Strona głównaRecenzje książek i komiksówKryminał, thriller, sensacja„Jestem otchłanią” – wyruszamy na łowy muszysk

„Jestem otchłanią” – wyruszamy na łowy muszysk

Jestem otchłanią to druga powieść Donata Carissiego, którą mam przyjemność recenzować. Mistrz włoskiego kryminału po raz kolejny nie zawiódł swoich czytelników i zaserwował im mieszankę mroku i tajemnicy przyprawiającą o ciarki podczas lektury.

Co kryje się za zielonymi drzwiami?

Ludzie zwykle próbują ukryć swoje sekrety w śmieciach, myśląc, że nikt nie będzie się trudził, aby w nich grzebać. Jednak bohater Jestem otchłanią jest inny. Pracuje jako sprzątacz odpadów komunalnych w mieście Como. Jego supermocą jest bycie niewidzialnym, co umożliwia mu obserwacje swoich ofiar. Żyje skromnie i według utrwalonego planu dnia. Jedynie raz na jakiś czas pozwala sobie na niewielkie odstępstwa od normy i wychodzi z ukrycia, by wejść w interakcje z innymi.

Wszystko zmienia się, gdy pod wpływem impulsu ratuje życie dziewczynki tonącej w owianym złą sławą jeziorze Nesso. Następnie znika, nim ktokolwiek zdąży go zauważyć. Jednak za ten akt heroizmu sprzątający mężczyzna będzie musiał zapłacić wysoką cenę.

Śmieci stanowiły dowód niedoskonałości stworzenia. A ponieważ ludzie zazwyczaj nie lubią, by przypominać im o ich wadach, gdy dorósł, jego zadanie polegało na usuwaniu im sprzed oczu każdego śladu tej niedoskonałości.

Otchłanie jeziora Nesso

Muszę przyznać, że czasem miałam wrażenie, jakby cały świat wokół mnie stawał się mroczniejszy, gdy zagłębiałam się w lekturę. Carissi po raz kolejny udowadnia, że potrafi stworzyć niepowtarzalny klimat i przenieść czytelnika w sam środek akcji. Skupia się na bohaterach, a mniej na ich otoczeniu. Przekazuje ich obawy i przemyślenia, tworząc postacie z krwi i kości. Ciekawą kreacją jest też jezioro Nesso, które od samego początku odgrywało znaczącą rolę w powieści, jako że zostało ożywione. Ukrywało sekrety mieszkańców Como i przyzywało swoje ofiary.

Jestem otchłanią zawiera wiele niedopowiedzeń i nieco udziwnionych zabiegów mających zmylić czytelnika, które niestety robią to czasem aż nazbyt skutecznie. Niekiedy trudno było mi połapać się w bezimiennych postaciach lub metaforach, których używał autor. Wytrącało mnie to z rytmu czytania i potrzebowałam kilku chwil, aby na nowo zagłębić się w lekturę. Myślę jednak, że ten chaos jest ważnym elementem powieści.

Przeczytaj także: „ŚMIERĆ PANI WESTAWAY” RUTH WARE – RECENZJA

Śmieci, muchy, telefon i zamki błyskawiczne

Historię opisaną w powieści Donata Carissiego poznajemy z perspektywy trzech głównych bohaterów: sprzątającego mężczyzny, łowczyni muszysk oraz uratowanej dziewczynki.

Perspektywa sprzątającego mężczyzny jest moim zdaniem najbardziej skomplikowana. Wynika to z jego trudnych przeżyć z dzieciństwa, a także samego charakteru. Bohater jest zamknięty w sobie, nie traci czasu na budowanie relacji z innymi ludźmi i przede wszystkim brak mu w życiu miłości. To odrzucone dziecko, które musiało samodzielnie stawić czoła wszystkim okropnościom świata. Nic więc dziwnego, że potrzebuje Micky’ego, aby móc funkcjonować.

