy ich imiona, szczątkową historię i nic poza tym. Oczywiście przez to, że cierpią na amnezję, trudno o wyłożenie ze szczegółami ich przeszłości, nie tego wymagam. Raczej mam na myśli dopracowanie ich jako mieszkańców Drugiej Szansy, choćby poprzez nadanie im więcej cech. Autorka w pewnym momencie niespodziewanie urywa ich wątki, przez co do żadnego z nich się nie przywiązałam i szybko zapomniałam nawet, jak się nazywali. Poza tym postacie zarówno główne, jak i drugoplanowe, choć mają powyżej dwudziestu lat, zachowują się jak nastolatki. Było to nieco irytujące.
OTWÓRZ OCZY
Po latach wciąż uważam, że zakończenie to najlepsza część tej książki. Teraz też bym go nie przewidziała i przy rozwiązaniu tajemnicy była równie zaskoczona jak za pierwszym razem. Szkoda jednak, że Miszczuk nie pokusiła się o dokładniejsze wyjaśnienie zasad istnienia ośrodka i pokazanie prawdziwego losu pacjentów. Zabrakło mi odpowiedzi na pytania, które pojawiły się w mojej głowie w trakcie końcowej sekwencji książki. Zbyt wiele pozostało w domyśle. Cieszę się jednak, że nie powstała kontynuacja. To historia, która dobrze działa wyłącznie jako jednotomówka.
OŚRODEK NA EKRANIE
Udało mi się obejrzeć dopiero trzy odcinki netfliksowej adaptacji, ale już od samego początku widać, że twórcy jedynie się zainspirowali książką. W serialu pojawiają się całkiem nowe wątki oraz postacie, a bohaterowie stworzeni przez Miszczuk zostają inaczej (i moim zdaniem lepiej) przedstawieni niż w powieści. I nie mówię tylko o ich wyglądzie. Siadając zatem do seansu, należy nie nastawiać się na wierne oddanie treści, bo można doznać rozczarowania. W tym przypadku uważam jednak, że zmiany wyszły na plus. Twórcy odwalili kawał dobrej roboty i wydobyli potencjał drzemiący w historii Miszczuk. Serial nie odbiega poziomem od wielu produkcji zagranicznych. Mam nadzieję, że utrzyma go aż do ostatniej minuty.
PODSUMOWANIE
Miszczuk miała kapitalny pomysł na książkę, ale odniosłam wrażenie, że nie przemyślała pewnych kwestii fabularnych. Zabrakło dogłębnego wyjaśnienia głównej tajemnicy i rozwinięcia bohaterów pod względem charakteru oraz życia w ośrodku. Gdyby Druga szansa trafiła w moje ręce po raz pierwszy dopiero teraz, nie dodałabym jej do listy ulubieńców. Z sentymentu tam zostanie, ale oceniona na siedem gwiazdek według skali na portalu LubimyCzytać, a nie dziesięć. Mimo to wciąż polecam Wam zapoznać się z tą powieścią, jeśli jesteście fanami młodzieżowych thrillerów oraz motywów szpitali owianych tajemnicą.
Jeżeli szukacie innych ciekawych książek, na podstawie których Netflix nakręcił serial, zapraszam do przeczytania recenzji trylogii Grisha Leah Bardugo. Opinię o ekranizacji także znajdziecie na naszym portalu.