Łowczyni muszysk to chyba moja ulubiona postać. Jej prawdziwego imienia domyśliłam się stosunkowo wcześnie, ale nie zepsuło mi to czytania. Wręcz przeciwnie! Mogłam dopasowywać pewne fakty na bieżąco i snuć dalsze teorie. Bez dwóch zdań jest to kobieta po przejściach, która przestała starać się sprostać oczekiwaniom społeczeństwa i wzięła część spraw w swoje ręce. Gdy jezioro wyrzuca na brzeg rękę bezimiennej kobiety, postanawia dowiedzieć się, co mogło się wydarzyć. Może rozwiązanie tej sprawy choć trochę zagłuszy dręczące ją wyrzuty sumienia?

Ostatnim narratorem jest dziewczynka, którą sprzątający mężczyzna ratuje z jeziora. Jest opuszczoną i zranioną nastolatką, pragnącą, by ktoś obronił ją przed złem tego świata. Chociaż na pierwszy rzut oka jej życie wydaje się być idealne, to jest to dalekie od prawdy. Bohaterka poszukuje miłości, uwagi oraz ciepła nie tam, gdzie powinna, i pogrąża się w otchłani własnych błędów i cierpienia. Czy jej anioł stróż okaże się wybawieniem?

To, co zobaczyła za błękitnymi soczewkami kontaktowymi, zaniepokoiło ją. Wyraz jej twarzy zmienił się, jakby zajrzała tam, gdzie nie powinna. W studnię bez dna, w odrażające ujście tajemnych instynktów. I wiedziała, że nie może się już cofnąć.

Nie daj się zwieść pozorom

Z jednej strony Jestem otchłanią przeraża brutalnością i patologią, ale z drugiej zaskakuje brakiem ciepła i miłości. Pierwszy raz spotkałam się z miksem tak wielu problemów w pojedynczej książce. Każda z postaci musi zmierzyć się ze swoimi demonami i robi to w inny sposób. Sprzątający mężczyzna pomaga Micky’emu, dziewczynka polega na aniele stróżu, a łowczyni muszysk stawia czoła konsekwencjom. Fascynuje mnie także to, jak postrzegają się wzajemnie, ale o tym czytelnik musi przekonać się sam.

Podsumowując: Jestem otchłanią to świetna powieść trzymająca w napięciu i poruszająca trudne tematy. Choć czasem czytelnik może czuć się zagubiony w akcji, to szybko da radę się odnaleźć, by na nowo cieszyć lekturą. Zdecydowanie największymi plusami powieści są postacie oraz to, jak zwinnie autor je prowadzi. Mamy okazję poznać tę samą historię z perspektywy różnych bohaterów i przekonać się, że nie zawsze istnieje jedno właściwe wyjaśnienie dla pewnych zdarzeń.

Gorąco polecam wszystkim fanom kryminałów i thrillerów, a także miłośnikom nieco zakręconej akcji.


A jeśli dopiero rozpoczynasz swoją przygodę z twórczością Donata Carissiego, to koniecznie przeczytaj naszą recenzję Domu głosów.

Dominika Przybyłek
Dominika Przybyłek
Podchodzę do życia z uśmiechem na twarzy i radością w sercu. Nie jest to trudne, gdy robi się to, co się kocha. Uwielbiam czytać, pisać, tworzyć grafiki i angażować się w nowe projekty!
Okładka
6
Fabuła
8
Bohaterowie
9
Klimat
10
Pomysł/Temat
8
Styl
9
Zakończenie
8
Czytaj więcej recenzji
Może cię zainteresować

Zostaw komentarz

Wprowadź swój komentarz
Wprowadź swoje imię

Jestem otchłanią to druga powieść Donata Carissiego, którą mam przyjemność recenzować. Mistrz włoskiego kryminału po raz kolejny nie zawiódł swoich czytelników i zaserwował im mieszankę mroku i tajemnicy przyprawiającą o ciarki podczas lektury.Co kryje się za zielonymi drzwiami? Ludzie zwykle próbują ukryć swoje sekrety w śmieciach, myśląc, że...„Jestem otchłanią” – wyruszamy na łowy muszysk

Dodaj do kolekcji

Brak kolekcji

Tutaj znajdziesz wszystkie wcześniej stworzone kolekcje.